W Warszawie trwa protest pracowników ochrony zdrowia, którzy stworzyli "Białe miasteczko 2.0". Domagają się podwyżek i lepszych warunków pracy. Chcą się spotkać z premierem, bo ich zdaniem rozmowy z ministrem zdrowia nie przyniosły rezultatu. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz zarzucił im, że "jedynym żądaniem grupy osób protestujących jest obecność premiera".
W sobotę pracownicy ochrony zdrowia w proteście przemaszerowali ulicami Warszawy, a następnie utworzyli w pobliżu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) "Białe miasteczko 2.0". Zebrani w miasteczku protestujący zapowiadają, że pozostaną tam, dopóki nie zostaną zrealizowane ich postulaty. Domagają się między innymi wyższych zarobków i zmian w systemie. Chcą się spotkać z premierem, bo - jak twierdzą - spotkania z ministrem zdrowia nie przyniosły żadnego efektu. "Białe miasteczko 2.0", nawiązuje do protestu pielęgniarek z lata 2007 roku.
Według resortu zdrowia łączny koszt spełnienia postulatów wysuwanych przez protestujących to 26,05 miliarda złotych w tym roku, a w przyszłym - 104,7 miliarda złotych.
Protest pracowników ochrony zdrowia. Wojciech Andrusiewicz komentuje
O proteście pracowników ochrony zdrowia mówił w rozmowie z reporterką TVN24 rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. - Wydaje się, że w ostatnim czasie jedynym żądaniem grupy osób protestujących jest obecność premiera. Jeżeli my zapraszamy te osoby na rozmowy i chcemy dyskutować o postulatach, chcemy przedstawić wyliczenia - o co sami protestujący wnioskowali - i te osoby nie przychodzą na spotkanie, bo jedynym ich warunkiem jest obecność premiera, to pojawia się pytanie. Chcemy dyskutować o zmianach czy nie? - mówił.
Zdaniem rzecznika "najlepszym przykładem jest grupa ratowników medycznych". - Wczoraj było długie spotkanie wiceministra Waldemara Kraski z ratownikami. Potem z pracodawcami. Zostały przedstawione propozycje finansowe. Myślę, że jesteśmy na prostej drodze do zakończenia tego sporu, który jest w głównej mierze na linii pracownicy-pracodawcy - powiedział Andrusiewicz.
Jak dodał, rozmowy z ratownikami to "świadectwo tego, że jeśli rozmawiamy i dyskutujemy o postulatach to jesteśmy w stanie się porozumieć".
- W Białym miasteczku ratowników jest bardzo mało. Ratownicy są tutaj na Miodowej 15 (w siedzibie resortu zdrowia - red.) raz na dwa tygodnie i rozmawiają. To grupa zawodowa, która z nami rozmawia, w przeciwieństwie do innych grup, które są w Białym miasteczku. Nie ma wypracowywania kompromisu samym protestem. Trzeba rozmawiać - podkreślił rzecznik.
Protestujący chcą się spotkać z premierem. "Z ministrem nie da się rozmawiać"
Piotr Pisula z Porozumienia Rezydentów w rozmowie z reporterką TVN24 tłumaczył, dlaczego protestujący domagają się spotkania z premierem. - Doświadczenia braku dialogu z ministrem Niedzielskim, dialogu, który nic nie wnosi, pokazały nam, że to nie ma sensu - powiedział.
- Jesteśmy medykami, czasami zmagamy się z chorobą, którą próbujemy leczyć lekiem podstawowym, tak zwanym lekiem pierwszego rzutu. Kiedy on nie działa, to nie upieramy się, żeby ciągle go podawać, tylko próbujemy zmieniać nasze postępowanie. I tutaj jest podobnie. Jeżeli dialog z ministrem zdrowia nie działa przez długie miesiące, to teraz nie mamy poczucia, że ten dialog nagle zadziała - tłumaczył.
- To nie jest tak, że nie chcemy rozmawiać z ministrem, bo zrobiliśmy protest. Zrobiliśmy protest, bo z ministrem nie da się rozmawiać - podkreślił.
Spotkanie w Kancelarii Prezydenta RP bez udziału protestujących
Odpowiedzialna za dialog społeczny minister w Kancelarii Prezydenta RP Bogna Janke poinformowała o środowym spotkaniu "z pracodawcami, związkami zawodowymi i samorządem zawodów medycznych". - W spotkaniu uczestniczył też wiceminister Waldemar Kraska oraz członkowie rady do spraw ochrony zdrowia przy prezydencie - przekazała.
- Na spotkanie nie stawili się ci, którzy są zrzeszeni w ogólnopolskim komitecie protestacyjo-strajkowym. O tym, że nie wezmą udziału w tym spotkaniu wiedziałam od przedwczoraj. Bardzo szkoda, że tych państwa nie było dzisiaj na spotkaniu. Nieobecni nie mają racji i to jest chyba najlepsze podsumowanie - powiedziała Janke.
Dodała, że "tuż przed spotkaniem dostała mail, w którym ogólnopolski komitet zaprosił na spotkanie dzisiaj o 15.30 w innym miejscu". - Ja w tym spotkaniu nie wezmę udziału. Spotkanie się już dobyło, ja mam inne obowiązki, kalendarz mi nie pozwala - tłumaczyła.
- My cały czas jesteśmy otwarci. Jeśli będzie taka wola, zapraszamy do pałacu prezydenckiego, jestem otwarta na spotkanie - zapewniała.
Źródło: TVN24