To bardzo ważny apel mediów i resort kultury powinien jak najszybciej się do niego odnieść - powiedział wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że MKiDN jest odpowiedzialne za nowelizację ustawy o prawie autorskim. Posłanka Anna Maria Żukowska przekazała, że Lewica w Senacie "ponowi poprawki w obronie mediów, które składała w Sejmie". - W związku z tym, że polskie państwo jest zagrożone ogromnymi karami, bo zaniedbania poprzedników są wieloletnie, musimy tę ustawę przyjąć - oświadczyła wiceszefowa komisji kultury Urszula Augustyn (KO). Dodała, że na 10 września zwołane zostanie Forum Prawa Autorskiego, "na którym chcemy rozmawiać o kształcie tej ustawy".
Pod koniec zeszłego miesiąca Sejm odrzucił poprawki proponowane przez wydawców oraz dziennikarzy dotyczące nowelizacji ustawy o prawie autorskim. Ustawa trafiła do Senatu, który ma zająć się nią w przyszłym tygodniu. W związku z tym przedstawiciele polskich mediów postanowili zaapelować do polityków o wprowadzenie poprawek, które wzmocnią wydawców w negocjacjach dotyczących wynagrodzeń z tak zwanymi BigTechami.
Kosiniak-Kamysz: resort kultury musi się odnieść
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił w czwartek w TVP Info, że jest to bardzo ważny apel i ministerstwo kultury powinno jak najszybciej się do niego odnieść. - Oczekujemy od minister kultury, że się odniesie, bo to resort odpowiedzialny za tę ustawę - mówił.
Dopytywany o jego działania w tej sprawie jako wicepremiera, odpowiedział: współdziałamy w Radzie Ministrów i musimy polegać na kimś, kto przygotowuje ustawę, więc oczekuję od minister kultury rekomendacji.
- Ja uważam, że sprawa (...) jest do rozstrzygnięcia jak najbardziej. Jest jeszcze etap senacki, warto się nad tym zastanowić, ale ważna tu będzie rekomendacja ze strony MKiDN, które prowadziło dyskusję ze środowiskami twórców - powiedział wicepremier. - Chciałbym odpowiedzi na protest mediów. Ministerstwo kultury musi się do niego odnieść jak najszybciej - powtórzył szef MON.
Żukowska: ponowimy poprawki w Senacie
Szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska napisała w czwartek rano na platformie X, że Lewica "ponowi poprawki w obronie mediów, które składała w Sejmie, a które zostały odrzucone głosami KO i Trzeciej Drogi, także w Senacie". - Nie odpuścimy Big Techom - dodała.
Wiceprzewodnicząca klubu Lewicy Dorota Olko (partia Razem) mówiła na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, że "dzisiaj wielkie korporacje cyfrowe czerpią ogromne zyski z dziennikarskiej pracy, korzystają z tego, co dziennikarze piszą, tworzą, ale zyskami się nie dzielą". Dodała, że jest szansa to zmienić.
Mówiła, że implementując unijną dyrektywę, uchwalono już wiele korzystnych zmian. - Przeprocedowaliśmy w Sejmie poprawki dotyczące twórców filmowych, dotyczące literatów, dotyczące aktorów, zapewniające im tantiemy z internetu - wskazała.
- Jako Lewica apelowaliśmy też o to, żeby uwzględnić głos wydawców, głos dziennikarzy i wprowadzić do tej ustawy poprawki chroniące też tę branżę - powiedziała. Dodała, że niestety Sejm te poprawki odrzucił.
- Wrócimy z tym tematem na etapie senackim - zapowiedziała.
Biejat zaprasza przedstawicieli wydawców na spotkanie
- Dzisiaj obchodzimy 35-lecie demokratycznego Senatu i myślę, że to jest doskonały moment, żeby pokazać, że Senat stoi na straży demokracji i na straży prawa mediów do czerpania zysków z powielania ich treści przez wielkie giganty cyfrowe, bo to jest dla wielu mediów kwestia być i nie być - powiedziała wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat (partia Razem).
Dodała, że "to jest kwestia obrony demokracji, bo dla demokracji filarem są różnorodne, wolne media, które mają zasoby do tego, żeby wykonywać swoją pracę i swoją misję".
- Jako przedstawicielka senatorskiego klubu Lewicy, jako członkini komisji kultury, która będzie obradować nad tym projektem w przyszłym tygodniu we wtorek, chcę zapewnić, że nie odpuścimy tego tematu. Będziemy przekonywać senatorów zarówno z Koalicji Obywatelskiej, jak i z Prawa i Sprawiedliwości, z Trzeciej Drogi, żeby podnieśli rękę za tymi poprawkami, które jeszcze raz złożymy w Senacie - mówiła.
- Ale zanim to się wydarzy, zapraszamy już dzisiaj wszystkich przedstawicieli wydawców cyfrowych na spotkanie w poniedziałek o 14 w Senacie. Wyślemy dzisiaj do państwa zaproszenia, na których przedstawimy poprawki, które chcemy złożyć. Omówimy je z państwem, wysłuchamy uwag. Chcemy być w pełni otwarci, w pełni transparentni, słuchać państwa, bo to dla państwa te poprawki mają zostać przeprowadzone - przekazała.
CZYTAJ TAKŻE: "Za moment może zabraknąć tych wiadomości"
"Nadużyciem jest, jeśli ktoś mówi, że nikogo nie słuchamy"
Szef sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Piotr Adamowicz z Koalicji Obywatelskiej powiedział, że "media, wydawcy, ich organizacje mają pełne prawo do protestowania". Zaznaczył jednak, że "prace w Sejmie zostały zakończone". - To, czy postulaty wydawców zostaną uwzględnione, jest pytaniem do senatorów, a nie do posłów. Prace na etapie sejmowym został zakończone, ustawa przyjęta przez Sejm jest w tej chwili w Senacie - przypomniał.
Wiceszefowa komisji kultury Urszula Augustyn (KO) powiedziała dziennikarzom, że "zdają sobie sprawę z tego, że ta ustawa nie jest ustawą idealną". - Nadużyciem jest, jeśli ktoś mówi, że nikogo nie słuchamy. Zorganizowaliśmy ogromne wysłuchanie. Całe pierwsze czytanie to było ponad 150 podmiotów, 150 przedstawicieli różnych organizacji medialnych, którzy do woli wypowiadali swoje wnioski. Próbowaliśmy te wnioski pogrupować i o tym rozmawiać. Nie wszystko się w tej ustawie uda zmieścić. Nie wszystko jest na tyle już jasne, że wiemy, że trzeba to zrobić- podkreśliła posłanka KO.
Jak dodała, "w związku z tym, że polskie państwo jest zagrożone ogromnymi karami, bo zaniedbania poprzedników są wieloletnie, musimy tę ustawę przyjąć". - Natomiast na 10 września zwołujemy Forum Prawa Autorskiego, na którym chcemy rozmawiać o kształcie tej ustawy i o tym, co w niej nie będzie funkcjonowało, co powinno być inaczej, żeby wykorzystać też doświadczenia innych - zapowiedziała Augustyn.
Odnosząc się do arbitrażu państwa między wydawcami prasy a Big Techami, o które postuluje środowisko, oceniła, że nie jest to dobre rozwiązanie. Według posłanki "tylko dwa albo trzy państwa europejskie korzystają z takiego arbitrażu, w tym m.in. Czesi, którzy już chcą się z tego wycofać". - W ciągu dwóch miesięcy mediom naprawdę nic się nie stanie, a jednak doświadczenia są bardzo różne - podkreśliła Augustyn. Jej zdaniem to nie jest jednoznaczna sytuacja, by można powiedzieć, że "faktycznie wprowadzenie tej poprawki coś zmieni".
Wróbel: ustawa w 100-procentach zgodna z dyrektywą unijną
Maciej Wróbel (KO), który jest przewodniczącym sejmowej podkomisji stałej do spraw mediów i polityki audiowizualnej, powiedział, że "ingerencja państwa w wolne i niezależne media budzi jego ogromne wątpliwości". - Dziś, kiedy mamy w Polsce demokratyczny rząd, nie ma dla mediów żadnego zagrożenia. Ale wyobraźmy sobie sytuację, w której znów mamy rząd Morawieckiego i to minister Piotr Gliński (były szef MKiDN - red.) dzieli pieniądze od wielkich koncernów dając mediom prawicowym więcej, a liberalnym mniej. Ustawodawca chciał tego uniknąć, oddając pole do negocjacji cen organizacjom zbiorowego zarządzania, jak to dzieje się w przypadku artystów - podkreślił poseł.
Jego zdaniem jednak, "nieprawdziwe jest twierdzenie", że ustawa w jakikolwiek sposób "pogarsza sytuację wydawców". - To wprowadzanie w błąd opinii publicznej. Nowa ustawa przyznaje wydawcom prasy nowe prawo wyłączne do eksploatacji ich publikacji online, czyli zapewnia im dodatkowe wielomilionowe przychody. Jeżeli wydawcy uzyskują nowe, własne prawo wyłączne, którego obecnie nie mają, to nie mogą twierdzić, że ich sytuacja po implementacji dyrektywy pogarsza się względem obecnej. Mało tego – dziennikarze otrzymają aż 50 procent tych zysków jako twórcy treści, co jest ewenementem w skali Europy - przekonywał Wróbel.
Podkreślił, że ustawa jest w poruszanym zakresie "w 100-proc. zgodna z dyrektywą unijną".
- We wrześniu odbędzie się Forum Prawa Autorskiego. To doskonała okazja, by rozmawiać o tym, jak udoskonalać te przepisy, bo jak mówiłem wielokrotnie projektowana ustawa to rozwiązanie kompromisowe - dodał Wróbel.
Wiceminister kultury: nie można powiedzieć, że sytuacja wydawców się pogorszy
Wiceminister kultury Andrzej Wyrobiec zapowiedział w wywiadzie: - Chcemy przywrócić ideę Forum Prawa Autorskiego, która była zawieszona przez ostatnie dziewięć lat.
- Jedną z najgorszych rzeczy, która działa się przez ostatnie lata, było pisanie byle jakiego prawa na kolanie przez parlamentarzystów bez zbadania skutków regulacji, bez komisji prawniczej. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli prawo europejskie wdrażać na podstawie chaotycznych poprawek, zgłaszanych pod wpływem emocji. Prawo trzeba pisać w sposób przemyślany - podkreślił.
Przekonywał przy tym, że "projekt zgodnie z dyrektywą przyznaje wydawcom prasy nowe prawo wyłączne do eksploatacji publikacji online". - Jeżeli wydawcy zyskują nowe własne prawo wyłączne, to nie można twierdzić, że ich sytuacja po implementacji dyrektywy pogarsza się względem sytuacji obecnej - stwierdził.
- Wydawcy będą mogli stosować to nowe prawo równolegle z dochodzeniem wynagrodzeń z tytułu praw autorskich. Wydawca nabywa prawo od dziennikarza na potrzeby swojej publikacji, czyli tym samym, będzie mógł swoje roszczenia względem platform internetowych dochodzić z dwóch podstaw - z pakietu praw autorskich nabytych od dziennikarza oraz z tytułu nowego prawa wyłącznego - dodał wiceminister.
Ustawa o prawie autorskim
Nowelizacja prawa autorskiego, uchwalona przez Sejm, wdraża unijną dyrektywę w sprawie wynagrodzenia za wykorzystywanie utworów - w tym m.in. artykułów - przez wyszukiwarki, media społecznościowe oraz platformy streamingowe.
W przepisach pojawia się nowe pojęcie prawa wyłącznego, które wprowadza kwestię wynagrodzenia od Google, Mety (Facebook) i Microsoftu (np. wyszukiwarka Bing) za korzystanie z treści przygotowanych przez media.
Zgodnie z brzmieniem przepisów, które przegłosowali posłowie, media, czyli wydawcy, zarówno mali jak i duzi, mają same ustalić z gigantami technologicznymi reguły i wysokość wynagrodzenia. Bezpośrednio lub przez pośrednictwo organizacji zbiorowego zarządzania.
Doświadczenie z innych państw pokazało, że jest to długotrwały i trudny proces, stąd poprawka posłanki Lewicy, Darii Gosek-Popiołek, która zakłada pewne ułatwienie. Mianowicie, jeżeli w ciągu trzech miesięcy od złożenia wniosku o rozpoczęcie negocjacji nie dojdzie do porozumienia, to strony mogą wystąpić do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o przeprowadzenie mediacji. Jeśli mediacja nie przyniesie efektów w ciągu trzech miesięcy, to prezes UOKiK mógłby swoją decyzją ustalić warunki wynagrodzenia.
Do tego pojawiła się propozycja, by dokładnie określić, kiedy wydawcy przysługuje wynagrodzenie oraz by duże korporacje technologiczne miały obowiązek udostępniania wydawcom danych dla określenia jego wysokości. Poprawki zaproponowane przez Darię Gosek-Popiołek odpowiadały na apel wydawców skierowany do posłów i senatorów.
Przed głosowaniem w Sejmie do posłów trafił list podpisany przez największych polskich wydawców, w którym wskazano, że projekt ten jest niekorzystny dla polskich mediów, "pogarsza ich sytuację i może w konsekwencji doprowadzić do upadku wielu medialnych firm".
Posłowie Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Konfederacji odrzucili jednak wspomniane poprawki Lewicy, które wprowadzały w projekcie zmiany, o której apelowali wydawcy.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock