Wiceszefowa PO Izabela Leszczyna komentowała w "Jeden na jeden" ustalenia tvn24.pl o tym, że prokuratura dysponuje niepotwierdzoną informacją o śmierci Andrzeja I., właściciela niewielkiej firmy handlującej bronią, który na zlecenie rządu miał dostarczyć respiratory w trakcie pandemii COVID-19. - To wygląda trochę tak, że nagle znika jedyny świadek, który być może byłby zainteresowany zostaniem świadkiem koronnym, bo cała reszta szajki jest zainteresowana tym, żeby kryć jeden drugiego - oceniła posłanka.
Tvn24.pl ustalił, że prokuratura dysponuje niepotwierdzoną informacją, że nie żyje Andrzej I., właściciel niewielkiej firmy handlującej bronią, który na zlecenie rządu miał w trakcie pandemii COVID-19 dostarczyć respiratory. Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl, ta "niepotwierdzona informacja" to akt zgonu wystawiony w stolicy Albanii - Tiranie. Jednak ciało dotąd nie zostało przetransportowane do Polski.
Mężczyzna pod koniec 2020 roku spokojnie wyjechał z kraju, choć z zamówionych 1200 urządzeń dostarczył tylko 200. Ministerstwo Zdrowia straciło na interesach z nim około 50 milionów złotych.
Leszczyna: okaże się, że prokuratura sprawę umorzy, bo nie ma głównego oskarżonego
Do sprawy odniosła się we wtorek w "Jeden na jeden" wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej Izabela Leszczyna. Powiedziała, że "zostawiając na boku tragedię, jaką jest śmierć, ma wrażenie, że coraz częściej rządy PiS-u ogląda się jak serial kryminalny".
Dodała, że mamy do czynienia z tym, że "pan, który oszukał Skarb Państwa na 50 milionów złotych, wyjeżdża sobie swobodnie z naszej ukochanej ojczyzny przez nikogo nie pytany, dlaczego, dokąd". - List gończy [został wystawiony - red.] zdaje się dopiero dwa lata po całej aferze, czyli w tym roku, w dodatku tak jakoś zakamuflowany - mówiła posłanka. Jej zdaniem "można było pewnie pana znaleźć".
- To wygląda trochę tak, że nagle znika jedyny świadek, który być może byłby zainteresowany zostaniem świadkiem koronnym, bo cała reszta szajki jest zainteresowana tym, żeby kryć jeden drugiego. Przecież pan [ówczesny wiceminister zdrowia Janusz - red.] Cieszyński nie powie nic na pana [ówczesnego ministra zdrowia Łukasza - red.] Szumowskiego. Pan Szumowski nie powie nic na pana (Mateusza) Morawieckiego. Panowie nabiorą wody w usta i okaże się, że prokuratura sprawę umorzy, bo nie ma głównego oskarżonego - oceniła Leszczyna.
Pytana, czy skłaniałaby się ku tezie, że komuś być może celowo zabrakło determinacji w tej sprawie, odpowiedziała, że "to, że zabrakło determinacji i że to było celowe, bo przecież należałoby oskarżyć urzędników, którzy przekroczyli swoje uprawnienia i nie dopełnili obowiązków, jakie na nich leżą, to jest oczywiste".
Leszczyna: PiS-owskie przestępstwa urzędnicze będą oceniane przez niezależne sądy
Wiceszefowa PO pytana, czy wierzy w to, że ktoś, kiedyś poniesie konsekwencje, powiedziała, że "jest o tym przekonana". - Nasza konstytucja gwarantuje to, że jeśli nie można było postawić przed sądem osoby winnej z przyczyn politycznych, a dzisiaj mamy taką sytuację, to ta sprawa się nie przedawnia - mówiła.
- Te wszystkie PiS-owskie przestępstwa urzędnicze i cały szereg innych, będą przez normalne, niezależne sądy po prostu oceniane. Myślę, że będą zapadały wyroku, oczywiście nie wiemy, jakie. Ale na pewno normalna, niezależna prokuratura, normalny, niezależny sąd będzie musiał z tym wszystkim się zmierzyć - dodała.
"Zespoły poszukiwań celowych nie otrzymały poleceń, by sprawę traktować priorytetowo"
Andrzeja I. policja nie poszukiwała intensywnie, jak to opisaliśmy w maju. Nie było go na publicznie dostępnej liście osób poszukiwanych.
- Zespoły poszukiwań celowych nie otrzymały poleceń, by sprawę traktować priorytetowo. Po prawdzie to nie szukał go nikt - przyznają rozmówcy tvn24.pl z Komendy Głównej Policji.
Sam list gończy za nim lubelska prokuratura regionalna wystawiła dopiero kilkanaście miesięcy później, w marcu tego roku.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock