Prokurator Katarzynie Kwiatkowskiej, prezes stowarzyszenia Lex Super Omnia zostały w poniedziałek przedstawione zarzuty dyscyplinarne - podała "Gazeta Wyborcza". Według Macieja Jaskulskiego, rzeszowskiego rzecznika dyscyplinarnego prokuratora generalnego, naruszyła godność urzędu prokuratora swoimi medialnymi wypowiedziami, w tym również w TVN24. "Zarzuty są absurdalne" - ocenił obrońca Kwiatkowskiej.
Zarzuty prokurator Kwiatkowskiej, jak przekazała w poniedziałek "Gazeta Wyborcza", ogłoszono w siedzibie Prokuratury Krajowej. "GW" podała, że dotyczą wypowiedzi medialnych, między innymi dla tego dziennika i TVN24. Jak napisała "Wyborcza" wywiad ze stycznia 2021 roku, według rzecznika, stanowił przekroczenie granic wolności wypowiedzi i uzasadnionej krytyki.
"Nie podobało mu się, że prezes LSO ujawniła bez upoważnienia i rzekomo wbrew przepisom, że została delegowana na pół roku do pracy do Prokuratury Rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu przez prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego i informowała o złej sytuacji kadrowej jednostki" - czytamy.
CZYTAJ: Mówiła o "szykanowaniu niezależnych prokuratorów". Prokuratura Krajowa żąda przeprosin i 250 tysięcy
Obrońca Kwiatkowskiej: zarzuty absurdalne
Prokurator Jacek Bilewicz z Lex Super Omnia, obrońca Kwiatkowskiej, cytowany przez "GW" ocenił, że "zarzuty są absurdalne".
"Ujawnienie decyzji o delegacji nie może naruszać godności urzędu prokuratora. To informacja publiczna. A do tego - zdaniem sądu - ta decyzja naruszała prawo. Prokurator ma także prawo się wypowiadać publicznie i w ramach działalności stowarzyszenia wyrażać ocenę działalności prokuratury" - powiedział Bilewicz.
Według "Gazety Wyborczej" zarzuty dyscyplinarne dotyczą również wypowiedzi prokurator Kwiatkowskiej "na temat Bogdana Święczkowskiego: że działając z niskich pobudek, nadużywa swych kompetencji do szykanowania niezależnych prokuratorów, inicjując im postępowania dyscyplinarne, karne". W ocenia rzecznika, jak opisuje dziennik, były to "niczym niepoparte spekulacje" i "pozbawiona podstaw faktycznych negatywna ocena" Bogdana Święczkowskiego, a to naraża PK na utratę zaufania potrzebnego do pełnionego przez niego stanowiska.
"Wyborcza" podała, że rzeszowski rzecznik dyscyplinarny ściga Kwiatkowską również za występ w "Faktach po Faktach" w TVN24. Według Jaskulskiego "prokuratorka miała spekulować, że lojalni i młodzi prokuratorzy są wykorzystywani do załatwiania spraw zgodnie z interesem partii rządzącej, a niepokorni dostają kijem po głowie". "Bardzo zabolał fragment wypowiedzi, że obecnie nie ma prokuratury, jest za to folwark pańszczyźniany, na którego czele stoi pan feudalny Bogdan Święczkowski. Chodzi także o oceny, że skierowany wobec prokuratorki pozew PK stanowi formę szykany i retorsji" - napisała "GW".
Prokurator Kwiatkowska odmówiła w poniedziałek składania wyjaśnień.
Degradacja prokurator Kwiatkowskiej
"Gazeta Wyborcza" przypomina, że przed "dobrą zmianą" Kwiatkowska pracowała w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie. Po podporządkowaniu prokuratury Zbigniewowi Ziobrze w 2016 roku została, bez uzasadnienia, zdegradowana do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
W 2016 roku Kwiatkowska pozwała kierownictwo prokuratury za degradację ze szczebla apelacyjnego do okręgowego. Sprawa jest w toku. "GW" zauważa, że pod koniec lutego wygrała z kierownictwem prokuratury przed sądem inną ważną sprawę.
Kwiatkowska została delegowana do odległej jednostki, złożyła pozew
W styczniu zeszłego roku prokurator została delegowana z Warszawy do Golubia-Dobrzynia w województwie kujawsko-pomorskim, około 180 kilometrów od stolicy. Decyzja o przeniesieniu kilkorga prokuratorów - członków stowarzyszenia - do pracy w innych jednostkach podjął prokurator krajowy Bogdan Święczkowski. Nie przysługiwało od niej odwołanie.
Kwiatkowska złożyła pozew przeciwko Prokuraturze Krajowej i Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga. Domagała się odszkodowania w wysokości 76 tysięcy złotych. "GW" napisała, że Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że delegacja była przejawem dyskryminacji za działalność w Lex Super Omnia. Jak informował OKO.press, sąd zasądził na rzecz Kwiatkowskiej zadośćuczynienie - 16,8 tysiąca złotych, które ma zapłacić jej pracodawca, czyli Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Wyrok nie jest prawomocny.
Obrońca Kwiatkowskiej ocenił, że "prokurator ponosi konsekwencje zaskarżenia do sądu decyzji o delegacji". "Najpierw 28 lutego zapadł korzystny dla niej wyrok, a już 1 marca wystosowano do niej pismo o zarzutach dyscyplinarnych. Korelacja czasowa nie jest przypadkowa. Sąd stwierdził, że prokurator krajowy Bogdan Święczkowski, delegując prokurator Kwiatkowską, złamał prawo pracy i naruszył jej godność pracowniczą oraz że było to związane z jej działalnością jako prezesa zarządu stowarzyszenia Lex Super Omnia. Wspomniana koincydencja czasowa wskazuje na to, że działania rzecznika dyscyplinarnego mogą stanowić swego rodzaju odpowiedź na nieprawomocny wyrok" - powiedział cytowany przez "Wyborczą".
"Przedstawienie zarzutów dyscyplinarnych w sytuacji, gdy niekorzystny dla Prokuratury Krajowej wyrok jest nieprawomocny, można także odbierać jako formę nacisku na sąd odwoławczy" - dodał.
Źródło: Gazeta Wyborcza, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: CTK/PAP