Profesor Lidia Morawska, polsko-australijska fizyk, znalazła się na tegorocznej liście 100 najbardziej wpływowych ludzi magazynu "Time". "W Faktach po Faktach" w TVN24 tłumaczyła, w jaki sposób jej i grupie towarzyszących naukowców udało się wpłynąć na Światową Organizację Zdrowia, aby zaktualizowała zalecenia dotyczące walki z SARS-CoV-2.
Prof. Lidia Morawska od lat jest współpracowniczką i doradczynią Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), a od ponad dwóch dekad współtworzy zalecenia WHO związane z jakością powietrza. W tym roku znalazła się na liście 100 najbardziej wpływowych osób, opublikowanej przez magazyn "Time".
Czytaj więcej: Kim jest jest profesor Lidia Morawska?
Swoje zainteresowanie wpływem jakości powietrza na zdrowie ludzi wykorzystała w stworzonej w 2020 roku interdyscyplinarnej grupie badawczej, która opracowała znaczenie transmisji cząstek zawierających wirus SARS-CoV-2 w powietrzu oraz rodzące to ryzyko dla zdrowia. Morawska przewodniczyła grupie naukowczyń i naukowców z całego świata. Na podstawie efektów prac tej grupy WHO zaktualizowała swoje zalecenia dotyczące walki z SARS-CoV-2.
Profesor Morawska: nie miałam żadnych wątpliwości, w jaki sposób przenosi się wirus
O tym, jak udało się jej przekonać WHO do zmiany podejścia dotyczącego walki z koronawirusem, profesor Morawska mówiła we wtorkowych "Faktach po Faktach".
Tłumaczyła, że "nauka od dawna całkowicie potwierdzała, że nie tylko ten wirus, ale także inne, które pochodzą z dróg oddechowych, są przede wszystkim w powietrzu".
- Nie miałam więc żadnych wątpliwości, w jaki sposób przenosi się wirus - podkreśliła.
Profesor Morawska o tym, co ją "zdopingowało", by zmienić podejście WHO
Następnie opisywała, jak udało się jej się wpłynąć na decyzje WHO.
- Jak usłyszałam pod koniec marca (2020 roku - red.) stwierdzenia ze Światowej Organizacji Zdrowia, że wirus nie jest w powietrzu, to wtedy stwierdziłam, że coś się musi w tym temacie zrobić. Bo jeżeli taka dezinformacja będzie w dalszym ciągu rozprzestrzeniona, to będzie to prowadziło do większej (liczby - red.) przypadków, do większej (liczby - red.) śmierci - kontynuowała.
- To mnie zdopingowało, by stworzyć grupę, która teraz nazywa się "Grupą 36". Zorganizowałam ją w ciągu dosłownie trzy-cztery dni - mówiła. - Napisałam petycję do dyrektora generalnego (WHO - red.), tłumaczącą, jak ta sprawa wygląda i proszącą, żeby podjęto akcję i zmieniono rekomendacje, które wtedy podawali - przedstawiała sytuację profesor Morawska.
- Zaczęliśmy rozmawiać, ale niestety nic się nie zmieniało. W związku z tym myśleliśmy, co zrobić dalej. Trwało to kolejne trzy miesiące, do początku lipca. Wtedy, w czasopiśmie "Clinical Infectious Diseases" (specjalistycznym periodyku zajmującym się między innymi patogennością i układem immunologicznym - red.), został opublikowany list otwarty do WHO nawołujący, by zająć się tematem transmisji wirusa w powietrzu - wspomina Morawska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24