Izba Dyscyplinarna nie jest ani częścią Sądu Najwyższego, ani nie jest legalnie funkcjonującym sądem - powiedział były pierwszy prezes Sądu Najwyższego profesor Adam Strzembosz. - Dalsze funkcjonowanie tej izby, w moim przekonaniu, jest działaniem przestępczym - dodał. We wtorek prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustaw sądowych, która między innymi poszerza kompetencje tej izby.
We wtorek prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustaw o ustroju sądów powszechnych, Sądzie Najwyższym oraz niektórych innych ustaw.
Dyscyplinująca sędziów ustawa, nazywana "represyjną" lub "kagańcową", wprowadza między innymi odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów za działania kwestionujące skuteczność powołania innego sędziego. Nowe przepisy rozszerzają kompetencje Izby Dyscyplinarnej, nieuznawanej przez Sąd Najwyższy. Wprowadzają także zmiany w procedurze wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.
"Tak zwana Izba Dyscyplinarna nie ma kwalifikacji legalnego sądu w Polsce"
O sytuacji w wymiarze sprawiedliwości mówił w środę były pierwszy prezes Sądu Najwyższego profesor Adam Strzembosz.
- Jestem emerytowanym profesorem zwyczajnym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, przez osiem lat kierowałem Sądem Najwyższym, jestem odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Świętego Grzegorza Wielkiego oraz Orderem Orła Białego. Może to jest nieskromne, co mówię, ale chcę powiedzieć, że mam jako takie kompetencje, żeby się wypowiadać w tej sprawie, dla której tu się spotkaliśmy - powiedział profesor na konferencji prasowej przed Sądem Najwyższym.
- Gdy tylko ukazała się nowa ustawa o Sądzie Najwyższym, powiedziałem moim przyjaciołom, a potem publicznie, że tak zwana Izba Dyscyplinarna nie ma kwalifikacji legalnego sądu w Polsce. Jej prezes, jak i sędziowie, nie podlegają pierwszemu prezesowi Sądu Najwyższego. Ci sędziowie nie mogą być przenoszeni do innych izb i vice versa. Izba ma osobny budżet, osobną administrację, plan finansowy i działa absolutnie poza Sądem Najwyższym. W dodatku zgromadzenie ogólne, które ewentualnie mogłoby jakoś wiązać tych sędziów z pozostałymi, straciło - na podstawie ustaw dotyczących Sądu Najwyższego - na jakimkolwiek znaczeniu - wyliczał Strzembosz.
Jak ocenił, "mamy zatem do czynienia z odrębnym sądem, sądem specjalnym". - A zgodnie z polską konstytucją sąd specjalny nie może w Polsce funkcjonować poza stanem wojennym. Izba Dyscyplinarna nie jest ani częścią Sądu Najwyższego, ani nie jest legalnie funkcjonującym sądem, bo musiałby to być sąd specjalny - wyjaśniał.
Strzembosz: dalsze funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej jest działaniem przestępczym
Były pierwszy prezes SN mówił także, że "trzeba do tego dodać, że uchwała trzech izb Sądu Najwyższego nie wzięła się z powietrza". - Ona była rezultatem wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu. Wyroku, który wyraźnie określił, jakie cechy muszą być spełnione, żeby dany organ nosił cechę organu sądowego. Powiedziano tam właściwie wszystko, co można było o tej izbie negatywnie powiedzieć - kontynuował profesor. Przekonywał, że "Sąd Najwyższy, wypełniając rolę, jaką miał pełnić po wydaniu orzeczenia TSUE, orzekł to, co musiał orzec". - To, co dla każdego przeciętnego prawnika, który trochę zna konstytucję, było oczywiste - dodał.
- W tej sytuacji dalsze funkcjonowanie tej izby w moim przekonaniu jest działaniem przestępczym, bo nikt nie ma prawa powoływać się na to, że jest sędzią i że w sądzie pełni funkcje sędziowskie - oświadczył profesor Strzembosz.
W wyroku z grudnia 2019 roku Izba Pracy Sądu Najwyższego, powołując się na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, orzekła między innymi, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej i prawa krajowego.
23 stycznia trzy połączone izby SN wydały uchwałę, w której stwierdziły, że jeśli w składzie zasiada osoba powołana na sędziego Sądu Najwyższego na wniosek nowej KRS, taki skład jest nieprawidłowo obsadzony. Wszyscy członkowie Izby Dyscyplinarnej zostali wskazani przez nową KRS.
"Nie można dopuścić do tego, by sędzia był skazywany za to, że działa zgodnie z prawem"
Profesor Strzembosz wspomniał także o sytuacji olsztyńskiego sędziego Pawła Juszczyszyna. - Osądzenie przez tę izbę sędziego Juszczyszyna, człowieka, który również działał w wykonaniu orzeczenia Trybunału w Luksemburgu jest po pierwsze bezprawne, po drugie niczym nieuzasadnione. W żadnym kraju europejskim nie można dopuścić do tego, by sędzia był skazywany za to, że działa zgodnie z prawem i ze swoimi kompetencjami - powiedział.
Nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna w II instancji rozpoznała we wtorek odwołanie zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów na decyzję podjętą w tej samej Izbie w I instancji w grudniu ubiegłego roku. Wówczas uchyliła ona zarządzenie prezesa olsztyńskiego sądu rejonowego o przerwie w wykonywaniu czynności służbowych przez sędziego Pawła Juszczyszyna. We wtorek izba zdecydowała o zawieszeniu sędziego Juszczyszyna i obniżeniu jego wynagrodzenia o 40 procent.
"Trójpodział władzy jest złamany od pięciu lat"
Strzembosz był także pytany, jakie skutki powinno wywoływać jego stwierdzenie, że dalsze funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej "jest działaniem przestępczym".
- Gdybyśmy mieli niezależną prokuraturę, pewnie by wszczęła postępowanie wyjaśniające. Dotychczas tego nie zrobiła, bo przecież wszyscy, którzy za tą prokuraturą stoją, uważają, że ta izba działa praworządnie i jest Polsce potrzebna. To są oczywiście takie "pseudouzasadnienia", ale one na pewno sparaliżowały wszystkie organy ścigania, które powinny zająć się tą sprawą - ocenił.
Były pierwszy prezes Sądu Najwyższego przyznał, że ma żal do prezydenta Andrzeja Dudy za podpisanie noweli ustaw sądowych. - Powiedział tutaj jeden z moich poprzedników, że ta ustawa jest prowokacją, jest właściwie daniem w twarz trybunałowi w Luksemburgu - dodał.
- Przede wszystkim na pewno ta ustawa zostanie w jej wykonaniu zawieszona prędzej czy później. To nie sprzyja autorytetowi żadnych organów państwowych - kontynuował profesor Strzembosz. Zwrócił jednak uwagę, że "wyjście oczywiście jest". - Jest bardzo proste. Odpowiednie propozycje w formie projektu ustawy przygotował Senat. Były też inne wypowiedzi - powiedział.
Ocenił także, że w Polsce "trójpodział władzy jest złamany od pięciu lat".
"Sędzia Juszczyszyn nie jechał po pijanemu, nie ukradł wiertarki, batonika"
Na konferencji głos w imieniu Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" zabrał sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Piotr Gąciarek. - To, co teraz widzimy, to jest jakieś szaleństwo, jakiś amok polityczny, brak do tego normalnych słów - mówił.
- Rządzący mają dzisiaj swoich rzeczników dyscyplinarnych, mają swoją KRS, mają swoich prezesów i chcą mieć w zasadzie całe sądy, chcą mieć wszystko w jednym ręku - wyliczał Gąciarek. Wskazywał także, że "w żadnym kraju Unii Europejskiej, w której mamy szczęście być dobrowolnym członkiem, nie represjonuje się sędziego za wydawanie orzeczeń, nie ściga się sędziego za stosowanie prawa europejskiego i wykonywanie wyroku Trybunału w Luksemburgu".
- Głęboko wierzę, że wszyscy sędziowie w Polsce i ludzie dobrej woli okażą w tej chwili bezwzględną solidarność i wsparcie dla pana sędziego Juszczyszyna - dodał. Jak mówił Gąciarek, "sędzia Juszczyszyn nie jechał po pijanemu, nie ukradł wiertarki, batonika, ani niczego innego nie zrobił". - On stosuje polskie prawo, polską konstytucję i prawo europejskie, i wykonuje wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - podkreślił.
Sędzia przekonywał, że "jesteśmy jednym krajem w tej części świata z wyjątkiem Turcji, gdzie wobec sędziów wykonywane są takie działania".
"Stoimy w zasadzie na krawędzi autorytaryzmu"
Mecenas Michał Wawrykiewicz z inicjatywy "Wolne sądy" mówił, że "jesteśmy w sytuacji bardzo niebezpiecznej". - Stoimy w zasadzie na krawędzi autorytaryzmu - dodał.
- Proszę zwrócić uwagę, ze wszelkie działania władz od listopada, od momentu wydania wyroku przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zmierzają do tego, aby tego wyroku nie wykonać. Łącznie z ustawą kagańcową, która jest takim normatywnym przypieczętowaniem odmowy wykonania wyroku - kontynuował Wawrykiewicz. Jego zdaniem ta sytuacja "lokalizuje nas poza europejską wspólną sferą prawną, w której jesteśmy od momentu podpisania traktatu akcesyjnego do Unii Europejskiej".
Patryk Wachowiec z Forum Obywatelskiego Rozwoju ocenił natomiast, że "to, co robi ten pseudosąd, nazywany Izbą Dyscyplinarną, który tylko architektonicznie mieści się w siedzibie Sąd Najwyższego, jest bezprawiem".
- To, co robi Trybunał Konstytucyjny, działając na polityczne zamówienie, zawieszając rzekomo funkcjonowanie uchwały Sądu Najwyższego jest bezprawiem. To, co robi Krajowa Rada Sądownictwa wybrana przez polityków w niejawnej procedurze, której do dzisiaj nie możemy poznać, jest bezprawiem. To, co robi minister sprawiedliwości, to, co robi premier Rzeczypospolitej Polskiej, nazywając uchwałę Sądu Najwyższego nieistniejącą, podważając status orzeczeń Sądu Najwyższego, podważając status orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości, jest bezprawiem - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24