Dwa razy rozmawiałem z wysłannikiem Jarosława Kaczyńskiego. Z drugiej rozmowy wynikało, że istnieje szansa posunięcia sprawy do przodu, że publikacja wyroku Trybunału jest możliwa - mówił w "Piaskiem po oczach" prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński.
- W imieniu Jarosława Kaczyńskiego rozmawiał ze mną pewien dżentelmen. Powiedział, żebym zrozumiał, że prezesowi tej partii po tych wszystkich słowach, które zostały wypowiedziane, trudno będzie zaproponować to, co jest po wyrokach TK oczywiste, że ruszamy do przodu. Ja powiedziałem, że rozumiem - relacjonował w TVN24 prof. Rzepliński.
Jak dodał, później odbyło się kolejne spotkanie, z udziałem sędziego Trybunału. Jego zdaniem odbyło się ono w przyjaznej atmosferze i dało nadzieję na posunięcie sprawy do przodu. Prezes TK ocenił wtedy, że istnieją szanse na to, że wyrok z 9 marca zostanie opublikowany.
- Dwa razy rozmawiałem z wysłannikiem Jarosława Kaczyńskiego. Z drugiej rozmowy wynikało, że istnieje szansa posunięcia sprawy do przodu, że publikacja wyroku Trybunału jest możliwa. Liczyłem, że przy kolejnym spotkaniu, być może osobiście z prezesem PiS, usłyszę, że musimy to zrobić. Mimo wszystko jeszcze nie doszło do trzeciej rozmowy, ale może dojść - powiedział prof. Rzepliński.
- Jeżeli ktoś oferuje rozmowę, przy czym rozumie, że oferta z mojej strony jest taka, że sędziowie wybrani jesienią złożą ślubowanie, a wyroki TK zostaną opublikowane, to jest to punkt wyjścia. Zaczynamy relację, dialog na nowo. To nie jest moja oferta, tylko Trybunału Konstytucyjnego - powiedział prof. Rzepliński.
Prezes Trybunału uważa, że istnieje szansa na kolejną rozmowę. Wyraził chęć podjęcia dialogu bezpośrednio z Jarosławem Kaczyńskim. - To nie Trybunał rozpoczął ten konflikt, piłeczka w tym przypadku jest po stronie tego, kto rozpoczął ten problem - ocenił.
Gość TVN24 zaznaczył, że Trybunał jest bezstronny i nie chce wdawać się w żadne konflikty. - Trybunał nigdy nie prowadził żadnej wojny z żadnym rzędem, wśród sędziów nie ma ochotników na wojnę z rządem - powiedział.
W jego opinii rząd chciał zmienić TK, żeby móc zacząć po swojemu rządzić, ale z czasem rządzący zaczęli rozumieć, że w Trybunale nie ma wroga. - Zrozumieli, jak rozumiem, że to nie jest jakiś dzikus z dzidą, który będzie nękał rząd po wygranych wyborach - mówił.
- Ale jednocześnie pod koniec pierwszej rozmowy pojawiła się informacja, nie sugestia, że w kręgu posłów są tacy, którzy zmierzają do twardych rozwiązań: obciąć radykalnie wynagrodzenia sędziów i obciąć im stan spoczynku. Ja to odczytałem jako zachętę do kroku z mojej strony. Nie zadałem pytania, jaki jest osobisty stosunek prezesa do takich metod - powiedział.
List od ministra
Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński komentował też pismo od ministra finansów Pawła Szałamachy z prośbą o niewypowiadanie się do 13 maja czyli czasu publikacji raportu wiarygodności kredytowej agencji ratingowej Moody’s.
- Na pewno prezes TK nie podnosi poziomu emocji wokół Trybunału. TK jest ofiarą wojny hybrydowej. Ostatnim atakiem była wypowiedź prezesa PiS w Sejmie - powiedział.
Prezes TK powiedział, że było dla niego zaskoczeniem, że minister obciąża go za obniżenie ratingu Polski. - Pierwsza rzecz, która mnie uderzyła, że Szałamacha, specjalista z własnym dorobkiem, wiąże prezesa TK z obniżeniem ratingu Polski wcześniej i ewentualnym przyszłym - mówił.
- List sugeruje, że to ja wywołałem całą sytuację, która doprowadziła do obniżenia ratingu przez agencję S&P. Przyczyna leży kompletnie poza Trybunałem. Minister wydaje mi na piśmie polecenie. Jeżeli miałaby to być prośba, to dlaczego nie przyjął mojego zaproszenia do Trybunału albo propozycji rozmowy? Tutaj chodziło o to, żeby wyciszyć (konflikt-red.), nie ze względu na wynik raportu tej agencji, ale zyskać kolejne dwa tygodnie, żeby w tym czasie pojawił się projekt ustawy o KRS - powiedział prezes TK.
- To połączenie bardzo wielu uczuć, kiedy 4 maja rano moja sekretarka wręczyła mi list datowany na 2 maja. Z tego wynikało, że mam milczeć i jednocześnie czekać na kolejne ataki. Zostałem nazwany anarchistą, jakieś kompletne głupstwa były powiedziane - ocenił.
Prof. Rzepliński mówił, że jego reakcja na list byłaby inna, gdyby minister Szałamacha porozmawiał z nim w cztery oczy i zaproponował chwilowe wstrzymanie się z komentarzami także Jarosławowi Kaczyńskiemu.
- Gdyby minister finansów spotkał się ze mną osobiście, to poprosiłbym go, by w mojej obecności zadzwonił do prezesa swojej partii i poprosił go o to samo - powiedział.
Nowa ustawa o Trybunale
Prof. Rzepliński ostro ocenił też nowy projekt ustawy o TK autorstwa PiS.
- Ten projekt ustawy jest napisany z oczywistą obrazą dla postanowień Komisji Weneckiej (że standardem w Europie jest, że nowelizacje ustaw ustrojowych dla władzy sądowniczej odbywają się z udziałem tej władzy - red.) - mówił gość programu "Piaskiem po oczach". - To, co jest nazywane tym projektem, oddaje TK pod pełną kontrolę prezydenta i ministra sprawiedliwości - ocenił projekt prezes Trybunału. Jak poinformował, prawnicy z biura TK przygotowali opinię dotyczącą projektu PiS, która zostanie opublikowana prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.
- Prawnicy biura TK przygotowali mi opinię nt. projektu ustawy o Trybunale (...). Będzie to opinia wybitnych młodych doktorów prawa, którzy mają różne poglądy. Są to ludzie, którzy cenią sobie swoją wiedzę - powiedział.
- Projekt ustawy jest próbą przekształcenia TK w rodzaj rady przybocznej - ocenił prezes TK.
Prof. Rzepliński skrytykował fakt, że nikt nie podpisał się pod projektem. - Ja, prezes TK, nie znam autorów tego projektu, to jest dla mnie skandal, to nie jest Europa - mówił. - Ktoś pisze, ja nawet nie wiem kto, nie mogę z tą osobą porozmawiać - dodał.
Autor: mw/tr / Źródło: tvn24