Prezydent świadomie podjął decyzję, żeby pojechać w rejon graniczący z separatystyczną republiką Osetii Południowej. Chciał unaocznić opinii publicznej, że Rosjanie oszukują demokratyczny świat - powiedział dziennikarzom prezydencki minister Michał Kamiński, komentując ostrzelanie prezydenckiego konwoju w Gruzji.
Kamiński powtórzył, to co wcześniej Lech Kaczyński, a mianowicie, że strzelano z rosyjskiej strony. – Byli to ludzie. którzy mówili po rosyjsku, z rosyjskim, a nie osetyjskim akcentem – powiedział prezydencki minister.
"Nikt się nie spodziewał, że będą strzelać"
Podkreślał jednocześnie, że Lech Kaczyński jadąc w rejon graniczący z separatystyczną republiką Osetii Południowej, dał wyraz solidarności z Gruzinami.
- Nikt nie spodziewał się, że będą strzelać. Przecież skoro nie wiedzą, jak wygląda Kaczyński, to wiedzą, jak wygląda Saakaszwili. Nie sądzę, żeby się spodziewali, iż osobiście prowadzi wojska gruzińskie do ataku, takie rzeczy robili królowie kilkaset lat temu – powiedział Kamiński.
"To nie PlayStation"
Prezydencki minister skrytykował wypowiedź rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, który nazwał ten incydent, prowokacją.
- Pan minister Ławrow ma chyba kłopoty z geografią i z dokumentem, który podpisał jego prezydent Miedwiediew. Miejsce, w którym był pan prezydent Lech Kaczyński, po pierwsze według prawa międzynarodowego, a po drugie według planu pokojowego, który podpisał prezydent Miedwiediew i prezydent Sarkozy, jest częścią Gruzji. I nie powinno tam być żadnych rosyjskich, ani osetyjskich żołnierzy. Według planu pokojowego ten teren powinien się znajdować pod kontrolą sił gruzińskich, ale cały świat mógł się przekonać, że tak nie jest – powiedział Kamiński.
Pytany o uśmiech prezydenta Saakaszwilego, po całym zdarzeniu, Kamiński stwierdził: - Trudno mi oceniać mimikę prezydenta. Ja też się uśmiechałem, kiedy wyjechałem ze strefy zagrożenia, miałem poczucie ulgi. Nie była to przecież strzelnica, ani PlayStation, tylko realny świat. Nie szukajmy dziury w całym, plan nie jest przestrzegany i to jest problem, a nie to, czy prezydent się uśmiecha, czy nie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka