Po tym, jak media prześwietliły sprawozdania finansowe partii, rozpętała się burzliwa dyskusja o garniturach premiera. Czy powinien za nie płacić podatnik? W tej dyskusji łatwo o tani populizm, bo trudno zaprzeczać, że szef rządu - jako jedna z najważniejszych osób w państwie - musi sensownie wyglądać. Kupowania z państwowej kasy ubrań dla premiera można by więc bronić, albo uznać, że szef rządu powinien nie tylko sensownie wyglądać, ale też sensownie zarabiać, by garnitury kupować za swoje pieniądze.
Specjaliści nie mają wątpliwości - premier jako najważniejszy polski polityk powinien dobrze wyglądać. Dobrze, to w tym przypadku też drogo. Kilkanaście garniturów to standard, a to już koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Mało, za mało?
Premier zarabia miesięcznie nieco ponad 16 tys. zł. To pensja podstawowa. Do tego trzeba doliczyć ponad 2 tys. zł za sprawowanie mandatu poselskiego i 2,5 tys. zł z diet poselskich. W sumie jest to nieco ponad 21 tys. zł. Mało czy dużo?
Dla przykładu premier Bułgarii zarabia 6,5 tys zł., Rumunii ponad 8 tys. zł. Zbliżone zarobki miał czeski premier - 23 tys. zł. Szef hiszpańskiego rządu może liczyć na pensję rzędu 31 tys. zł, ponad 50 tys. zł trafia z kolei do portfela premiera Holandii. Najlepiej zarabiają szefowie rządów Niemiec - ponad 78 tys. zł i Francji - ponad 87 tys. zł.
Podwyżka dla premiera musiałaby zostać przegłosowana przez Sejm. Z tym może być jednak problem. Pytanie, ile dołożyć premierowi, by było go stać na więcej.
Autor: mn/tr/k / Źródło: tvn24