- Wydaje mi się, że to były opłaty za zbieranie podpisów - ocenił premier Jarosław Kaczyński sprawę Renaty Beger, którą "Gazeta Wyborcza" oskarża o to, że płaciła za podpisy na liście poparcia. - Nie wierzę, żeby ktoś dostał złotówkę i złożył podpis - dodał.
- Ja nie wiem czy za złotówkę można kupić glos - mówił premier i dodał, że jeśli by tak było to "byłoby przestępstwo". Niemniej, według Kaczyńskiego Beger płaciła tylko osobom zbierającym głosy.
- Mój stosunek do pani Beger jest w najwyższym stopniu krytyczny, ale uczciwość nakazuje mi zaznaczyć to rozróżnienie - dodał premier i zastrzegł, że oczywiście "sprawę trzeba dokładnie zbadać".
Pawlak: Beger do sądu Zdaniem przewodniczącego Polskiego Stronnictwa Ludowego Waldemara Pawlaka, o losie Renaty Beger powinien zadecydować sąd. - Pani Renata działa na własny rachunek i jak widać dość osobliwie pojmuje politykę, gdzie wszystko jest do sprzedania lub do kupienia - krytykował Pawlak posłankę Samoobrony.
Jak twierdzi "Gazeta Wyborcza", Beger miała kupować głosy poparcia. Gazeta prezentuje film, który ma być tego dowodem.
Widać na nim, że Beger deklaruje, że zapłaci osobom zbierającym podpisy - po złotówce od głosu. Potrzebowała ich 5 tys., by w okręgu pilskim, skąd startuje, zarejestrować listę kandydatów Samoobrony do Sejmu.
Renata Beger zaprzecza doniesieniom dziennikarzy "GW". Dziennik zaś informuje, że w tej sprawie wszczęto śledztwo.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24