Od 2 do 5 tys. zł brutto dostaną policjantki, które brały udział w akcji wyprowadzenia byłych betanek z klasztoru w Kazimierzu Dolnym. Nagrody ufundowali szef MSWiA Władysław Stasiak i komendant główny policji Tadeusz Budzik.
W sumie pieniądze dostaną 72 policjantki.
Oprócz nagród finansowych były także wyróżnienia. I te dostali policjanci dowodzący akcją, m.in. zastępca komendanta policji w Lublinie inspektor Grzegorz Czepiel.
- Dziękuję wam za to, że tak sensownie i tak z głową potrafiliście wykonać to zadanie. To dowód nie tylko na wasz profesjonalizm, ala także na waszą przytomność umysłu - powiedział minister spraw wewnętrznych i administracji do nagrodzonych funkcjonariuszy. A komendant Budzik dodał, że tak profesjonalni funkcjonariusze to policja XXI wieku.
"Nie wiedziałyśmy jak zareagują siostry" Policjantki podkreśliły, że najtrudniejsze w akcji było samo wejście do klasztoru. - Nie wiedzieliśmy, czego mamy się spodziewać, nie wiedzieliśmy jak zachowają się siostry. Podeszły do nas pokojowo, z czasem się do nas przekonały - opowiadała Elżbieta Kamińska z 15. Kompanii Kobiecej KSP.
Funkcjonariuszki przyznały, że przed akcją rozmawiały z psychologiem i analizowały różne możliwe warianty wydarzeń.
Rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski powiedział, że nagrodzone policjantki przyczyniły się w dużej mierze do sukcesu akcji - czyli spokojnego przeprowadzenia eksmisji. - To dzięki nim udało się opanować emocje, które na początku były bardzo duże, bo przecież mieliśmy do czynienia z kobietami, które na początku za nic w świecie nie chciały opuścić klasztoru - wyjaśnił.
Do eksmisji doszło 10 października. W klasztorze było w sumie 67 osób, m.in. b. franciszkanin Roman K. i b. przełożona generalna zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej Jadwiga Ligocka.
Akcję zabezpieczało ok. 150 policjantów. Wśród tych, którzy wraz z komornikiem weszli na teren klasztoru, było wiele policjantek. To one rozmawiały ze zbuntowanymi b. betankami, razem z psychologami i negocjatorami namawiały je do wyjścia i pomagały im się pakować. B. zakonnice wyszły klasztoru po kilku godzinach.
Sprawa betanek zaczęła się ponad dwa lata temu We wrześniu 2004 r. grupa sióstr, które nie akceptowały postępowania Ligockiej, skierowała pismo do Stolicy Apostolskiej z prośbą o pomoc. Watykańska Kongregacja Instytutów Życia Konsekrowanego rozpoczęła w styczniu 2005 r. w Kazimierzu wizytację, której rezultatem było mianowanie w sierpniu 2005 nowej przełożonej s. Barbary Robak. Ligocka nie podporządkowała się tej decyzji i wezwała część sióstr do Kazimierza.
Liczne próby nawiązania dialogu ze zgromadzonymi w Kazimierzu betankami, podejmowane m.in. przez księży i rodziców, nie przyniosły rezultatu. W grudniu ub. roku Stolica Apostolska wydała dekrety, na mocy których wydalono je z zakonu, ponieważ złamały ślub posłuszeństwa i zasady życia konsekrowanego.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi też Prokuratura Rejonowa w Puławach. Przedstawiła ona już zarzut naruszenia miru domowego byłemu franciszkaninowi. Taki sam zarzut chce postawić Ligockiej, ta jednak nie stawiła się na przesłuchanie. Inne postępowanie dotyczące byłych sióstr prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Zamierza ona wyjaśnić okoliczności pobytu zbuntowanych betanek w klasztorze w Kazimierzu i sprawdzić, czy nie doszło tam do przestępstw.
Eksmitowane b. betanki przewieziono do trzech domów rekolekcyjnych, ale nie skorzystały z przygotowanych dla nich tam pomieszczeń i odjechały w nieznanym kierunku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP