Pobita motornicza dopiero po kilkunastu miesiącach - i po dwóch operacjach - mogła wrócić do pracy. Podobne wydarzenia każdego miesiąca notują zakłady komunikacji miejskiej w całej Polsce. Nowa decyzja Sejmu ma to zmienić. Posłowie zgodzili się, by kierowcy autobusów, motorniczowie, maszyniści i konduktorzy chronieni byli przez prawo jak policjanci. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Od początku roku chuligani zaatakowali pracowników MPK Wrocław już 14 razy. Podobne przypadki agresji w komunikacji miejskiej to problem od lat, w całym kraju.
Prezes Tramwajów Warszawskich przypomina atak na motorniczą, która podczas pandemii zwróciła uwagę pasażerom, że nie noszą maseczki. - Chuligani poturbowali motorniczą, uszkodzili jej nogę – opowiada Wojciech Bartelski. - Kilkanaście miesięcy na zwolnieniu, dwie operacje. Teraz ta pani już wróciła do pracy – dodaje.
Skala problemu nie jest znana, bo wiele spraw nie trafiło nawet na policję. - Wiadomo, że wiele osób się wycofuje, na zasadzie, że było coś, zacisnę zęby i jadę dalej – przyznaje kierowca autobusu miejskiego Aleksander Choromański.
Pracownicy transportu zbiorowego jak funkcjonariusze publiczni
Teraz ma się to zmienić. Wszystkimi takimi atakami służby zajmą się z urzędu. - Atak na pracownika, który wykonuje zadania publiczne, będzie traktowany jak atak na policjanta – wyjaśnia Marek Rutka z Nowej Lewicy.
Pomysł posła Lewicy o zaostrzeniu przepisów poparli prawie wszyscy obecni na sali politycy. - Ten przepis sprawi, że w sytuacji, kiedy na przykład motorniczy tramwaju będzie interweniował w sytuacji, kiedy jest niszczony kasownik czy wyposażenie tramwaju, czy jakiś uszczerbek na zdrowiu wystąpi, będzie chroniony z mocy prawa, tak jak policjant – tłumaczy Rutka.
Status funkcjonariusza publicznego dostaną kierowcy, motorniczowie, maszyniści i drużyny konduktorskie. Szacuje się, że chodzi o 100 tysięcy pracownic i pracowników.
- W przypadku poważniejszych napaści możemy w skrajnym przypadku mówić nawet o 12 latach pozbawienia wolności za taki atak, na przykład z użyciem noża – wskazuje Wojciech Bartelski.
- Każda próba ataku na osoby prowadzące pojazdy komunikacji miejskiej będzie ścigana automatycznie z urzędu, a nie jak do tej pory z powództwa cywilnego. W tym przypadku kara może wynieść nawet do trzech lat pozbawienia wolności – podkreśla Mikołaj Czerwiński z MPK Wroclaw.
Nowe przepisy czekają na podpis prezydenta
Po każdym ataku na pracownika transportu zbiorowego wracała dyskusja na temat ochrony załogi komunikacji miejskiej. Od lat zakłady walczyły o zaostrzenie przepisów. - Nikt nie pomyśli, żeby zaatakować policjanta, bo wie, co mu grozi – zwraca uwagę prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej Katowice Roman Urbańczyk.
Na zmianę prawa czekał między innymi Aleksander Choromański. Liczy, że teraz bezpieczniej poczują się nie tylko kierowcy, ale też pasażerowie. - Jechałem autobusem i autobus był ostrzelany z wiatrówki. Została wybita szyba, kilka pocisków ten autobus trafiło. Siedziała pasażerka i dosłownie dziesięć centymetrów za nią była przestrzelina – wspomina.
Nowe przepisy czekają już tylko na podpis prezydenta.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Tramwaje Warszawskie