W Sejmie trwają prace nad projektem zmian w Sądzie Najwyższym. Zbigniew Ziobro stwierdził w czwartek, że poprawki jego partii do prezydenckiego projektu zostały częściowo uwzględnione. - Ale prowadzimy jeszcze rozmowy z Prawem i Sprawiedliwością, może to nie jest jeszcze ostatnie słowo, zobaczymy - dodał. W środę PiS wyrzuciło z projektu większość poprawek Solidarnej Polski, za to we wtorek na szefową neo-KRS wybrano powiązaną ze Zbigniewem Ziobrą Dagmarę Pawełczyk-Woicką. Zdaniem opozycji to "polityczny deal".
W Sejmie rozpatrywany jest prezydencki projekt zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym zakładający między innymi likwidację nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej. W zamian miałaby powstać Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Komisja Europejska wciąż nie zaakceptowała złożonego już ponad rok temu przez rząd Krajowego Planu Odbudowy, czyli dokumentu opisującego sposób wydatkowania środków z Funduszu Odbudowy. Rzeczniczka KE Veerle Nuyts przypomniała 11 maja, że polski KPO musi zawierać zobowiązania do likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, reformy systemu dyscyplinarnego i przywrócenia do pracy sędziów zwolnionych niezgodnie z prawem.
Prawo i Sprawiedliwość złożyło w środę poprawki, które "idą w kierunku odejścia" od przyjętych wcześniej - w trakcie posiedzenia komisji - zmian autorstwa Solidarnej Polski, koalicjanta PiS. Wówczas wykreślono jeden z artykułów, odnoszący się do możliwości przeprowadzenia "testu bezstronności i niezawisłości" sędziów w stosunku do zapadłych już orzeczeń - poprawkę taką zgłosiła Solidarna Polska. Test niezawisłości sędziego odnoszący się do spraw niezakończonych prawomocnie - pozostał w projekcie.
We wtorek na szefową neo-KRS bis powołano zaś Dagmarę Pawełczyk-Woicką - sędzię mającą opinię osoby bliskiej Zbigniewowi Ziobrze. Pawełczyk-Woicka znana jest ze spektakularnego awansu z sędzi sądu rejonowego na prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie. Sędzia w 2018 roku w trakcie głosowania nad wyborem sędziów Sądu Najwyższego konsultowała się z Ziobrą, co zostało uwiecznione na nagraniu.
Ziobro o zablokowanych środkach z KPO: konsekwencja politycznych zabiegów totalnej opozycji w Brukseli
Prezes Solidarnej Polski, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ocenił w czwartek w rozmowie z dziennikarzami, że "opozycja zachowuje się w myśl powiedzenia, że złodziej najgłośniej krzyczy: łapać złodzieja". Jego zdaniem to jej przedstawiciele "odpowiadają za blokowanie pieniędzy dla Polski w Unii Europejskiej". - Dysponuję tutaj, w tej teczce, blisko 80 dokumentami, rozmaitymi rezolucjami, uchwałami podejmowanymi w Parlamencie Europejskim i komisjach Parlamentu Europejskiego, gdzie posłowie PO, PSL-u, Lewicy konsekwentnie żądają zablokowania przez Komisję Europejską pieniędzy dla Polski - mówił.
Pytany, czy jego zdaniem blokada środków dla naszego kraju nie jest skutkiem reformy wymiaru sprawiedliwości, zaprzeczył. - To jest konsekwencja politycznych zabiegów Platformy Obywatelskiej, Donalda Tuska i totalnej opozycji w Brukseli, która zdecydowała się zaangażować narzędzia polityczne, politycznego szantażu na Polskę, by zablokować coś, czego demokratycznie Platforma sama zablokować nie potrafiła - kontynuował minister. Powiedział, że "traktaty Unii Europejskiej jasno mówią, że Unia Europejska nie ma kompetencji w obszarze organizacji sądownictwa". - Ale siła polityki, pieniędzy może przynieść czasami efekt szantażu i taki szantaż jest stosowany dzisiaj wobec Polski - dodał.
Ziobro: prowadzimy jeszcze rozmowy z PiS, może to nie jest jeszcze ostatnie słowo
Przekazał też, że na wniosek jego partii "został wprowadzony do porządku obrad nieprzewidziany punkt poprzedniego Sejmu, w ostatniej chwili – wybór członków KRS-u". - A ja widziałem na własne oczy (...) ustawę zmieniającą zasady wyboru sędziów do KRS-u. Czyli miała być inna ustawa, jej nie ma, obroniliśmy KRS. To bardzo ważna sprawa - dodał Ziobro.
Mówiąc o ustawie w sprawie zmian w SN, stwierdził, że "te rozwiązania, które znajdowały się w niej pierwotnie, a które zostały uchylone naszymi poprawkami - te poprawki zostały w części, tej najistotniejszej dla nas, zachowane - mają też ogromne znaczenie praktyczne".
- Jesteśmy pewni, że gdyby na bieżąco w sprawach toczących się strony mogły składać wnioski wyłącznie sędziów i badanie ich (...), to doprowadziłoby to do całkowitego sparaliżowania polskiego sądownictwa - ocenił.
Na uwagę, że możliwość przeprowadzenia tzw. testu bezstronności powróciła do projektu w pewnej formie, wskazywał, że "dotyczy to spraw już prawomocnie zakończonych". - Nie ma tych wszystkich niebezpieczeństw, które były w toku spraw prowadzonych, więc w tym sensie nasza poprawka w tym głównym zakresie została uwzględniona. Ale prowadzimy jeszcze rozmowy z Prawem i Sprawiedliwością, może to nie jest jeszcze ostatnie słowo, zobaczymy - dodał Ziobro.
Zgorzelski: deal, handel, który jest żenujacy
Wcześniej sytuację wokół prac nad projektem zmian w Sądzie Najwyższym komentowali inni politycy.
- To wszystko był jeden polityczny deal, handel, który jest żenujący, który jest obrzydliwy, który zakończy się po wygranych przez partie demokratyczne wyborach. Tak nie może funkcjonować państwo, że handryczy się stanowiskami za synekury i wpływy - powiedział Piotr Zgorzelski, poseł PSL-Koalicji Polskiej.
- Będziemy głosować przeciw tej ustawie, bo ona nie rozwiązuje podstawowych problemów praworządności - zapowiedział Borys Budka, poseł i wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej.
- Złożyliśmy poprawki, bo tutaj chodzi o wyeliminowanie nielegalnej Krajowej Rady Sądownictwa, o wyeliminowanie z orzekania sędziów, którzy nie są sędziami zgodnie z orzeczeniem TSUE, o stworzenie nowego systemu dyscyplinarnego, w którym nie politycy będą decydować o tym, kto popełnił delikt, a będą to robić niezależni sędziowie. Przypomnę, że te deale Kaczyńskiego i Ziobry, to ciągłe przeciąganie liny, kosztowało już Polaków blisko 1,5 miliarda złotych - mówił poseł.
Posłanka i rzeczniczka Porozumienia Magdalena Sroka pytała na konferencji prasowej w czwartek, kto odpowie za "200 milionów euro kary dla Polski". - Wczoraj późnym wieczorem odbyła się komisja sejmowa, na której debatowaliśmy na temat Izby Dyscyplinarnej, a może inaczej - mieliśmy okazję oglądać festiwal, jak podkulony ogon nie macha już żadnym psem - dodała.
Opozycja o projekcie ustawy
Poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek ocenił, że "ta ustawa nie załatwia niczego". - Ta ustawa wpędza setki tysięcy Polaków w gigantyczne kłopoty, dlatego że po pierwsze daje możliwość przeniesienia nielegalnych sędziów z Izby Dyscyplinarnej do innych izb Sądu Najwyższego. To jest prawdziwe zagrożenie dla interesów, dla pewności prawnej bardzo wielu Polaków, którzy właśnie idą do Sądu Najwyższego i poszukują tam i sprawiedliwości, i prawa, i ostatecznego wyroku - dodał.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Barbara Dolniak uważa, że "likwidacja Izby Dyscyplinarnej ma tylko charakter fasadowy". - Tak naprawdę to zmiana szyldu, nic poza tym w funkcjonowaniu się nie zmienia. W zasadzie jest gorzej, można powiedzieć - zaznaczyła.
Zwróciła uwagę, że "przyznaje się w tym projekcie prezydentowi uprawnienie do wybierania jedenastu sędziów Izby Odpowiedzialności Zawodowej, a to oznacza, że przedstawiciel władzy wykonawczej, tak naprawdę polityk, będzie wybierał sędziów jednoosobowo według własnego uznania". - Może więc wybrać tych samych sędziów, którzy zasiadali dotychczas w Izbie Dyscyplinarnej. Niestety, wprowadza się kolejne delikty dyscyplinarne wobec sędziów. Sędzia nie będzie mógł już odmówić zasiadania w składzie neosędziom, czy też nie będzie mógł już zakwestionować orzeczenia wydanego przez neosędziego, a to oznacza, że wprowadzane są rozwiązania, które wprost kwestionują orzeczenia TSUE czy ETPCz - dodała.
Kurowska: poprawki, na których nam najbardziej zależało, zostały
Reporter TVN24 Radomir Wit zwrócił poseł Marii Kurowskiej z Solidarnej Polski uwagę, że "tyle mówili jako Solidarna Polska, że się nie zgodzą na te zmiany w Sądzie Najwyższym", a w środę odpadły ich poprawki. - Nie tak zupełnie wszystkie. Te, na których nam najbardziej zależało, zostały - odpowiedziała. - Te, które zakładają utworzenie Izby Odpowiedzialności Zawodowej zamiast Izby Dyscyplinarnej - doprecyzowała. Oceniła to jako "sukces".
Stwierdziła, że "zawsze potrzebowaliśmy" pieniędzy z Unii Europejskiej. - Pewno, że lubimy (Unię Europejską - red.), a dlaczego nie? - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24