Biegły w zakresie pożarnictwa nie był w stanie stwierdzić, co było przyczyną pożaru, który doszczętnie zniszczył dach pałacu w podpoznańskim Konarzewie. - Specjalista pobrał próbki, które podda wnikliwej analizie. Na tej podstawie będziemy badać dalej, dlaczego doszło do zdarzenia - informuje rzecznik wielkopolskiej policji. Po oględzinach konserwatora zabytków wiadomo, że straty będą znaczne.
Przebieg akcji gaśniczej, która rozpoczęła się we wtorek wieczorem, relacjonowaliśmy na tvn24.pl. Już po ugaszeniu pożaru, na miejscu pojawił się biegły z zakresu pożarnictwa. - Jego oględziny nie pozwoliły na jednoznaczne stwierdzenie, czemu doszło do zdarzenia. Na ustalenie przyczyny pożaru będziemy musieli poczekać, aż ekspert przeanalizuje próbki pobrane na miejscu. Jego opinia będzie kluczowa - mówi młodszy inspektor Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Podkreśla, że właścicielka zabytkowego gmachu nie mówiła, żeby otrzymywała w ostatnim czasie groźby. - Nie miała też innych informacji, które mogłyby wskazywać, że ktoś chciałby doprowadzić do pożaru - dodaje Borowiak.
Jak mówi, pożar wybuchł w momencie, kiedy prace remontowe były na ukończeniu. - Prace, jeżeli gdzieś trwały, były jedynie wykończeniowe. W najbliższym czasie do budynku mieli wprowadzić się mieszkańcy - informuje Borowiak.
Jak przekazuje policjant, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Poznaniu wyłączył gmach z użytkowania.
Duża, trudna akcja
Podsumowujący działania strażaków ogniomistrz Marcin Tecław z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu przekazuje, że w zdarzeniu doszło do spalenia całego poddasza budynku. - Nie udało się uratować ani konstrukcji dachu, ani pokrycia - opowiada strażak.
Na miejscu działało 39 zastępów straży pożarnej. Wykorzystywano między innymi podnośniki i drabiny mechaniczne.
- Działaliśmy przede wszystkim w natarciu, podawaliśmy cztery prądy na pożar. Równocześnie staraliśmy się działać w obronie, żeby nie dopuścić do przeniesienia płomieni na inne części pałacu - opisuje strażak.
Podkreśla, że w czasie akcji gaśniczej korzystano z wody z hydrantów i podstawionej na miejscu cysterny.
- Oprócz tego pobieraliśmy wodę z okolicznego stawu. To była duża i - ze względu na obszar objęty pożarem - trudna akcja - mówi nam ogniomistrz Tecław.
Dodaje, że w czasie gaszenia pożaru podjęto decyzję o ewakuacji kosztownych elementów wyposażenia pałacu.
- Wyniesiono mienie ruchome, to przede wszystkim zabytkowe rzeczy, malowidła, dzieła sztuki i świeczniki - opisuje strażak.
"Znaczne straty"
Powiatowy konserwator zabytków Wiesław Biegański podkreśla, iż należy się spodziewać, że zniszczenia wywołane pożarem i powstałe na skutek akcji gaśniczej będą znaczne. Poinformował, że całkowicie spłonęła więźba dachowa pochodząca z XVII i XVIII wieku. Zagrożone są znajdujące się w obiekcie cenne, zabytkowe polichromie. Ich stan nie jest na razie znany.
- Elementy podlegające w tym obiekcie ochronie konserwatorskiej to, poza samym budynkiem, polichromie, sztukaterie i posadzki. Właściwej oceny powstałych zniszczeń będzie można dokonać dopiero wtedy, gdy zejdą wszystkie wody z akcji gaśniczej; wodą są nasiąknięte między innymi stropy. W nocy w tej części budynku, gdzie rozpoczęła się akcja gaśnicza, woda była już na posadzkach na parterze. Na piętrze, w okolicy sali balowej, potokami spływała po schodach - mówi PAP Biegański. - Część polichromii w lewej części budynku już w nocy była bardzo przemoknięta, woda spływała całą powierzchnią stropu. Po prawej części obiektu było jeszcze sucho, ale strażacy wskazywali, że tam akcja gaśnicza rozpoczęła się później i mówili także, że tam trzeba spodziewać się wody - dodaje. Konserwator podkreśla, że ocena stanu zachowania tego, co ocalało, będzie możliwa dopiero wtedy, kiedy nadzór budowlany zezwoli na wejście do wnętrza obiektu. I zaznacza, że jest w kontakcie z wojewódzkim konserwatorem zabytków. - Polichromie, które tam się znajdują na stropach i sklepieniach, podlegają jego opiece. Już zaplanowaliśmy wspólną komisję, żeby oszacować wartość strat od strony dziedzictwa kulturowego. Polichromie są malowane na tynkach, gdy tynki nasiąkną wodą, jest groźba, że po prostu spadną. Na realną ocenę strat trzeba będzie jednak pewnie poczekać do przyszłego tygodnia - mówi Biegański.
Jeden z najważniejszych obiektów tego typu w Wielkopolsce
Powiatowy konserwator zabytków podkreśla, że pałac w Konarzewie należy do najważniejszych obiektów w grupie barokowych rezydencji na terenie województwa wielkopolskiego. - To wybitna architektura. Powstałe zniszczenia są bardzo istotną stratą dla dziedzictwa kulturowego - zaznacza.
Źródło: PAP, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań/ Tomasz Pluciński