Betonoza "ciągle ma się dobrze". Zamiast "współpracować z wodą", traktujemy ją jak wroga. Nasza gospodarka od stu lat "nastawiona jest na pozbywanie się wody z otoczenia". To niektóre wnioski wyciągane przez naukowców, których zaprosiła do swojego programu Magda Łucyan. Goście specjalnego wydania "Rozmów o końcu świata" rozmawiali o powodzi w Polsce i działaniach, jakie należy podjąć w najbliższych latach, by zapobiegać tego typu zjawiskom.
- My w Polsce cały czas walczymy z wodą, traktujemy ją jak wroga, a powinniśmy się uczyć współpracować z tą wodą – mówił w specjalnym wydaniu programu "Rozmowa o końcu świata" profesor Zbigniew Karaczun z SGGW i Koalicji Klimatycznej.
Jego zdaniem, gdybyśmy prowadzili dobre planowanie przestrzenne, unikali wycinki drzew czy budowali poldery zalewowe, to skala skutków powodzi, jaka nawiedziła w ostatnich dniach Polskę, "byłaby znacznie mniejsza", a "ludzie w Polsce znacznie bezpieczniejsi".
Prof. Karaczun opowiadał, że w czasie powodzi odbierał telefony od zaprzyjaźnionych rolników z pytaniami "dlaczego wypuszczamy tą wodę" i nie dajemy rolnikom zamykać zastawek na rowach melioracyjnych. - Dlaczego Ministerstwo Rolnictwa przez tyle lat nie dogadało się z rolnikami, żeby zatrzymywali te duże ilości wody na swoich łąkach, kiedy te łąki można zalewać i im płacili? Gwarantuję, bo takie mamy też doświadczenia, że byłoby to znacznie bardziej skuteczne, bezpieczniejsze i tańsze dla państwa, a jednocześnie bezpieczniejsze dla obywateli - stwierdził prof. Karaczun.
Podkreślił też, że nie oznacza to, że działania infrastrukturalne nie są potrzebne. - My nie jesteśmy przeciwko budowie zbiorników – powiedział, dodając, że zbiornik Racibórz Dolny spłaszczył falę powodziową i uchronił prawdopodobnie Wrocław przed zalaniem. - Ale zbiorniki są na samym końcu działania, my potrzebujemy dobrej polityki przestrzennej, takiej, która będzie mówiła, gdzie należy rozszerzać doliny rzeczne - mówił.
Jako dobry przykład wskazywał działania jednej z gmin, która zgodziła się na poszerzenie doliny i przesunięcie wałów dalej od rzeki, dzięki czemu woda się może tam rozlewać przy wyższych stanach.
"100 lat temu mieliśmy tej wody za dużo"
Zdaniem doktor Alicji Pawelec, hydrobiolożki z Nauki Dla Przyrody i WWF, "w ogóle sobie nie radzimy z wodą".
- Non stop mamy gospodarkę nastawioną na pozbywanie się wody z otoczenia. Faktycznie może jeszcze 100 lat temu mieliśmy tej wody za dużo i trzeba się było pozbyć, kraj musiał powstać po wojnie, trzeba było odwadniać tereny, żeby jak najszybciej postawić rolnictwo na nogi. Ale teraz tej wody będziemy mieli albo za mało, albo będzie jej bardzo dużo w bardzo krótkim czasie, cała równowaga jaka była, została zburzona - mówiła.
Jak tłumaczyła, cały czas prowadzimy prace utrzymaniowe na rzekach i te rzeki prostujemy oraz betonujemy. - To są prawa fizyki. Jeżeli sobie zrobimy takie proste doświadczenie, w którym narysujemy na ziemi prostą kreskę i kreskę kręconą i przepuścimy przez to wodę, to gwarantuję państwu, że po prostej kresce woda przepłynie szybciej - wyjaśniła.
Prof. Skubała podsuwa rozwiązania
Według profesora Piotra Skubały z Uniwersytetu Śląskiego i Państwowej Rady Ochrony Przyrody, jest długa lista działań, które możemy zrobić, by zapobiec takim sytuacjom w przyszłości.
- Mówimy o Dolnym Śląsku, mówimy o miastach, które są gdzieś tam na pogórzu, woda z nich spływa z gór. Gdybyśmy przestali eksploatować lasy górskie tak intensywnie, jak to robimy, budować tam autostrady, drogi zrębowe, to ta sytuacja nie byłaby tak groźna – wskazał pierwszą receptę.
Kolejna kwestia to "uszanowanie prawa rzeki do jej życia". - Rzeka ma swoje prawa, ma swój bieg, zwykle meandruje. My natomiast ujarzmiamy rzeki sukcesywnie i skutki tego ponosimy, bo woda spływa z ogromną siłą – wyjaśnił prof. Skubała.
Kolejna kwestia to zrównoważone rozwijanie miast. - Gdyby w nich było dużo drzew, dużo zieleni, gleby, materii organicznej, wchłonęłyby dużą część tej wody. Doskonale wiemy, że betonoza ciągle ma się dobrze, robimy wiele w naszych miastach, żeby się pozbyć wody – mówił.
Ostatnia rzecz, którą wymienił, to zaprzestanie zabudowywania terenów zalewowych. - Rzeka czasami wylewa, musimy jej pozwolić czasami wylać na tereny zalewowe, a myśmy starali się tę przestrzeń zagarnąć - tłumaczył.
Źródło: tvn24.pl