Zagrożenie powodziowe

Zagrożenie powodziowe

Ziemia, zieleń, ciepło, mama. Czego powódź nie oddała

Lubiła przesiadywać z wnuczką w ogródku. Syn wrócił z żoną z Anglii trzy lata temu, jak wnuczka przyszła na świat, żeby być bliżej niej i zrobił ten ogródek. Nic specjalnego, trawa, ławka. Teraz syn odkopuje ten ogródek z mułu, żeby ona mogła sobie patrzeć z góry. Po powodzi szukali jej dwa dni. Znaleźli daleko od domu. Rozpoznali po pierścionku.

Rzeka zabrała im ziemię. Władza zabrała wyrwę. Będą tam wozić śmieci

Rzeką zarządza państwo. Ta zerwała most należący do gminy. Wyszła z koryta i wymyła do poziomu dna 35 arów Dawida i Agaty. - Kto nam odda ziemię? - spytali burmistrza. Następnego dnia na zgliszczach ich siedliska, które zbudowali i z którego żyli, wytyczono drogę dla ciężkiego sprzętu, żeby wywieźć tony śmieci z odciętej od świata ulicy.

"Populizm i koniunkturalizm były ważniejsze niż budowa zbiorników retencyjnych"

- Budżety Wód Polskich w oddziałach powiatowych to są śmieszne wartości. Jako wójt gminy dysponowałem trzykrotnie większymi kwotami na kopanie rowów melioracyjnych, niż oni mają na utrzymanie cieków wodnych i infrastruktury przeciwpowodziowej. O infrastrukturę trzeba dbać. Jeżeli nie jest w należyty sposób modernizowana, to się kończy, jak ze stuletnią tamą w Stroniu Śląskim - kataklizmem - mówi tvn24.pl Paweł Gancarz (PSL), marszałek województwa dolnośląskiego.

Jaś urodził się w kontenerze dla powodzian z 1997 roku, który teraz utonął

Z parterowych okien lecą na ulicę szafy, stoły, biurka, zupełnie nowe kanapy, pełne jedzenia lodówki, komputery, ubrania, kwiaty w doniczkach, gruz, błoto. Ulice w Głuchołazach to teraz korytarze wydrążone w śmieciach. Siostry patrzą z zazdrością. Też chciałyby już sprzątać. Ale ich dom wciąż stoi w wielkiej kałuży po kolana, mieniącej się kolorami tęczy, cuchnącej olejem silnikowym, pełnej zabawek Jasia.

Pszczoły w hydrozagadce. "Jak zaleje i tutaj, nie będziemy mieli gdzie uciec"

W ostatnich dniach przez powódź prawie nie spałem. W Brzeźnicy woda zalała moje ule, musiałem je przewieźć do Starego Raduszca, mam tu większą pasiekę. Ale czy tu jesteśmy bezpieczni? Nie wiem. Codziennie doglądam moich pszczół. Sprawdzam prognozy. Mam aż 120 rodzin - mówi Łukasz Waryas, pszczelarz i były żołnierz zawodowy. Pszczoły kocha tak, jak ludzie kochają swoje psy i koty.