- Stanął naprzeciwko mnie, przyglądał mi się, kazał mi się położyć na kozetce [...]. Powiedział, że mam raka mózgu. Symptomami miały być łzawiące oczy, co oczywiście okazało się zapaleniem spojówek - opowiadała reporterowi programu "Uwaga po Uwadze" w TTV jedna z kobiet, która trafiła do Marka H. - znachora z Nowego Sącza. Mężczyzna, zdaniem prokuratury, jest współodpowiedzialny za śmierć półrocznego dziecka.
Rozmówczyni dziennikarzy TVN powiedziała, że do Marka H. zaprowadzili ją jej kuzyni. - Zabrali mnie do niego pod pretekstem, że jest psychologiem. Początkowo byłam przerażona tym, co on robi. Stanął naprzeciwko mnie, przyglądał mi się, kazał mi się położyć na kozetce w małym pokoiku, w którym cały czas pali papierosy i pije kawę podczas wizyty - relacjonowała "pacjentka".
Powiedziała, że zapalenie spojówek znachor zinterpretował jako raka mózgu. - Mówił, że jak będę do niego regularnie uczęszczała, to spokojnie wyleczymy tego raka [...]. Mówił, że potrafi wyleczyć z chorób śmiertelnych, że wystarczą wizyty u niego i poddawanie się jego terapii - mówiła kobieta.
"Za pierwszą wizytę kuzyni zapłacili 200 albo 300 zł"
Poinformowała też, że Marek H. wziął od jej kuzynów pieniądze za "leczenie". - Za pierwszą wizytę kuzyni kobiety zapłacili dwieście albo trzysta złotych. Zapytali się go jeszcze czy przypadkiem nie za mało dali mu pieniędzy. On stwierdził, że mogą jeszcze dołożyć, po czym kuzyn rzucił kolejną stówkę - relacjonowała kobieta.
Ostatecznie jednak zrezygnowała z "terapii" u Marka H., co nie znalazło uznania wśród członków jej rodziny.
- Stwierdziłam, że to jest człowiek chory psychicznie, do którego nie będę uczęszczać. Kiedy oznajmiłam to rodzinie i dowiedzieli się o tym moi kuzyni, zaczęli się na mnie mścić - wyznała i dodała wprost, że według niej, zwolennicy Marka H. to sekta.
"Cztery dni będzie padało, to zobaczycie"
O tym, że Marek H. ma grono wiernych wyznawców, mówiła też inna rozmówczyni reportera.
- Jak go zamykali, to same baby siedziały na korytarzu i jedna do drugiej mówi: był ojciec Pio, był Jan Paweł II, jest Marek H. Cztery dni będzie padało, to zobaczycie. To Bóg płacze, bo Marka zamknęli i ci wszyscy ludzie, którzy byli przeciwko niemu, teraz się potopią - relacjonowała kobieta dziennikarzowi.
"Jest mi przykro z powodu tego, co zrobiły media"
Reporter "Uwagi po Uwadze" rozmawiał też z kobietą, która do znachora zaprowadziła swojego syna. Ona z kolei uważa, że to właśnie dzięki Markowi H. jej dziecko wyzdrowiało. - Moje dziecko zostało zaszczepione i bardzo ciężko zachorowało na chorobę, która praktycznie... w ciągu dwóch lat powinno umrzeć. I w tym momencie jest taka poprawa, że dziecko, które miało takie silne przykurcze, nie stawało nawet na nogi, w tym momencie już zaczyna mi się uczyć chodzić i zaczyna mówić - mówiła zwolenniczka znachora. Dodała, że ma nadzieję, że Marek H. zostanie uwolniony. - To jest człowiek, który mi bardzo dużo pomógł, więc ja mam do niego ogromny szacunek. Ja na pewno będę po stronie pana Marka. Jest mi przykro z powodu tego, co zrobiły media - stwierdziła kobieta.
Śmierć półrocznej Magdy
16 maja Sąd Rejonowy w Nowym Sączu zdecydował, że Marek H. spędzi w celi trzy najbliższe miesiące. Prokuratura zarzuca mu, że jest m.in. współodpowiedzialny za śmierć półrocznej dziewczynki.
Rodzice dziecka, którzy usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, przyznali bowiem, że korzystali z rad mężczyzny.
Marek H. "leczył" swoich pacjentów modlitwą, głodówką, a nawet ginekologicznie. Za przyczynienie się do głodowej śmierci półrocznego dziecka grozi mu pięć lat więzienia.
Autor: ktom//kdj / Źródło: TTV "Uwaga po Uwadze"
Źródło zdjęcia głównego: TTV "Uwaga po Uwadze"