Śledczy przez dwa dni szukali kierowcy, który nie zatrzymał się do kontroli, potrącił policjanta, uciekł, a na koniec porzucił auto. Mężczyzna trafił do aresztu. Grozi mu do 10 lat więzienia.
W czwartek policjanci z patrolu zobaczyli samochód, który wzbudził ich podejrzenia. - Podjęli decyzję o zatrzymaniu kierującego do kontroli - mówiła TVN24 starszy sierżant Anna Karkoszka, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Rybniku.
Jak relacjonowała, mężczyzna zignorował sygnał do zatrzymania się, zamiast tego przyspieszył i zaczął uciekać. - Wtedy policjanci podjęli pościg - powiedziała policjantka.
- W pewnym momencie samochód zjechał na pobocze. Policjanci wyszli z radiowozu, chcąc zatrzymać kierującego, który w tym momencie ruszył w ich stronę i potrącił jednego z nich - informowała Karkoszka.
Dodała, że w tym czasie drugi z funkcjonariuszy oddał w stronę pojazdu kilka strzałów z broni służbowej.
Pościg przeniósł się do Rybnika i zakończył w Rydułtowach, gdzie kierowca porzucił samochód.
Policjanci zapamiętali numer rejestracyjny oraz markę samochodu, potem odnaleźli auto. To pozwoliło im na ustalenie tożsamości kierowcy. Poszukiwali go w nocy z pomocą psów tropiących, sprawdzali adresy, pod którymi mógłby przebywać.
Po kilku godzinach uzyskali zgodę prokuratury na ich publikację. Pokazali też zdjęcie kierowcy.
Policjant w szpitalu, poszukiwany za kratkami
Potrącony policjant został przewieziony do szpitala. - Jest to funkcjonariusz Wydziału Ruchu Drogowego z 12-letnim stażem. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - zapewniła sierżant Karkoszka.
Dwa dni po zdarzeniu mężczyzna został zatrzymany. Okazuje się, że był wcześniej znany policji. Miał zakaz prowadzenia pojazdów.
Autor: mag,est,mj, tam//rzw / Źródło: TVN 24 Katowice/ Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: slaska.policja.gov.pl