Dziewięć miesięcy spędził w areszcie Artur Ł., niesłusznie zatrzymany przez ABW jako rzekomy "polski dżihadysta". Sąd Okręgowy w Warszawie postanowił, że Skarb Państwa musi wypłacić poszkodowanemu 90 tys. zł zadośćuczynienia - po 10 tysięcy za każdy miesiąc aresztu.
Artur Ł. za bezpodstawny i niesłuszny areszt żądał 300 tys. zł. Sąd uwzględnił częściowo wniosek Ł. Oprócz 90 tys. zadośćuczynienia od Skarbu Państwa, przyznał także zwrot kosztów za leczenie w wysokości 162 zł odszkodowania.
Zarzuty wobec Artura Ł. były bardzo poważne, groziło mu nawet 5 lat więzienia. Śledztwo przeciw mężczyźnie szybko jednak wykazało, że cierpi on na zaburzenia psychiczne. ABW miała o tym wiedzieć, zanim go zatrzymała. Sprawę umorzono wobec niepoczytalności mężczyzny. - Ta sprawa pokazuje, jak łatwo jest pod hasłem walki z terroryzmem nadużywać siły państwa wobec jednostki - mówił w 2013 r. pełnomocnik Ł., mec. Mikołaj Pietrzak.
Filmy w internecie
Mężczyzna został aresztowany przez ABW w czerwcu 2012 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zarzuciła mu wtedy, że doradza w internecie, jak konstruować bomby oraz pochwala zamach na wieże WTC z 2001 r. Według ówczesnych informacji ABW mężczyzna planował zorganizować "grupę dżihadystyczną" w Polsce. Zarzuty opierały się na umieszczonych w sieci filmikach, na których Artur Ł., skrywający twarz za chustą, m.in. śpiewał piosenki wysławiające Osamę ben Ladena. Jako "Ahmed Yassin 23" obchodził też rocznicę "błogosławionego ataku z 11 września".
Po obserwacji Ł. w zakładzie biegli uznali, że cierpi on "na chorobę psychiczną, która uniemożliwiła mu rozpoznanie znaczenia jego czynu lub pokierowania postępowaniem". Po wysłuchaniu psychiatrów, w marcu 2013 r. SO uchylił areszt wobec Ł.
Później SO oddalił wniosek prokuratury, która chciała, by sąd umieścił Ł. w zakładzie, bo jego pobyt na wolności „mógł oznaczać, że znów popełni przestępstwo". W końcu prokuratura umorzyła śledztwo.
Siedział z mordercą, nazywali go "terrorystą"
Zdaniem rodziców i brata Ł. ABW chciała "wykazać się czujnością". Według "Gazety Wyborczej" chodziło o "profilaktyczną akcję" przed Euro 2012. „GW” pisała, że jeszcze przed zatrzymaniem Ł. ABW wiedziała, że to bezrobotny 22-latek, który ma kłopoty z adaptacją w społeczeństwie i jest pacjentem poradni zdrowia psychicznego.
We wniosku o odszkodowanie napisano, że areszt Ł. „nasilił objawy chorobowe”. W celi na Rakowieckiej siedział on m.in. z czterokrotnym zabójcą, a personel nazywał go "terrorystą".
Walka o zadośćuczynienie
Będąca stroną procesu Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała, że Ł. należy się zadośćuczynienie, ale tylko 40 tys. zł.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Leszek Parzyszek mówił, że 90 tys. zł to kwota "sprawiedliwa i adekwatna do sytuacji". - Dla takiej osoby, jak pan Ł. i przy trybie życia jaki wiódł, aresztowanie było zdarzeniem traumatycznym ponad miarę zdrowego człowieka - oświadczył sędzia Parzyszek.
Sąd uznał, że mężczyźnie należy się 10 tys. zł zadośćuczynienia za każdy miesiąc aresztu. Sędzia podkreślił, że to więcej niż sąd standardowo przyznaje za niesłuszny areszt, ale ta sprawa była "nietypowa". Sędzia nie zgodził się na kwotę 300 tys. zł, bo uznał ją nadmierną, która nie oznaczałaby zadośćuczynienia, ale "źródło korzyści".
Wyrok SO jest nieprawomocny. Adwokaci w imieniu Ł. złożyli dodatkowo skargę na Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Autor: geb/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu