Pani Joanna chorowała od urodzenia, a gdy skończyła 12 lat, jej nerki w ogóle przestały działać. Ratunek przyszedł z nieoczekiwanej strony.
Żyła głównie dzięki dializom, choć znosiła je wyjątkowo ciężko. Datę 29 maja 1997 pamięta bardzo dobrze.
Miała wtedy 27 lat. Tamtego dnia przyszła informacja z Niemiec, że jest dla niej nerka. Teraz Joanna Kobylińska wspomina zdziwienie, gdy na USG okazało się, że nerka jest bardzo mała. Pochodziła od 2-letniego dziecka, które zmarło nagle z powodu udaru mózgu.
W Polsce niestosowane
Nerka zaczęła działać już na stole operacyjnym. Lekarze mówili, że zaledwie 5-centymetrowy organ powinien z czasem przystosowywać do potrzeb prawie dorosłego organizmu, że urośnie do standardowych 10-12 centymetrów. Pani Joanna w Berlinie dostała najważniejszą rekomendację: żyć normalnie. I wzięła to sobie do serca, skończyła dwa fakultety historię sztuki i biologię, a 16 miesięcy temu urodziła córkę. Ostatnio głośno było o jednym z najmłodszych dawców organów na świecie, 5-tygodniowym niemowlęciu. Jego nerki przeszczepiono 22-latce w Wielkiej Brytanii. W Polsce dzisiaj raczej nie pobiera się organów od dzieci młodszych niż pięć lat, z powodu ryzyka powikłań.
Autor: kcz/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24