- Bardzo się cieszę, że Sąd Najwyższy stanął na wysokości zadania w obronie funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości - skomentował czwartkową decyzję Sądu Najwyższego o zawieszeniu części przepisów ustawy o SN Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej. Z kolei Sebastian Kaleta, były rzecznik resortu sprawiedliwości określił na Twitterze działanie sędziów jako "rokosz".
W czwartek rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski poinformował, że w związku ze zwróceniem się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z pięcioma pytaniami prejudycjalnymi Sąd Najwyższy zdecydował się zawiesić stosowanie trzech przepisów ustawy o SN dotyczących przechodzenia w stan spoczynku sędziów SN, którzy przekroczyli 65. rok życia. Według Laskowskiego ta decyzja powinna spowodować, że zarówno Krajowa Rada Sądownictwa, jak i prezydent do czasu rozstrzygnięcia kwestii zadanych w pytaniach, nie będą podejmować czynności w sprawie tych sędziów.
Według Roberta Kropiwnickiego z Platformy Obywatelskiej czwartkowa decyzja oznacza, że "Sąd Najwyższy zawiesił postępowania dotyczące przechodzenia w stan spoczynku sędziów" wbrew ich woli. - To jest tak, że ci sędziowie, którzy chcą z tego skorzystać, mogą, a ci, którzy chcą dalej orzekać, powinni mieć do tego prawo - tłumaczył.
- Bardzo się cieszę, że Sąd Najwyższy stanął na wysokości zadania w obronie funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości - powiedział z kolei Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej. Jak ocenił, SN miał absolutne prawo do tego, aby zawiesić część przepisów nowelizacji ustawy.
"Sędziowski rokosz i bezprawne działanie"
Decyzję skomentował na Twitterze również były rzecznik resortu sprawiedliwości Sebastian Kaleta, który napisał, że Sąd Najwyższy "w zakresie sądownictwa UE nie ma kompetencji, a sprawę rozstrzyga polska Konstytucja, która ma prymat nad traktatami (art. 180 ust 4)".
"To sędziowski rokosz i kompletnie bezprawne działanie" - dodał.
Z jego słowami nie zgodził się Robert Kropiwnicki. - PiS robi rewolucje i wszystkich, którzy wypowiadają się przeciwko ich złym decyzjom, próbuje obrażać - powiedział. - To absolutnie nie jest żaden rokosz, to jest działanie zgodnie z prawem, bo Trybunał w Luksemburgu jest sądem, który dotyczy każdego z Polaków. Wiele jego decyzji ma wpływ na nasze życie - tłumaczył.
- Są to wypowiedzi prawników, którzy po raz piąty przygotowują ustawę o Sądzie Najwyższym i jej nowelizację, których wiedza prawnicza jest bardzo ograniczona i w związku z tym najlepiej, żeby zamilkli - skomentował z kolei poseł Meysztowicz. - Zasada jest jedna: prawo zwycięży bezprawie. To, co do tej pory robiło Prawo i Sprawiedliwość, to czyste bezprawie.
Sędziowie SN chcą by TSUE rozstrzygnął coś, co rozstrzygnął już polski TK (K 3/98).
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) 2 sierpnia 2018
W zakresie sądownictwa UE nie ma kompetencji, a sprawę rozstrzyga polska Konstytucja, która ma prymat nad traktatami (art. 180 ust 4).
To sędziowski rokosz i kompletnie bezprawne działanie.
"PiS będzie kombinowało, żeby złamać prawo"
Zapytany o to, jakich kolejnych reakcji posłów partii rządzącej możemy się spodziewać, Robert Kropiwnicki wyraził nadzieję, że następnych komentarzy nie będzie.
- Mam nadzieję, że politycy PiS-u nie będą się w ogóle w tej sprawie wypowiadać, bo decyzje i ruch w tej sprawie należą do Trybunału w Luksemburgu, Krajowej Rady Sądownictwa i ewentualnie innych organów państwa - powiedział. - Tutaj nie ma miejsca na inne ruchy. Właściwie tylko prezydent mógłby powiedzieć, że wstrzymuje wszystkie decyzje w związku z zawieszeniem wykonywania tej ustawy - dodał.
Innego zdania był Jerzy Meysztowicz. - PiS będzie znowu kombinowało, żeby złamać prawo, złamać konstytucję. Dla nich ta sytuacja jest mało komfortowa - stwierdził poseł Nowoczesnej. Jednocześnie wyraził nadzieję, iż czwartkowa decyzja SN będzie miała wyraźny wpływ na sytuację w polskim sądownictwie. - Mam nadzieję, że to machanie siekierą podczas demontażu wymiaru sprawiedliwości nareszcie się skończy - stwierdził.
Autor: est//kg//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24