Kukiz '15 złoży w przyszłym tygodniu własny projekt ustawy o ordynacji wyborczej, wprowadzający jednomandatowe okręgi wyborcze na wszystkich szczeblach samorządowych. To odpowiedź na projekt posłów PiS, który zakłada likwidację Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Zmiany w ordynacji wyborczej, które proponują posłowie Prawa i Sprawiedliwości skomentowali też inni politycy opozycji.
Dotyczą one między innymi likwidacji jednomandatowych okręgów wyborczych, wprowadzenia transmisji z lokalu wyborczego, dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, a także nagrywania przebiegu głosowania.
Proponowane zmiany w prawie wyborczym mają umożliwić zarządzenie wyborów samorządowych przed upływem kadencji.
Oznacza to, że przyszłoroczne głosowanie mogłoby się odbyć w październiku, zamiast - jak wynika z obecnych przepisów - 11 listopada.
W tym samym terminie - zgodnie z propozycją prezydenta Andrzeja Dudy - miałoby się odbyć postulowane przez niego referendum konsultacyjne w sprawie zmian w konstytucji.
PiS chce zlikwidować JOW-y. Kukiz '15 chce je rozszerzyć
- Przedstawimy nasz projekt ustawy, który mamy gotowy. Będzie wprowadzał jednomandatowe okręgi wyborcze na wszystkich szczeblach samorządu. Złożymy go w przyszłym tygodniu - poinformował na konferencji prasowej w Sejmie - po ogłoszeniu zmian w ordynacji wyborczej przez PiS - Stanisław Tyszka z Kukiz '15.
Komentując projekt przygotowany przez polityków partii rządzącej powiedział, że "Prawo i Sprawiedliwość chce przenieść na poziom samorządowy swoje praktyki, żeby zarządzać w sposób scentralizowany z głównej siedziby partii. - Na to naszej zgody nie ma. Inne zapisy tej ustawy nie mają żadnego znaczenia. To jest zasłona dymna typowa dla PiS-u - dodał Tyszka.
- Sprawą pierwszoplanową jest konstrukcja ustrojowa, która wskazuje sposób wybierania posłów - powiedział z kolei Paweł Kukiz i zaznaczył, że również dla niego inne zapisy z proponowanej ustawy są nieistotne. - Rozmawiajmy o silniku w samochodzie, a nie o tym czy lusterko będzie różowe czy zielone - dodał.
"Krok wstecz"
Jan Grabiec z Platformy Obywatelskiej powiedział z kolei, że nie rozumie "dlaczego ta zmiana ma być wprowadzona na podstawie projektu przygotowanego przez grupę posłów, a nie oficjalnie jako projekt rządowy".
- Zmiana kodeksu wyborczego wymaga solidnego przygotowania prawnego. Projekt jest składany w piątek popołudniu. Nie ma tam opinii i ekspertyz, nie ma przede wszystkim konsultacji społecznych - ocenił Grabiec.
Mówiąc o likwidacji jednomandatowych okręgów wyborczych polityk PO powiedział, że to "krok wstecz". - Wiemy, że Polacy wolą jednoznacznie wybierać Kowalskiego albo Nowaka, a nie wybierać spośród list partyjnych - dodał.
- To było osiągnięciem poprzednich ośmiu ostatnich lat - wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych wszędzie tam, gdzie to możliwe. To jest w tej chwili niszczone. Mają być - nawet w małych gminach wiejskich - wybory proporcjonalne, czyli wybory premiujące partie polityczne, a nie osoby, które są znane i cenione, są społecznikami - powiedział Grabiec.
"PiS przygotowuje ordynację pod siebie"
Pomysł zniesienia jednomandatowych okręgów wyborczych skrytykował również Ryszard Petru. - Ta propozycja pokazuje, że PiS przygotowuje ordynację pod siebie. Chcą zlikwidować JOW-y. To oznacza upartyjnienie. Ludzie w mniejszych miejscowościach wolą wybierać te osoby, które znają.
Petru wspomniał też o propozycji zniesienia możliwości głosowania korespondencyjnego, z którego korzystają głównie osoby starsze i niepełnosprawne. - Dlaczego PiS wymierza policzek w te osoby, które w ten sposób mogły uczestniczyć w wyborach - pytał na konferencji szef Nowoczesnej.
Mówiąc o transparentności Petru zwrócił uwagę na propozycję tego, by urny były przezroczyste. - Proszę spojrzeć gdzie mamy przezroczyste urny. Są w Rosji putinowskiej. Czy to oznacza, że tam są wybory zgodne z zasadami demokracji? Nie - powiedział Petru.
"Podyktowane chęcią kontroli partyjnej"
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, komentując przedstawiony w piątek projekt ustawy, podkreślił, że Stronnictwo zawsze będzie stać po stronie jak największej wolności obywateli do decydowania o małych ojczyznach. W ocenie szefa ludowców, likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych podyktowana jest chęcią zwycięstwa wyborczego. Według niego, dla polityków PiS "najważniejszy jest szyld partyjny, a nie startujący w wyborach ludzie". - To jest podyktowane chęcią kontroli partyjnej nad decyzjami radnych - mówił.
Zdaniem prezesa PSL przepis zakazujący możliwości łączenia kandydowania na wójta i do sejmiku może być niezgodny z konstytucją i ograniczać bierne prawo wyborcze obywateli.
"PiS chce ustawić warunki gry"
Także wprowadzenie dwukadencyjności, zdaniem Kosiniaka-Kamysza nie jest rozwiązaniem koniecznym. - Obywatele wiedzą, kto jest dla nich dobrym wójtem, burmistrzem, czy prezydentem. Jak ktoś przestaje wypełniać swój program i przestaje być dobrym gospodarzem, to go po prostu odwołują - tłumaczył. Zapowiedział, że PSL będzie zasięgał opinii prawnych dotyczących zgodności tego przepisu z konstytucją.
- Widzimy też pozytywy, bo jesteśmy racjonalną opozycją - stwierdził prezes PSL. - Na przykład budżet obywatelski w każdym mieście powiatowym mi się podoba, czy zwiększenie kompetencji radnych - wymieniał Kosiniak-Kamysz. - Ale całość tego projektu ustawy wygląda tak, że PiS chce ustawić warunki gry, żeby były dla nich jak najbardziej korzystne - ocenił.
Według prezesa PSL, przedstawienie projektu ustawy jako poselskiego a nie rządowego, nie jest właściwe. - Ścieżka poselska nie zobowiązuje do konsultacji społecznych. Nie wyobrażam sobie debaty nad tym projektem bez konsultacji z samorządami - tłumaczył. Zadeklarował też, że ludowcy będą konsultować projekt ustawy z przedstawicielami - jak powiedział - "małych ojczyzn".
Autor: mnd/azb/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24