Rozmowa dyscyplinująca - to jedyne konsekwencje wobec policjanta z Biura Operacji Antyterrorystycznych, który użył pałki teleskopowej wobec uczestnika demonstracji Strajku Kobiet. Dlatego, że nie zgłosił się poszkodowany - usłyszeliśmy w Komendzie Głównej Policji.
O finale postępowania dyscyplinarnego w tej głośnej sprawie jako pierwsi poinformowali dziennikarze RMF. Nie będzie surowych konsekwencji dyscyplinarnych dla antyterrorysty - przekazali dziś rano.
Według naszych informacji jedyną karą będzie przeprowadzenie z funkcjonariuszem Biura Operacji Antyterrorystycznych rozmowy dyscyplinującej. - Nie ma osoby pokrzywdzonej, nie udało się jej odnaleźć prokuraturze. Nigdy się też nie zgłosił poszkodowany, nie złożył zawiadomienia. W tej sytuacji prowadzący postępowanie musieli oprzeć się na słowach samego funkcjonariusza - usłyszeliśmy w Komendzie Głównej Policji.
Nagranie pokazujące policyjnego antyterrorystę używającego pałki teleskopowej wobec demonstrujących i wyjaśnienia Komendy Stołecznej Policji przedstawione w mediach społecznościowych:
Funkcjonariusz miał przyznać, że użył pałki teleskopowej wobec demonstrantów dwukrotnie: raz trafiając w plecak, drugi raz chybiając. Jego słów nie można było dokładniej zweryfikować - między innymi właśnie dlatego, że nie zgłosił się poszkodowany. Dlatego postępowanie kończy się rozmową dyscyplinującą z funkcjonariuszem tylko za niepoinformowanie przełożonego o użyciu środków przymusu bezpośredniego oraz za brak na ramieniu opaski z napisem "Policja".
Tajny raport z całej operacji
Funkcjonariusze elitarnego Biura Operacji Antyterrorystycznych wzięli udział w policyjnej operacji 18 listopada 2020 roku. Weszli wówczas w tłum protestujących na placu Powstańców Warszawy. Byli ubrani po cywilnemu, część z nich nie miała żadnych policyjnych oznaczeń. Na nagraniach zamieszczonych w internecie, w mediach społecznościowych widać, jak jeden z funkcjonariuszy po cywilnemu zamachuje się pałką teleskopową, najpewniej uderzając demonstranta, a następnie przewraca kobietę. Przynajmniej dla części demonstrantów nie było jasne, że mają do czynienia z policjantami. Dopiero później funkcjonariusze BOA założyli na ramiona opaski z napisem "Policja".
Cała operacja policyjna - skierowanie wobec pokojowych demonstrantów funkcjonariuszy BOA - wzbudza kontrowersje. Komendant główny policji podczas specjalnego posiedzenia sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych w grudniu 2020 roku zobowiązał się do pełnego wyjaśnienia działań podległych mu funkcjonariuszy i dowodzących akcją.
- Szanowni państwo, obiecuję i deklaruję, że nie będziemy uciekać przed żadną prawnie określoną odpowiedzialnością, ale nie godzę się na publiczny lincz na moich ludziach. Powtarzam jeszcze raz: każdą wątpliwość wyjaśnimy, każdy przypadek udowodnionej winy rozliczymy - deklarował wówczas generał Jarosław Szymczyk.
- Raport zawiera odniesienia do niejawnej z mocy prawa instrukcji dotyczącej taktyki działania - tłumaczył nam wtedy rzecznik prasowy komendanta głównego policji Mariusz Ciarka.
Źródło: tvn24.pl