Niemal 1200 terminali o wartości ponad 9,5 mln zł zabezpieczyli policjanci podczas ogromnej ogólnopolskiej akcji wymierzonej w gang zajmujący się nielegalnym hazardem internetowym - dowiedziały się "Fakty" TVN. Zatrzymano 11 osób. W akcji udział brało 2,5 tysiąca funkcjonariuszy policji, CBŚ i Służby Celnej. To największa taka operacja w historii naszego kraju.
Jak dowiedziały się "Fakty" TVN, w ciągu 24 godzin 2,5 tysiąca funkcjonariuszy dokonało przeszukań w 826 miejscach - lokalach gastronomicznych, salonach gier i na stacjach paliw.
Zatrzymano 11 osób, w tym lidera szajki zajmującej się hazardem, Adama G. Zabezpieczono również prawie 1200 terminali internetowych o łącznej wartości 9,5 mln zł.
Jak informuje policja, zatrzymani podejrzewani są o udział w zorganizowanej grupie przestępczej czerpiącej zyski z nielegalnego hazardu. Lider grupy oraz jeszcze jedna osoba usłyszały dodatkowo zarzuty prania brudnych pieniędzy.
Akcję prowadzono pod nadzorem Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie. Brało w niej udział 2,5 tysiąca policjantów z CBŚ, komend wojewódzkich, miejskich i powiatowych z całej Polski przy wsparciu Służby Celnej.
Zmasowana akcja
W 2008 roku Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku wspólnie z policjantami CBŚ wszczęła pierwsze śledztwo, związane z fałszywie rejestrowanymi automatami do gry. Urządzenia, oficjalnie zarejestrowane i opodatkowane jako dające niskie wygrane, nie miały limitów kwot możliwych do zainwestowania i wygrania. Rok później na terenie całego kraju zabezpieczono prawie 300 takich automatów i postawiono zarzuty blisko stu osobom.
W 2011 roku CBŚ i Służba Celna w ramach śledztwa nadzorowanego przez Prokuraturę Apelacyjną w Rzeszowie, rozbili pierwszą zorganizowaną grupę przestępczą zajmującą się organizacją gier losowych z wykorzystaniem terminali internetowych. Wówczas zatrzymano 68 osób i zabezpieczono 200 terminali. Rok później akcję powtórzono, zatrzymując 52 członków kolejnej grupy.
Hazard pod pozorem gry na giełdzie
Mechanizm, który wówczas ujawniono, polegał na tym, że terminale, instalowane w barach, salonach gier czy na stacjach benzynowych oficjalnie miały służyć do gry na giełdzie walutowej FOREX, a faktycznie umożliwiały grę hazardową. Gracze byli jednak przekonani, że uczestniczą w normalnej grze hazardowej. Programy zainstalowane na automatach umożliwiały średnio wygraną przy co dwudziestej grze.
Ekspertyzy wykazały, że terminale nie miały połączenia z serwerami obsługującymi giełdy walutowe. Według policji, organizatorzy procederu chcieli oszukać ustawę hazardową poprzez stworzenie pozorów gry na giełdzie.
Na jednym automacie szajka mogła zarobić średnio od 8 do 10 tysięcy złotych miesięcznie, a na wszystkich nawet 150 milionów złotych rocznie.
Autor: jk//bgr/k / Źródło: Fakty TVN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja.pl