Przez prawie godzinę dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego, Danuta Cabak-Fiut przekonywała, że jej placówka nie ponosi odpowiedzialności za śmierć 12-latka. Chłopak zmarł w karetce po czterech godzinach od wypadku. – Moje służby błędu nie popełniły – stwierdziła Cabak-Fiut.
Według Cabak-Fiut, pogotowie nie popełniło błędu nie wysyłając do ciężko rannego dziecka helikoptera, a decyzji szpitala w Krynicy "nie czuje się władna oceniać". - Na miejscu wypadku w Szczawniku pani doktor erki zaopatrzyła dziecko i nie zgłaszała, że potrzebny jest helikopter. Ponieważ uznała - i uważam że słusznie - że do najbliższego szpitala dziecko zostanie dowiezione – argumentowała.
Dyrektorka odniosła się też do zarzutów, że dyspozytorka zwlekała z wezwaniem karetki. Fragmenty rozmowy w dyspozytorni opublikowały media. CZYTAJ WIĘCEJ
– Ta rozmowa została wyrwana z kontekstu i jest niepełna. To spowodowało tak negatywne opinie co do dyspozytora pogotowia. Rozmowa nie trwała 12 minut, a dwie – stwierdziła Cabak-Fiut. Według niej "wszystko działo się czasie, który przewidują procedury" i dołożono należytej staranności by dziecko uratować.
Jak dodała, ma wszystkie dokumenty sprawy, które przekaże prokuraturze. Sprawą zajmują się śledczy z Muszyny.
Przygniotła go bramka
12-letni Kamil z Ostrowca Świętokrzyskiego został dwa tygodnie temu przygnieciony przez bramkę na boisku ośrodka kolonijnego w Szczawniku. Chłopiec trafił najpierw do szpitala w Krynicy, a potem w Nowym Sączu, gdzie późnym popołudniem zmarł.
Prokuratura bada okoliczności wypadku, m.in. dlaczego do dziecka z poważnymi obrażeniami klatki piersiowej nie wezwano helikoptera ratowniczego. Będzie też oczekiwała m.in. odpowiedzi na pytanie, czy chłopcu udzielono prawidłowej opieki lekarskiej i czy zachowano odpowiednie procedury w celu zapewnienia jak najszybszej specjalistycznej pomocy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Cabak-Fiut: rozmowa z dyspozytorką była wyrwana z kontekstu\TVN24