W gminie Zawidz nauczyciele nie dostali listopadowych pensji. Bolesławiec, żeby mieć na wypłaty, przywraca podatek od lokali mieszkaniowych. - Gminy, które mówią o tym, jak wiele im brakuje, próbują stosować propagandę - mówił w czwartek minister edukacji.
Od września pensje nauczycieli wzrosły o 9,6 procent, jednak samorządowcy twierdzą, że rząd nie przekazał im wystarczających kwot na tę podwyżkę.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich ocenia, że podwyżki dla nauczycieli z lat 2018-2019 były niedoszacowane o 2,1 mld zł.
"Z budżetu państwa nie dotarły do nas w całości pieniądze, które mieliśmy wypłacać pedagogom. Samorząd został postawiony pod ścianą, bo chyba nikt z nas nie wyobraża sobie, że nauczyciele należących im się pieniędzy nie dostają. Dla Krakowa oznacza to, że w budżecie musimy 'znaleźć' kwotę 89 mln zł" - poinformował prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Pieniędzy będzie szukał m.in. kosztem remontów torowisk tramwajowych.
Podobne problemy zgłaszają włodarze innych dużych miast. Władze Poznania i Warszawy planują zrezygnować z części zajęć dodatkowych, a Gdańska - z zajęć na basenach i części stypendiów.
Małe gminy, duże kłopoty
Ale okazuje się, że trudności mają także mniejsze gminy. Władze Bolesławca poinformowały, że zmuszone są przywrócić podatek od lokali mieszkaniowych, z którego wycofały się w styczniu 2015 r., gdy "sytuacja finansowa miasta była stabilna".
"Rząd ogłosił zasłużone podwyżki dla nauczycieli, jednakże nie przekazał z budżetu państwa całości pieniędzy, które powinny zostać wypłacone nauczycielom" - czytamy w oficjalnym komunikacie.
W jeszcze większych tarapatach znalazł się wójt mazowieckiego Zawidza. 120 pracujących tam nauczycieli nie otrzymało listopadowych wypłat w terminie. Gminie zabrakło pół miliona złotych. W rozmowie z lokalnym Radiem Siedem wójt Dariusz Franczak zapewnia, że pieniądze zostaną wypłacone, ale gmina najpewniej będzie musiała zaciągnąć na nie kredyt.
Zawidz dostał w tym roku 7,2 mln zł subwencji, z własnej środków do edukacji dołożył 3,5 mln zł.
Część gmin wstrzymała wypłacanie dodatków motywacyjnych, by przesunąć środki na podwyżki.
Nauczycielka z Limanowej prosząca o nie podawanie nazwiska w rozmowie z tvn24.pl wylicza, że w ten sposób dla niej wrześniowa podwyżka to jedynie około 20 zł brutto. Przed podwyżką zarabiała wraz z dodatkiem motywacyjnym i za wysługę lat około 4,2 tys. zł brutto. I to się nie zmieniło, choć wynagrodzenie zasadnicze wzrosło o 334 zł (a dodatek za wysługę lat o niemal 40 zł). Gmina nie wypłaciła już jednak dodatku motywacyjnego.
Piontkowski: gminy stosują propagandę
7 listopada minister edukacji Dariusz Piontkowski zorganizował konferencję prasową o "wsparciu dla samorządów". - Wójt albo kłamie, albo nie potrafi gospodarować środkami - skomentował sytuację w Zawidzu. - Gminy, które mówią o tym, jak wiele im brakuje, próbują stosować propagandę - dodawał. I przypominał, że MEN na wrześniową podwyżkę przekazało samorządom około miliarda złotych.
Równocześnie przyznawał, że nie są to kwoty, które w całości pokryłyby podwyżkę, bo - jak mówił - samorządy też muszą partycypować w utrzymywaniu edukacji.
- Subwencja w tym roku to już niemal 47 mld zł, rośnie od kilku lat, a za rządów naszych poprzedników mieliśmy w tej kwestii stagnację – podkreślał minister Piontkowski. - Samorządy jakoś nic nie mówią, że mają też dochody własne, a te w zeszłym roku wzrosły o 17 mld zł. Nie sugerujemy, że każda złotówka powinna być przeznaczana na utrzymywanie edukacji, ale mają taką możliwość, by przeznaczyć na nią część tych środków.
Mówiąc o prezydentach Warszawy i Gdańska stwierdził, że Rafał Trzaskowski wydał latem milion złotych na strefę relaksu przy placu Bankowym, a Aleksandra Dulkiewicz 150 tys. zł na rzeźbę złotego rydwanu. - To kwestia priorytetów, na co samorządowcy wydają pieniądze - komentował.
Z wyliczeń MEN wynika, że subwencja, którą dostają samorządy jest wyższa niż pensje nauczycieli (pensje nauczycieli zatrudnionych w oparciu o Kartę Nauczyciela to 87 proc. subwencji ogólnej). Wydatki inwestycyjne czy pensje pracowników administracyjnych samorządy mogą pokrywać z pozostałych kilkunastu procent. To, ile ostatecznie dokładają do oświaty, zależy już od nich. Piontkowski tłumaczył, że utrzymywanie oświaty to nie tylko zadanie państwa.
Demonstracja w Krakowie
Tymczasem na 8 listopada manifestację w związku z niekorzystną sytuacją w oświacie zapowiedzieli małopolscy nauczyciele. Pikieta Związku Nauczycielstwa Polskiego pod hasłem "8 kwietnia, pamiętamy!" rozpocznie się o godz. 16 na Rynku Głównym, a - po przemarszu - zakończy się przed Urzędem Wojewódzkim przy ul. Basztowej.
W pikiecie wezmą udział nauczyciele i rodzice, a także m.in. Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
- Spotykamy się, by przypomnieć o kwietniowych wydarzeniach i postulatach. 8 kwietnia rozpoczął się największy strajk w polskiej oświacie, strajk na rzecz dobrej edukacji. A dobra edukacja to wciąż jest nasz cel. Razem z rodzicami staniemy w łańcuchu światła dla edukacji i przypomnimy, że nasze postulaty nie zostały zrealizowane - mówi Arkadiusz Boroń, prezes Okręgu Małopolskiego ZNP.
Autor: Justyna Suchecka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24