Nadzieje związane z pracami Senatu, wyścig o prezydenturę i polityczne oczekiwania względem 2020 roku - o tym w "Faktach po Faktach" rozmawiali: były senator Prawa i Sprawiedliwości, profesor Aleksander Bobko, politolog, profesor Marek Migalski z Uniwersytetu Śląskiego i dziennikarz "Newsweeka" Cezary Michalski.
Goście noworocznych "Faktów po Faktach" w TVN24 podsumowali także miniony rok w polityce.
- Pierwsza taka nadzieja to ta, że marszałek Tomasz Grodzki (...) zdoła uczynić z Senatu i z tej minimalnej - ale jednak - większości opozycyjnej miejsce, gdzie będzie się i dobrze recenzować różne projekty PiS-u, i przedstawiać własne pomysły, i że to już wyjdzie dobrze w czasie tych 30 dni, kiedy można pracować nad tak zwaną ustawą kagańcową - mówił dziennikarz "Newsweeka" Cezary Michalski.
Nawiązał tym do czasu, jaki Senat ma na pracę nad uchwaloną 20 grudnia przez Sejm ustawą dyscyplinującą sędziów.
"Czasem debata wymaga dłuższego namysłu i teraz taki namysł w Senacie będzie"
Były senator Prawa i Sprawiedliwości profesor Aleksander Bobko przyznał, że miło mu słyszeć, "że z Senatem i z senatorami wiązane są nadzieje". - Bo w poprzedniej kadencji, czy w poprzednich kadencjach, Senat był jednak trochę z boku głównej polityki - ocenił, dodając, że " w zasadzie najważniejsze rzeczy zapadały w Sejmie".
Na uwagę, że w Sejmie projekty przechodziły całą ścieżkę legislacyjną na przykład w dobę, były senator wskazywał, że "jak trzeba było to i tutaj, i tutaj było równie szybko". - To działało sprawnie, co miało pewne zalety, ale czasem debata wymaga dłuższego namysłu i teraz taki namysł w Senacie będzie - powiedział Bobko.
- Życzę jak najbardziej panu marszałkowi - koledze, którego miałem okazję poznać, o którym mam dobre zdanie - życzę mu, żeby te nadzieje pana redaktora spełnił. Ale trochę się obawiam, że to jednak wszystko wpadnie w takie polityczne tryby i co Sejm uchwali, to Senat odrzuci, a za chwilę Sejm znowu przywróci. I pewnie się do tego z czasem przyzwyczaimy - mówił gość "Faktów po Faktach".
"Z tym wiążę pewne nadzieje"
- Politycznie to ja chciałbym, żeby te mechanizmy demokratyczne były odblokowane i to się trochę dzieje. Trochę za sprawą Senatu, trochę na pewno tak się będzie działo za sprawą wyborów prezydenckich. Tu demos będzie mógł się wypowiedzieć, co dla komentatorów oczywiście będzie wielką gratką - mówił z kolei politolog, profesor Marek Migalski z Uniwersytetu Śląskiego.
Jego zdaniem rozpoczęty rok "będzie kluczowy dla losów naszego państwa". - I z tym wiążę pewne nadzieje - dodał.
- Naprawdę uważałem, że te wybory, które mieliśmy w październiku (….) były istotne i fundamentalne i te, które będziemy mieli w maju, też będą fundamentalne. To naprawdę nie jest nadużywanie słów - przekonywał politolog. Wyraził także nadzieję, że "w czasie dyskusji będzie to można uzasadnić, że rzeczywiście te wybory parlamentarne sprzed kilku miesięcy i te, które mamy za pięć miesięcy, są ważnymi dla naszego państwa".
"Chodzenie w szpagacie jest ciężkie, ale tylko tacy akrobaci potrafią wygrywać"
Goście w "Faktach po Faktach" poruszyli także temat tegorocznych wyborów prezydenckich.
Według Migalskiego "dzisiaj rzeczywiście faworytem jest Andrzej Duda". - Nawet ci, którzy nie chcą na niego zagłosować, mówią o tym, że raczej on wygra, co też jest ważnym faktem społecznym - zauważył.
Jak mówił politolog, "nie widać dzisiaj, żeby wśród tych kandydatów, którzy już nam się objawili w opozycji, byli ci, którzy są skazani na sukces". - Oczywiście różne rzeczy mogą się zdarzyć, po to jest kampania wyborcza. Natomiast wszystkie sondaże i też nastrój społeczny po ostatnich wyborach parlamentarnych pokazują, że faworytem tych wyborów jest Andrzej Duda - przekonywał.
Zaznaczył przy tym, że "jego największą wadą, a jednocześnie przez ostatnie parę lat największą zaletą jest to, że on jest po prostu bardzo mocno spojony z Prawem i Sprawiedliwością". - To oznacza, że on będzie miał duże problemy z wyjściem poza elektorat Prawa i Sprawiedliwości - ocenił Migalski.
Jego zdaniem to, że Andrzej Duda "wejdzie do tej pierwszej tury bez problemu, jest oczywiste". - Natomiast w drugiej turze, tam będą się liczyły dosłownie dziesiątki tysięcy głosów i być może część z tych głosów to są głosy Konfederacji - dodał.
Jak mówił, "kurs trochę antyeuropejski" obecnego prezydenta i "zaostrzenie kursu wobec sędziów" można tłumaczyć tym, że Andrzej Duda "liczy na to, że te kilka głosów, które uzyska kandydat Konfederacji w pierwszej turze, może na niego przejść (…) w drugiej turze".
- Tyle tylko, że zaostrzając kurs, on jednocześnie traci pewną część wyborców, których mógłby pozyskać wśród niezdecydowanych, umiarkowanych, centrowych. I to jest ten szpagat, z którym każdy polityk, który wejdzie do drugiej tury, musi jakoś sobie radzić. Chodzenie w szpagacie jest ciężkie, ale tylko tacy akrobaci potrafią wygrywać - ocenił politolog.
Andrzej Duda "startuje z pozycji najmocniejszego kandydata"
Cezary Michalski ocenił natomiast, że nadchodzące wybory są "ważniejsze, niż mogło się nam wydawać przed wyborami parlamentarnymi". Zwrócił uwagę, że Zjednoczona Prawica straciła większość konieczną do odrzucenia prezydenckiego weta oraz nie ma większości w Senacie.
- W związku z tym nagle się okazało, że jeżeli ta instytucja dodatkowa, prezydencka, zostanie ewentualnie przejęta przez opozycję, to wówczas Jarosław Kaczyński zostaje dość mocno zablokowany - mówił dziennikarz "Newsweeka".
- Czy jest możliwe odebranie władzy Dudzie? Zgodzę się, że startuje z pozycji najmocniejszego kandydata, ale kampania wyborcza tak naprawdę się jeszcze nie zaczęła. Dopiero zostali przedstawieni kandydaci i kandydatki, i to też nie do końca wiadomo, czy to jest ostateczny zespół - dodał.
"Pan prezydent Duda ma największe szanse"
Były senator PiS mówił, że "wszystko na to wskazuje, że pan prezydent Duda ma największe szanse". - W tym sensie czekają nas chyba kolejne prawie cztery lata stabilnych rządów Prawa i Sprawiedliwości i to z punktu widzenia państwa nie jest źle - ocenił Bobko. Uściślił, że mówiąc o stabilności miał na myśli to, "że będzie większość sterowalna i w tym sensie będzie kontynuacja tego, co większość wyborców jednak zaakceptowała pomimo takich czy innych turbulencji".
Dodał, że "pan prezydent Duda ma zapewne wiele zalet, natomiast niestety tak jak w zasadzie większość prezydentów w ostatnim już niemal trzydziestoleciu jest jednak prezydentem nie do końca samodzielnym". - Jest jednak bardzo silnie związany ze stronnictwem politycznym - wyjaśnił.
Bobko pytany, czy jest rozczarowany prezydentem, odparł, że to "może za duże słowo".
- Spodziewałem się trochę więcej. To znaczy, spodziewałem się, że pan prezydent Duda wniesie do polityki takiego ducha, jakiego czuliśmy w kampanii pięć lat temu. Pewną młodość, świeżość i pewną, wydawało się, niezależność od tego, powiedzmy, starszego pokolenia, które nadaje główny kierunek działaniu Prawa i Sprawiedliwości. Tego nie wniósł - ocenił były senator PiS.
Autor: akr/adso / Źródło: tvn24