- Wizyta Xi w Sinciangu jest bezprecedensowa: wcześniej przywódcy Chin nie brali udziału w obchodach rocznicowych tego regionu.
- Przywódca Chin mówił m.in. o "umacnianiu świadomości wspólnoty narodu chińskiego".
- Pod hasłami mówiącymi o integracji mniejszości etnicznych kryje się dyskryminacja Ujgurów - oceniają analitycy.
Xi Jinping wraz z liczną delegacją wysoko postawionych polityków od wtorku do czwartku przebywał w autonomicznym regionie Sinciangu na dalekim zachodzie Chin, by wziąć udział w obchodach 70. rocznicy jego utworzenia. "Była to pierwsza tego typu wizyta prezydenta Chin w tym regionie" - przekazała agencja Reutera.
Xi w Sinciangu
Xi w trakcie wizyty wygłosił przemówienie do lokalnych kadr po wysłuchaniu raportu na temat działalności rządu. Podkreślił konieczność utrzymania stabilności społecznej i "umacniania świadomości wspólnoty narodu chińskiego" - podała w środę Xinhua. W ocenie krytyków pod takimi hasłami kryje się polityka przymusowej asymilacji zamieszkujących region Ujgurów.
- To kluczowe, by zrobić wszystko, aby utrzymać ogólną stabilność społeczną w Sinciangu - zaznaczył Xi, cytowany przez Reutersa. Przywódca Komunistycznej Partii Chin podkreślił również konieczność rozwoju gospodarczego opartego na lokalnych zasobach i przemyśle, integracji nauki i technologii oraz promocji turystyki kulturalnej. Zwrócił uwagę na potrzebę "utrwalania świadomości wspólnoty narodu chińskiego" i promowania "chińskiej koncepcji religii".
Obecna wizyta Xi w Sinciangu jest bezprecedensowa, ponieważ wcześniej przywódcy ChRL nie brali udziału w obchodach rocznicowych regionu. W sierpniu, analogicznie, Xi wziął udział także w obchodach 60. rocznicy utworzenia Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
Jak Chiny tłamszą kulturę Ujgurów
Region Autonomiczny Sinciang-Ujgur, zamieszkany przez co najmniej 10 mln muzułmańskich Ujgurów, został utworzony przez komunistyczny rząd w Pekinie w październiku 1955 roku. Historycznie to odmienny etnicznie i kulturowo obszar znany jako Dżungaria, przez stulecia rządzony przez kolejne mongolskie chanaty. Był to swoisty "Dziki zachód" Chin, przez wieki współpracujący lub zagrażający państwu chińskiemu. Cesarskie Chiny przejęły nad nim pełną kontrolę po raz pierwszy dopiero w połowie XVIII wieku po serii brutalnych kampanii wojskowych, w których szacuje się, że zmarło ok. 80 proc. muzułmańskiej populacji Dżungarii.
Analitycy zwracają uwagę, że obecnie pod hasłami mówiącymi o integracji mniejszości etnicznych i budowaniu "wspólnoty narodu chińskiego" oraz "sinizacji religii" kryje się polityka systemowego tłamszenia kultury, języka i tradycji Ujgurów, ograniczania praktyk religijnych (islamu) oraz narzucania im kultury i języka największej grupy etnicznej w Chinach, Hanów.
Organizacje broniące praw człowieka zwracają z kolei uwagę, że programy "walki z ubóstwem" i "rozwoju gospodarczego" są powiązane z systemem pracy przymusowej. Ujgurzy, jak alarmowała m.in. ONZ, mają być masowo zmuszani do pracy w fabrykach na terenie Sinciangu i w innych częściach Chin.
Pekin odpowiada na zarzuty
Pekin odrzuca te oskarżenia, twierdząc, że jego polityka ma na celu poprawę dobrobytu lokalnej społeczności i zwalczanie ekstremizmu, terroryzmu i separatyzmu. Krytycy tej polityki zwracają jednak uwagę, że "spokój i porządek", który rzekomo zapanował dzięki władzy centralnej, został osiągnięty poprzez stworzenie bezprecedensowego w skali świata systemu inwigilacji obywateli i państwa policyjnego.
Autorka/Autor: wac//mm
Źródło: PAP, Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock