Najwyższa Izba Kontroli zarzuciła resortowi obrony "brak właściwego nadzoru i kontroli" nad częścią umów zawartych z członkami podkomisji smoleńskiej - przekazała we wtorek Wirtualna Polska. - To jest smutne żerowanie na katastrofie smoleńskiej i każda złotówka przeznaczona na działalność tej podkomisji, tej szopki Antoniego Macierewicza, powinna zostać bezwzględnie wyjaśniona - ocenił senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz bronił prac komisji, argumentując, że "kwestii, które są związane z działalnością podkomisji i wyjaśnieniem, jest naprawdę bardzo wiele".
We wtorek Wirtualna Polska poinformowała, że Najwyższa Izba Kontroli zarzuca Ministrowi Obrony Narodowej "brak właściwego nadzoru i kontroli" nad częścią umów zawartych z członkami podkomisji smoleńskiej. Kontrolerzy NIK stwierdzili, że w 2022 roku "zawarto 23 umowy 'dotyczące udziału członków w pracach podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego'". "Łącznie kosztowały 1 208 000 tys. zł. W przypadku dziewięciu z nich - łącznie na kwotę 602 600 zł - nie wiadomo, na co konkretnie zostały wydane te pieniądze" - pisze portal.
Według kontrolerów Mariusz Błaszczak "nie dysponował licznymi dokumentami, o które w toku kontroli występowała NIK. Minister wskazał, że na potrzeby kontroli, dokumentacja była pozyskiwana bezpośrednio z podkomisji".
Tymczasem pod koniec maja senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza przekazał, że "już ponad 31 mln złotych wydała podkomisja Antoniego Macierewicza". Do wpisu na Twitterze załączył pismo, które otrzymał z Ministerstwa Obrony Narodowej.
Brejza: to smutne żerowanie na katastrofie smoleńskiej
Krzysztof Brejza komentował w środę ustalenia NIK. - Wszyscy wiemy, jak to tak zwane badanie wyglądało. Nie było żadnych ekspertów, ludzi, którzy znaliby się na wyjaśnianiu wypadków lotniczych, mieliby doświadczenie badania wypadków lotniczych - mówił.
- Wysadzano chociażby tunel do hodowli ogórków, przeprowadzano różne inne dziwne eksperymenty, wysadzając blaszany garaż - dodał.
- To jest straszne, smutne żerowanie na katastrofie smoleńskiej i każda złotówka przeznaczona na działalność tej podkomisji, tej szopki Antoniego Macierewicza, powinna zostać bezwzględnie zbadana i wyjaśniona, a osoby, które wydatkowały niesłusznie pieniądze, powinny być pociągnięte do odpowiedzialności, powinny te środki zwrócić - zaznaczył senator KO.
Wiceszef MON: kontrola budżetu miała zupełnie irracjonalną formułę
Wiceminister obrony narodowej, senator PiS Wojciech Skurkiewicz ocenił, że "kontrola budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej miała jakąś zupełnie irracjonalną formułę".
Przekonywał, że "tych kwestii, które są związane z działalnością podkomisji i wyjaśnieniem, jest naprawdę bardzo wiele". - Dzisiaj podkomisja uzupełnia materiał, który został sporządzony i przekazany. To jest wiele tysięcy akt - dodał.
Pytany o to, kiedy podkomisja zakończy działalność, wiceminister odparł, iż liczy, że "komisja skończy pracę w momencie, kiedy będzie już ten raport całkowity z tymi aneksami i dodatkami, z tym, nad czym komisja dzisiaj pracuje".
Dopytywany o konkretny termin, przyznał, że "to jest pytanie do przewodniczącego tej podkomisji".
Podkomisja smoleńska
Podkomisja do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej została powołana w lutym 2016 roku przez ówczesnego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który przed objęciem władzy przez Zjednoczoną Prawicę kierował złożonym z posłów PiS parlamentarnym zespołem do sprawy katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem. Po ustąpieniu z tego stanowiska w 2018 roku Macierewicz został przewodniczącym podkomisji.
Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. Jej raport został opublikowany w lipcu 2011 roku. Nie wskazano jednej konkretnej przyczyny ani nazwisk winnych.
We wnioskach końcowych raportu eksperci wskazali, że przyczyną wypadku było "zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią".
Źródło: TVN24, Wirtualna Polska