Posłowie PO złożą wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny. Chcą się między innymi dowiedzieć, dlaczego w czasie protestu niepełnosprawnych i ich rodzin doszło do szarpaniny z udziałem Straży Marszałkowskiej.
Posłanka Magdalena Kochan, zapowiadając złożenie wniosku o zwołanie w trybie nadzwyczajnym posiedzenia komisji polityki społecznej i rodziny, uzasadniała go brakiem reakcji wicepremier Beaty Szydło i minister rodziny Elżbiety Rafalskiej na przepychanki pomiędzy protestującymi a Strażą Marszałkowską.
"Akt przemocy"
- Żadna z pań zajmujących się polityką społeczną nie zająknęła się (...) na temat tego, w jaki sposób potraktowane zostały panie przez Straż Marszałkowską - powiedziała Kochan. Jak dodała, posłowie PO chcą wiedzieć "na jakiej podstawie regulaminu doszło do tak gorszących scen?".
- Chcemy się dowiedzieć, dlaczego żadna z pań zajmujących wysokie stanowiska w rządzie nie zareagowała na akty przemocy? - kontynuowała Kochan.
Chodzi o sytuację z 24 maja, kiedy pomiędzy protestującymi a Strażą Marszałkowską doszło do przepychanek. Miały one związek z próbami wywieszenia za oknem przez Iwonę Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych transparentu informującego o proteście.
Po trwającej kilka minut szarpaninie strażnicy zdjęli transparent. Kobiety oskarżały ich o użycie siły. Jedna z nich pokazywała sińce na ręku jako dowód naruszenia nietykalności cielesnej. Centrum Informacyjne Sejmu oceniło wówczas, że Straż miała pełne podstawy prawne do podjęcia działań, a sam przebieg zdarzeń był zgodny z procedurami i potrzebami wynikającymi z ich dynamiki.
"To trafianie kulą w płot"
W poniedziałek sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny negatywnie zaopiniowała wnioski o wotum nieufności wobec minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej oraz wobec wicepremier, szefowej Komitetu Społecznego Beaty Szydło.
Wnioski złożyli w Sejmie pod koniec maja posłowie PO. Według nich wicepremier oraz szefowa MRPiPS ponoszą "polityczną odpowiedzialnością" za protest opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie.
Zdaniem Elżbiety Rafalskiej, wniosek wobec niej jest "nierzetelny, niezgodny ze stanem faktycznym, przygotowany byle jak; takie propozycje powinny być merytorycznie uzasadnione". Minister oceniła, że to "czysta polityka, a w polityce nie wszystko jest racjonalne". - Opozycja by chciała narzucić narrację, że wszystko złe, co się dzieje, to wina PiS. To znaczy, że niespełna trzy lata po przegranych wyborach ciągle liże rany. Uderzanie w politykę społeczną rządu PiS - najpierw wicepremier Beaty Szydło, a potem premiera Mateusza Morawieckiego - to trafianie kulą w płot - uznała Rafalska.
"To niezwykle istotne"
Zapytana o zarzuty opozycji, że wicepremier Beata Szydło za mało angażowała się w protest niepełnosprawnych, Rafalska tłumaczyła, że "w protest natychmiast zaangażował się premier Morawiecki; był też prezydent Andrzej Duda oraz pierwsza dama".
- Ja wielokrotnie również byłam wśród protestujących, cały czas staraliśmy się budować dialog. Nie było to łatwe, ale nikomu nie można zarzucić politycznej nieobecności - zauważyła. Zdaniem minister Rafalskiej zarzuty formułowane we wnioskach, np. kwestionowanie programu 500 plus lub odwoływanie się do protestu niepełnosprawnych "raczej wystawiają ocenę wnioskodawcom, a nie osobom, które się próbuje odwołać". Rafalska stwierdziła też, że w swoich działaniach "przez cały czas mogła liczyć na wsparcie i pełne zaufanie Beaty Szydło". - To niezwykle istotne, jeżeli podejmuje się inicjatywy i nie spotyka się ze sprzeciwem. Brak zaangażowania pani premier Szydło to absolutnie nietrafiony zarzut - dodała. Minister stwierdziła też, że jej zdaniem "polityka społeczna rządu to na pewno powód do dumy". Jak jednak dodała, "wszystko jest w rękach parlamentu; to posłowie zdecydują".
40 dni protestu
27 maja osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie opuścili Sejm, ogłaszając, że zawieszają protest. Trwał on od 18 kwietnia. Towarzyszyły mu dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym", dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie. Protestujący uznali, że zrealizowano jeden ich postulat - podniesienie renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865,03 zł do 1029,80 zł. Opublikowano również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem jej autorów (posłowie PiS) spełnia ona drugi postulat protestujących i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.
Autor: PTD//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24