Kiedyś, gdy do ośrodka leczenia uzależnień trafiał 30-latek, mówiono o nim "dzieciak" - teraz trafiają tam nastolatkowie. Po alkohol, narkotyki czy substancje psychoaktywne sięgają już nawet 11-letnie dzieci. To, co mówią o swoim uzależnieniu, jest wstrząsające. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
18-letnia Oliwia od roku nie pije i nie bierze narkotyków. - Kiedy miałam 11 lat pierwszy raz spróbowałam alkoholu – przyznaje dziewczyna. Od tamtego momentu - przez całe dzieciństwo - Oliwia się uzależniała. Po alkoholu przyszła marihuana, stymulanty, leki i coraz mocniejsze narkotyki.
Ocenia, że "sięgnęła dna" dwa lata temu po przedawkowaniu. - Byłam w bardzo ciężkim stanie. Nie pamiętam nic z tego, ale wiem, że znajomi mi mówili, że wymiotowałam krwią, traciłam przytomność cały czas – wspomina.
- Właściwie potem mnie zostawili i sama musiałam sobie radzić w takim stanie. Koleżanka powiedziała, że musi iść do domu, bo rodzice po nią dzwonią. Kolega pojechał, bo musiał rano wstać do pracy i zostałam sama. Na środku miasta, w środku nocy – dodaje.
Wtedy miała 16 lat. Dziś najbardziej żałuje tego, że nigdy nie miała prawdziwych przyjaciół i spokojnego dzieciństwa. Alkohol i narkotyki były jej ucieczką od problemów w rodzinie.
Czytaj tekst premium: Jak ćpają nasze dzieci
"Chciałbym, żeby ktoś mnie wtedy otrząsnął"
Podobnie było z Mateuszem, który zaczął pić, mając 12 lat. - W wieku 15 lat trafiłem do szpitala. Miałem 6,5 promila. Byłem pod wpływem alkoholu, narkotyków typu marihuana. Mówili mi koledzy, że dławiłem się swoimi wymiocinami – zdradza.
Po śmierci mamy Mateusz był pod opieką siostry, a później – rodziny zastępczej. Był bity. Chodził do szkoły w Bytomiu - mimo to żaden dorosły nie interweniował w sprawie dziecka, które piło i zażywało kolejne substancje psychoaktywne.
- Ukrywałem się. Umiałem twarz złożyć w dół, żeby nie chuchać w twarz, stosowałem różnego typu właśnie perfumy, rzeczy, które kamuflują – opowiada, ale przyznaje, że gdyby ktoś się uważnie przyjrzał, zauważyłby, że pije. - Były osoby, które to wiedziały – dodaje. Mateusz z perspektywy czasu mówi: "chciałbym, żeby ktoś mnie wtedy otrząsnął i zabrał z tego koszmaru".
Narasta problem uzależnień wśród nastolatków
Młodzi dorośli, jak Oliwia i 21-letni Mateusz, którzy uzależnili się jako dzieci, do ośrodka terapii MONAR trafiają coraz częściej. - Kiedyś było tak, że jak ktoś miał 30 lat i trafiał do ośrodka, miał ksywę "dzieciak" – mówi specjalistka psychoterapii uzależnień stowarzyszenia MONAR dr Maria Banaszak. - W tej chwili mamy całe grono osób, które ledwo ukończyły 18. rok życia i chwilę po odbiorze dowodu osobistego trafiły na terapię uzależnień – zwraca uwagę.
Na terapię nie trafia każdy, kto jako dziecko spróbował alkoholu lub innych substancji psychoaktywnych, ale każdy z podopiecznych ośrodka uzależnień zaczynał od tego jednego pierwszego razu, który zawsze jest szkodliwy dla dzieci.
- Uzależnienie to jest tylko jeden z problemów, który się pojawia gdzieś na samym końcu – podkreśla socjolog Janusz Sierosławski z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. - Substancje psychoaktywne są znacznie bardziej niebezpieczne dla młodych ludzi niż dla dojrzałych, dlatego właśnie, że zaburzają ów proces rozwojowy – tłumaczy.
Program wczesnej interwencji – profilaktyka dla nastolatków
By do tego nie doszło, Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii koordynuje "Program wczesnej interwencji" - FreD goes net. To profilaktyka dla nastolatków, które miały już kontakt z substancjami psychoaktywnymi, ale nie są uzależnione. Polega na wstępnej rozmowie i ośmiu godzinach warsztatów.
- Są to spotkania w małych grupach z osobami, które zaliczyły tak zwany "przypał", że przeholowali z czymś, ale że nierzadko to ich pierwsze doświadczenie, pierwszy eksperyment z narkotykiem czy z lekiem był na granicy życia i śmierci – mówi realizator programu Robert Rejniak.
Do programu realizowanego w całym kraju młodzież mogą zgłosić rodzice, pedagodzy, pracownicy podmiotów leczniczych i służby. Z tego, że problem używania substancji psychoaktywnych przez dzieci powinien być bardziej monitorowany, zdają sobie sprawę samorządy.
- Po latach pandemii, po roku zagrożenia związanego z wojną, widzimy, że sytuacja psychiczna dzieci jest trudna – zwraca uwagę wiceprezydent Warszawy Aldona Machnowska-Góra.
Z badania zleconego niedawno przez warszawski ratusz wynika, że niemal 60 proc. uczniów w wieku od 14 do 16 lat już piło alkohol. Zaczynają najczęściej w wieku 14 lat, a większość bez problemu kupuje alkohol w sklepie.
- Duża grupa ma świadomość i zna na przykład nazwy i działanie substancji psychoaktywnych, leków na receptę, ale także bez recepty – podkreśla Aldona Machnowska-Góra. Także przed tym rodzajem uzależnienia dzieci mogą ochronić dorośli - przez brak obojętności.
Źródło: TVN24