Dzisiaj została złożona skarga do Sądu Najwyższego w sprawie decyzji Państwowej Komisji Wyborczej, która odbiera nam bardzo znaczną część dotacji i subwencji - oznajmił w poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Państwowa Komisja Wyborcza 29 sierpnia odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Według sprawozdania komitet PiS uzyskał niemal 38,8 mln zł i prawie całą tę kwotę wydał. Tymczasem PKW zarzuciła nieprawidłowości w finansowaniu kampanii przez PiS na kwotę 3,6 mln zł.
W związku z tym dotacja PiS została pomniejszona o trzykrotność zakwestionowanej kwoty, czyli ok. 10,8 mln zł. Partia została też pozbawiona części subwencji - w wysokości 10,8 mln zł. Może też zostać pozbawiona całości subwencji na kolejne trzy lata wskutek możliwego odrzucenia jej rocznego sprawozdania finansowego, ale nie jest to jeszcze przesądzone. Decyzja w tej sprawie ma zapaść za kilka tygodni.
Natomiast na decyzję PKW z 29 sierpnia partia miała możliwość złożyć skargę do Sądu Najwyższego.
ZOBACZ REPORTAŻ "CZARNO NA BIAŁYM": Kampania do reklamacji
Jarosław Kaczyński: dzisiaj została złożona skarga
Na poniedziałkowej konferencji prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że "dzisiaj została złożona skarga do Sądu Najwyższego w sprawie decyzji Państwowej Komisji Wyborczej, która odbiera nam bardzo znaczną część dotacji i subwencji".
Ocenił przy tym, że decyzja PKW została podjęta "w całkowitej sprzeczności z prawem". - Otóż te zarzuty, które nam postawiono, można powiedzieć, poza prawem i wbrew prawu, można było równie dobrze postawić także innym partiom. Tylko tam ich nie postawiono - ocenił.
ZOBACZ TEŻ: Co PKW uznała za nielegalną kampanię? Lista działań, za które odrzucono sprawozdanie komitetu PiS
Kto rozpatruje skargę. Kaczyński o Izbie Kontroli SN
Skargę na decyzję PKW rozpatruje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego i wydaje w tej sprawie orzeczenie w terminie 60 dni. Od orzeczenia SN nie przysługuje odwołanie. Jeśli SN uzna skargę za zasadną, PKW postanawia o przyjęciu sprawozdania finansowego.
CZYTAJ WIĘCEJ: PKW odrzuca sprawozdanie komitetu PiS. Co dalej
Tymczasem w grudniu 2023 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych "nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem".
Kaczyński został zapytany na poniedziałkowej konferencji, jakie znaczenie w kontekście składanej skargi ma dla PiS to, że Izba Kontroli SN "nie jest sądem w myśl orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej".
- Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał też wyrok i chyba w 159. punkcie tego wyroku, ale nie jestem tego pewien (...), jest takie bardzo wyraźne stwierdzenie, że decyzja prezydenta o powołaniu sędziego jest niepodważalna. Taki, mówiąc w skrócie, jest sens - odpowiedział.
Dlatego jego zdaniem "mówienie o tym, że to nie jest sąd, nie ma tak naprawdę żadnych podstaw". - Oczywiście w orzecznictwie TSUE są bardzo często sprzeczności i w ogóle całe to orzecznictwo jest dosyć specyficzne, ale tutaj zwracam uwagę na ten jeden element - mówił dalej. - A poza tym przypominam, że my całkowicie utożsamiamy się z tym, co stwierdził Trybunał Konstytucyjny, bo to jest dla nas najwyższy sąd - a nie TSUE - że konstytucja jest w Polsce aktem najwyższym i wszystkie, także te wynikające z naszych zobowiązań w Unii Europejskiej, akty normatywne albo też decyzje indywidualne, choćby na przykład wyroki, muszą być z konstytucją zgodne. A ona jest jednoznaczna - wiadomo, kto mianuje sędziów i że to są prerogatywy prezydenta i one są niepodważalne - dodał.
Na początku października 2021 roku Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie pod przewodnictwem prezes Julii Przyłębskiej orzekł w sprawie zainicjowanej wnioskiem ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego, dotyczącym zgodności z konstytucją niektórych z przepisów Traktatu o Unii Europejskiej. Zarzuty zawarte w liczącym blisko 130 stron wniosku premiera sprowadzały się między innymi do pytania o zgodność z polską konstytucją zasady pierwszeństwa prawa Unii Europejskiej oraz zasady lojalnej współpracy Unii i państw członkowskich.
TK uznał, że wybrane przepisy Traktatu o UE są niezgodne z polską konstytucją.
Wyrok ten ostro skrytykowali politycy ówczesnej opozycji, ale także środowisko prawnicze i sędziowskie. Krzysztof Śmiszek z Lewicy (obecnie europoseł, który z wykształcenia jest prawnikiem) podkreślał, że "nie ma sprzeczności pomiędzy konstytucją a traktatami, nigdy nie było takiej sprzeczności" i "to jest konflikt wygenerowany sztucznie, na potrzeby polityczne".
Ocenił, że orzeczenie było częścią "systematycznej polityki (prowadzącej - przyp. red.) do wyjścia z Unii Europejskiej".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24