-Jeżeli się potwierdzi, że to była próba podpalenia, a pani Pitera wystąpi o ochronę, to zgodzę się na nią - zapewnia szef MSWiA Grzegorz Schetyna.
-Uważam to za rzecz całkowicie naturalną - podkreśla Schetyna.
Samochód Julii Pitery spłonął wczoraj wieczorem. Policja nie wyklucza podpalenia. Sąsiad dodał, że najpierw zobaczył płomienie w oknach sąsiedniego budynku, wybuch nastąpił chwilę później. - Brzmiał, jakby ktoś petardę rzucił. To był taki głuchy, przytłumiony wybuch - opowiada. Wcześniej słychać było włączony alarm samochodowy, ale na ten nikt nie zwrócił uwagi. - Alarmy same często się włączają. Tu spokojnie raczej jest i nikt się podejrzany się nie kręcił - dodał.
Posłanka nie wierzy w popalenie - Nie wiem, komu mogło by przyjść do głowy, by podpalić mój samochód. Dla własnego spokoju psychicznego nie dopuszczam do siebie takiej myśli - przyznała Pitera. Pytana, czy miała jakieś telefony z pogróżkami, minister odpowiedziała, że nie. Przyznała, że kiedyś miała "tajemnicze telefony",ale było to 1,5 roku temu, więc nie łączy tych spraw ze sobą.
Jak dodała, jej samochód był po badaniach technicznych, jest również relatywnie nowy - ma 2,5 roku. - Czekam teraz na ustalenia policji w tej sprawie - zapowiada.
Auto zaparkowane było na ulicy, przed domem posłanki. Pietra opowiadała, że zawiadomiła policję, po tym, jak zaalarmowali ją sąsiedzi, że jej samochód stoi w płomieniach.
Policja przyjmowała, że do pożaru doszło w wyniku samozapłonu instalacji elektrycznej silnika. - Nic nie wskazuje jednoznacznie, że było to podpalenie. Całonocne oględziny miejsca zdarzenia również nie dały jednoznacznej odpowiedzi czy tak było - powiedział rano tvn24.pl Marcin Szyndler z komendy stołecznej policji. Jednak potwierdził, że hipoteza o podpaleniu też jest brana pod uwagę. Dodał też, że wrak samochodu znajduje się obecnie w laboratorium kryminalistycznym policji. Powołany biegły z zakresu pożarnictwa ma sprawdzić auto w obecności techników policyjnych.
Portal tvn24.pl pierwszy podał informację o tym zdarzeniu. - Około godziny 22.30 strażacy i policjanci otrzymali zgłoszenie o pożarze samochodu - forda - na warszawskim Mokotowie. Strażacy szybko ugasili samochód. Spaliła się komora silnika - mówił w nocy rzecznik policji Mariusz Sokołowski. Na miejscu pracował ekspert z laboratorium kryminalistycznego, który oceniał, czy doszło do samozapłonu silnika czy może ktoś auto podpalił. - Od opinii biegłych będzie zależało nasze dalsze postępowanie - zapewniał Sokołowski.
Rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler zapewniał, że wyniki pracy techników z laboratorium powinny być znane w ciągu najbliższych dni.
Tusk: ustalimy sprawcę podpalenia samochodu Pitery, ale nie zwiększymy ochrony rządu Premier Donald Tusk zapowiedział, że śledztwo w sprawie podpalenia będzie priorytetem. - Musimy sprawdzić kto podpalił samochód Julii Piterze, ministrowi, który będzie odpowiadał za walkę z korupcją - podkreślił Tusk na konferencji prasowej w Bytomiu. Jego zdaniem Pitera zdążyła się narazić wielu złym ludziom, jeszcze zanim została ministrem ds. zwalczania korupcji.
- Gdy nastąpił wybuch, wyjrzeliśmy przez okno i zobaczyliśmy płonące auto. Szybko zbiegłem z żoną na dół. I wtedy zobaczyliśmy, że faktycznie pali się samochód pani Pitery - opowiedział TVN24 Zygmunt Klimiuk, sąsiad posłanki.
Donald Tusk zapowiada, że ta sprawa zostanie szybko wyjaśniona. - Pitera zdążyła się narazić wielu złym ludziom - stwierdził.
Jednak, według premiera, nawet jeśli Piterze podpalono auto, nie może to stać się przesłanką do wprowadzenia dodatkowej ochrony członków rządu. - Nie wchodzi w rachubę sytuacja, w której fakt, że być może podpalono samochód Julii Piterze, spowoduje że powrócimy do metody takiej totalnej ochrony - podkreślił Tusk. - Trzeba eliminować ryzyko. Ale ochrona nie może służyć i nie będzie służyć do oddzielania władzy od ludzi, a często do tego służyła - stwierdził szef rządu.
Według Tuska, nie ma takich zagrożeń, które kazałyby w Polsce chronić władzę bardziej niż w krajach zachodnich. - U nas może być co najmniej tak samo powściągliwie jak w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Francji czy Hiszpanii. Ja nie odczuwam żadnego zagrożenia, a jeśli chodzi o ewentualne nieszczęśliwe wypadki, one nie zdarzają się w Polsce częściej niż w innych krajach - stwierdził premier.
Źródło: tvn24.pl, PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24