Dziesięć lat temu, gdy Rosja zajmowała Krym, Polska była dziewiątą siłą militarną NATO, a teraz jest już trzecią – zwraca uwagę "The Economist". Brytyjski tygodnik wyjaśnia, że wzrost wydatków na obronność jest jednym z pomysłów na utrzymanie zaangażowania prezydenta USA Donalda Trumpa w NATO. W brytyjskim magazynie czytamy też o problemach w relacjach z Ukrainą i tym, jak istotne będą dla Polski majowe wybory prezydenckie.
"Minęły wieki, odkąd Polska ostatni raz była potęgą militarną, ale skrzydlata husaria powraca. Kiedy Rosja zajęła Krym w 2014 roku, polskie siły zbrojne zajmowały dziewiąte miejsce w NATO. Dziś plasują się na trzecim miejscu, po USA i Turcji, a liczba żołnierzy podwoiła się do ponad 200 tysięcy. Budżet wzrósł realnie trzykrotnie do poziomu 35 miliardów dolarów" – donosi "The Economist".
Brytyjski tygodnik wskazuje, że w Europie na wojsko wydają więcej tylko w Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech, ale pod względem wydatków w stosunku do PKB Polska wyraźnie przoduje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rekordowe wydatki. Polska w czołówce NATO
"The Economist" przypomina, że Polska w styczniu objęła półroczną prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, a hasłem przewodnim jest bezpieczeństwo. "W obliczu postępów Rosji na froncie i niepewnego zaangażowania Donalda Trumpa w NATO, wschodnia granica Europy wygląda niepewnie. Polska ma szybko rozwijającą się gospodarkę i zdolnego premiera w osobie Donalda Tuska" – ocenia.
Tygodnik zastanawia się, czy Polska może stać się nową "kotwicą bezpieczeństwa" Europy na wschodzie. "Tak uważa minister obrony Polski Władysław Kosiniak-Kamysz" – podkreśla i przytacza jego słowa: "Stoimy w obliczu ogromnego zagrożenia. Gdybyśmy nie wykorzystali tej szansy do budowania naszego bezpieczeństwa, byłaby to historyczna i tragiczna porażka".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Polska zawsze rozumiała, że wojna z wyboru Putina stanowi zagrożenie dla całego porządku światowego"
Polska zwiększa wydatki na obronność, chce utrzymać zaangażowanie USA w NATO
"The Economist" wylicza, że Polska kupuje od Korei Południowej setki nowych czołgów, haubic i systemów rakietowych. "Jednak minister przywiązuje szczególną wagę do zakupów z USA o wartości prawie 60 miliardów dolarów, w tym transakcji o wartości 10 miliardów dolarów na 96 helikopterów szturmowych Apache i 2,5 miliarda dolarów na zintegrowany system dowodzenia bitewnego - cyfrowy hub dla systemów Patriot" – podkreśla.
Brytyjscy dziennikarze zwracają uwagę, że gdy Trump apeluje o podniesienie wydatków na obronność do poziomu 5 procent PKB, Polska jest jedynym członkiem NATO, który ma w planach spełnienie tego wymogu. W 2024 roku wydatki na obronność miały stanowić 4,1 procent PKB, a w 2025 roku mają wzrosnąć do poziomu 4,7 procent PKB.
"Priorytetem Polski jest utrzymanie zaangażowania Ameryki" – stwierdzają i przypominają, że kraj nad Wisłą przez długi czas odrzucał inicjatywy na rzecz europejskiej autonomii strategicznej, zwłaszcza w ramach partii PiS, która rządziła w latach 2015-2023. Zamiast tego, wskazuje "The Economist", rząd w 2018 roku próbował nakłonić USA do zbudowania w Polsce bazy, obiecując nadanie jej nazwy "Fort Trump".
Główną ofertą Polski, w celu utrzymania zaangażowania Trumpa w NATO, jest rosnący budżet obronny – w odróżnieniu od innych członków NATO, rząd nie będzie zmuszony do wprowadzania cięć w innych sektorach, a wszystko to dzięki ubiegłorocznemu wzrostowi PKB o blisko 3 proc. - czytamy.
"Tusk jest bardziej nastawiony na Unię Europejską, a niejednoznaczność Trumpa przekonała Polaków, że kontynent musi zrobić dla siebie więcej. Nadal jednak postrzegane jest to jako sposób na zatrzymanie Jankesów w kraju" – ocenia tygodnik. – Bez Ameryki NATO nie funkcjonuje – stwierdza cytowany szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Administracja Zełenskiego "w niewielkim stopniu rozumie" Polaków
"Wahania Polski były najwyraźniej widoczne w temacie stacjonowania wojsk NATO w Ukrainie, jeśli uda się osiągnąć zawieszenie broni. Pomysł ten zaproponował prezydent Francji Emmanuel Macron" – ocenia "The Economist", podkreślając, że Wielka Brytania i Niemcy pomysłu nie poparły, ale i go nie odrzuciły.
"Ale Tusk był niechętny, twierdząc, że Polska ‘nie planuje’ wysyłać żołnierzy" – podkreśla tygodnik, oceniając, że pozornie jest to postawa sprzeczna z aspiracjami do zwiększenia bezpieczeństwa. Publicyści wyjaśniają, że głównym powodem takiej ostrożności w Polsce są zbliżające się wybory prezydenckie.
"Drugim powodem niechęci Polski do zaangażowania się w możliwość rozmieszczenia wojsk w Ukrainie są dwustronne napięcia. Obydwa kraje od dawna spierają się o masakry na Wołyniu, do których doszło w czasie drugiej wojny światowej" – stwierdza tygodnik. "Wielu Ukraińców uważa partyzantów za bohaterów, a urzędnicy rozgniewali Polaków, bagatelizując okrucieństwa, do których doszło" – dodaje.
Podkreśla zarazem, że Kijów zgodził się w styczniu tego roku na prowadzenie ekshumacji. "Na głębszym poziomie polska ambiwalencja wynika z poczucia niewdzięczności. Wielu Polaków uważa, że Ukraińcy nie podziękowali im wystarczająco za przyjęcie ponad miliona uchodźców i pełnienie roli głównego centrum logistycznego pomocy wojskowej. Ważniejsze jest poczucie, że Ukraina w kontaktach z sojusznikami omija Polskę" – zauważa "The Economist".
Czasopismo przyznaje, że Wołodymyr Zełenski woli rozmawiać z USA, Wielką Brytanią, Francją, Niemcami i Komisją Europejską. "Jego administracja w niewielkim stopniu rozumie swojego zachodniego sąsiada" – ocenia.
Ostrożność z polityką w tle
Wracając do wątku wyborów prezydenckich, tygodnik zaznacza, że z ich perspektywy "ważą się losy rządu Tuska". "Premier stara się pozbyć autokratycznej spuścizny po Prawie i Sprawiedliwości, która zapełniła sądy, wsadziła do władz kolesiów i zamieniła państwowe media w propagandę. Jednak obecny prezydent wywodzi się z PiS i wetuje wysiłki Tuska" – stwierdza "The Economist".
Tygodnik ocenia, że jeśli wybory prezydenckie wygra Rafał Trzaskowski, obecny prezydent Warszawy, reformy mogą ruszyć dalej. Jeśli władza trafi w ręce nominowanego przez PiS konserwatywnego Karola Nawrockiego – co podkreśla, sceptycznego wobec członkostwa Ukrainy w UE i NATO – impas będzie się utrzymywał.
"Koalicja rządząca jest krucha. Tuskowi nie udało się zliberalizować prawa aborcyjnego, co jest jedną z głównych obietnic jego kampanii. To rozczarowało sprzymierzone z nim partie lewicowe. Z kolei centroprawicowa partia Polska 2050 opóźnia reformy" – informuje brytyjski tygodnik.
Podkreśla, że "jednak najbardziej prawicowym członkiem koalicji jest PSL z Kosiniakiem-Kamyszem na czele", a jednym z przykładów działań tej partii jest pomoc w ograniczeniu edukacji seksualnej w szkołach.
Źródło: "The Economist"
Źródło zdjęcia głównego: Aqeela_Image/Shutterstock