Mateusz Morawiecki "był dobrze przygotowany". - Miał przed sobą długą listę win kolegów z Suwerennej Polski. Cytował ich wypowiedzi, czyli jak mówił: ich kłamstwa i manipulacje - relacjonuje nam jeden z uczestników wczorajszej narady w Prawie i Sprawiedliwości. I zaraz dodaje: - Ale to Jarosław Kaczyński zaczął całą dyskusję słowami: "co robimy z Suwerenną Polską?". Nowe kulisy spotkania w siedzibie partii ustaliła reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska.
Od kilku dni jesteśmy świadkami awantury w szeregach Zjednoczonej, jak mówią nam nieoficjalnie politycy PiS-u - "tylko z nazwy", Prawicy. Po jednej stronie jest Mateusz Morawiecki i jego ludzie, po drugiej – Patryk Jaki i posłowie Suwerennej Polski. Politycy nazywają siebie "pasożytami", "radykałami", zarzucają sobie kłamstwo i działanie na szkodę PiS-u. Sprawą wczoraj zajęli się najważniejsi politycy tego ugrupowania.
To tam - jak ustalił Onet - Morawiecki miał "zażądać konsekwencji wobec ziobrystów", na co miał nie zgodzić się Jarosław Kaczyński.
Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, największym zwolennikiem ukarania posłów Suwerennej Polski był Ryszard Terlecki.
- Rysiek zabrał głos, trochę jako były szef klubu. Przekonywał, że przychodzą do niego posłowie i mówią, że mają już dość ludzi Ziobry. Ich ciągłego awanturnictwa i budowaniu się na problemach PiS-u - relacjonuje nam jeden z polityków.
Inny uczestnik narady dodaje: - Ich wyrzucenie wzmocniłoby tylko Morawieckiego i Jakiego. Pierwszy pozbyłby się najostrzejszych krytyków, a drugi zyskałby podmiotowość i zjednoczył wokół siebie bardzo dziś podzieloną wewnętrznie Suwerenną Polskę.
W naradzie uczestniczyli też politycy, którzy próbowali tłumaczyć zachowanie posłów: Jakiego, Kalety i Ozdoby. Przekonywali Kaczyńskiego, że ataki na Morawieckiego wynikają z braku przywództwa w ich partii, czyli z nieobecności Zbigniewa Ziobry.
Uczestnik narady: - Jeden z byłych ministrów stwierdził, że Morawiecki ma teraz czas, by się wzmacniać. Spotyka się z posłami, buduje swoją pozycję w PiS-ie. I oni się po prostu obawiają, że przyjdzie moment, że będzie na tyle silny, że ich wyrzuci. Dlatego już teraz próbują walczyć i go osłabiać.
Na naradzie miały też pojawić się głosy, że po wyborach europejskich (w czerwcu - red.) - po tym, jak Patryk Jaki i Beata Kempa ponownie dostaną miejsca na listach i zostaną wybrani do Parlamentu Europejskiego – "Kaczyński straci nad nimi już całkowicie kontrolę".
Uznano jednak, że lepiej dla PiS-u jest teraz wyciszać nastroje niż na finiszu kampanii samorządowej rozpętać wojnę i zająć się wewnętrznymi rozliczeniami. Nasi rozmówcy w PiS-ie przekonują nas, że Kaczyński ma plan na załagodzenie sporu i z decyzjami pod tytułem "co robimy z Suwerenną Polską?" poczeka do wyborów europejskich.
Źródło: "Fakty" TVN