Inicjatywa o reparacjach wojennych pojawia się od kilku lat zawsze wtedy, kiedy PiS ma potrzebę zbudowania narracji politycznej - powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Rumi, w województwie pomorskim, lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. W jego ocenie partia rządząca wykorzystuje ten temat do celów politycznych.
W czwartek na Zamku Królewskim w Warszawie zostanie zaprezentowany raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. W wydarzeniu udział wezmą między innymi premier Mateusz Morawiecki, prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który kierował zespołem przygotowującym raport dotyczący reparacji, poinformował, że wydarzenie rozpocznie się o godzinie 13. Mularczyk ma zaprezentować składający się z trzech tomów raport o stratach Rzeczypospolitej Polskiej poniesionych podczas II wojny światowej wraz z wyliczoną kwotą tych strat.
O kwestię reparacji wojennych od Niemiec pytany był w czwartek na konferencji prasowej w Rumi w województwie pomorskim przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.
"Tu nie chodzi o żadne reparacje"
- Inicjatywa PiS-u o reparacjach wojennych pojawia się od kilku lat zawsze wtedy, kiedy PiS ma potrzebę zbudowania narracji politycznej - powiedział Tusk.
Jego zdaniem "tu nie chodzi o żadne reparacje od Niemiec, tu chodzi o kampanię polityczną" w Polsce. - Jarosław Kaczyński tego nie ukrywa, że na tej antyniemieckiej kampanii chcą odbudować poparcie partii rządzącej. Kaczyński sam stwierdził, że to potrwa pokolenia, a więc nie chodzi o pieniądze dla Polaków - stwierdził.
Zwrócił uwagę, że "pieniądze, które wykładają między innymi Niemcy, są do wzięcia choćby jutro." - Miliardy złotych (z KPO - przyp. red.) czekają zablokowane przez Kaczyńskiego i Ziobro. W efekcie ich polityki to my, Polacy, będziemy finansowali granty dla niemieckich przedsiębiorstw. W ciągu jednego dnia można tę sytuację odwrócić i to Niemcy będą finansowali nasze potrzeby. I to można zrobić od ręki - przekonywał lider PO.
Sikorski: w sensie prawnym powinniśmy występować z roszczeniami wobec Rosji
O sprawę reparacji pytany był również w czwartek w Radiu Zet były szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. - Mam wrażenie, że dla kolegów z PiS II wojna światowa w ogóle się jeszcze nie zakończyła. Mówią takie rzeczy, jakoby Zachód - a naszym największym sąsiadem są Niemcy - był większym wrogiem Polski niż Wschód - stwierdził europoseł PO.
Sikorski powiedział, że nie bardzo wie, co nam to da. - Tam mówi się o bilionach złotych, dolarów, euro. Oczywiście, moralnie, politycznie Niemcy są nam winni, ale niestety rząd PRL pod presja sowiecką otrzymywał jakieś tam sprzęty jako część ustanowionych w Poczdamie reparacji na rzecz ZSRR - zauważył polityk. Dodał, że jednocześnie podpisaliśmy traktat graniczny z RFN.
- W sensie prawnym powinniśmy wstępować z roszczeniami wobec Rosji jako spadkobiercy ZSRR, a jakoś o tym nie słychać, tylko jest to instrument utwardzania PiS-owskiego elektoratu i szczucia na Niemcy - stwierdził europoseł Platformy Obywatelskiej. - Zastanawiam się, jakiemu dobru dzisiaj ma to służyć - dodał.
- Ja też chcę reparacji, ale minęło 80 lat i niestety jest to część ceny, jaką zapłaciliśmy za komunizm. Bo to komunizm - Związek Radziecki - nas tych reparacji pozbawił - powiedział były szef MSZ. Przypomniał, że po wojnie Polska straciła Kresy Wschodnie na rzecz ZSRR, a część należącego wcześniej do Niemiec terytorium trafiła do Polski. - Możemy utwierdzać się w tym, że byliśmy ofiarą, bo byliśmy, i przez to mieć złe stosunki z Niemcami albo dobre stosunki z największym naszym partnerem gospodarczym, skoro reparacji i tak nie będzie - zauważył Sikorski.
W jego ocenie gdyby była choć mikroskopijna nadzieja na te reparacje wojenne, należałoby o nie walczyć, a sposób działania Prawa i Sprawiedliwości utwierdza polskie władze we wrogości do Niemiec, naszego sojusznika. Zdaniem Sikorskiego politycy PiS i lider partii sami wiedzą, że nic z tego nie będzie. - Czysta propaganda, bajki dla naiwnych - ocenił.
Mularczyk: kwota w raporcie o reparacjach to więcej niż 850 miliardów dolarów
Do sprawy reparacji odniósł się również w czwartek w Programie Pierwszym Polskiego Radia Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS. Był pytany o zaplanowaną na czwartek prezentację przygotowanego przez zespół, którym kierował, raportu o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej.
- Myślę, że to jest historyczny dzień, dlatego że po niemal 80 latach od zakończenia II wojny światowej cały czas Polacy nie wiedzieli, nie mieli świadomości, jak wielkie straty demograficzne i materialne poniosła Rzeczpospolita na skutek II wojny światowej - powiedział poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Jak tłumaczył, w raporcie te straty zostały wycenione, a szacunek mieści się w pierwszym tomie raportu. - Chcę podkreślić jednoznacznie, że ten raport to nie jest jakieś bujanie w obłokach. To są bardzo konkretne wyliczenia, konkretne szacunki, oparte na danych statystycznych, archiwalnych, oparte na wyliczeniach, które znaleźliśmy w archiwach, w opracowaniach - powiedział Mularczyk.
Zaznaczył, że raport i zaprezentowana w nim kwota są "bardzo konserwatywne". Zapytany, czy ta kwota będzie wyższa niż wspominane przez niego wcześniej 850 miliardów dolarów, odparł: - Tak, to będzie kwota wyższa.
Jak przypomniał, wyznaczona kwota 850 miliardów dolarów jest oparta na danych z raportu Biura Odszkodowań Wojennych zaprezentowanego w 1947 roku. Był on wynikiem prac, kiedy to na podstawie ankiet od sołtysów, wójtów, burmistrzów przygotowano sprawozdanie. - To sprawozdanie w tamtym czasie przedstawiło określoną kwotę, która zwaloryzowana na współczesne dolary dawała właśnie tę kwotę 850 miliardów dolarów - tłumaczył Mularczyk.
- My mamy własne wyliczenia. Oczywiście, częściowo opieramy się na dokumentach BOW-u, natomiast mamy jednak dużą bazę własnych wyliczeń, własnych danych statystycznych, które zebraliśmy w wyniku długotrwałych kwerend i w polskich, i w niemieckich archiwach - powiedział poseł PiS.
"Ten raport powinien trafić na biurko kanclerza Niemiec"
Na pytanie, co powinno nastąpić po opublikowaniu raportu o reparacjach, Mularczyk odparł, że "decyzje w tym zakresie podejmie prezes (PiS) Jarosław Kaczyński, oczywiście w konsultacji i we współpracy z premierem Mateuszem Morawieckim". - Ja uważam, że ten raport powinien trafić na biurko kanclerza Niemiec, ale też osobiście chciałbym zawieźć ten raport do wszystkich posłów Bundestagu - dodał. Wskazał, że drugi tom raportu to jest dokumentacja fotograficzna. - Prezentujemy lata wojenne i okupacji na zdjęciach, które są naprawdę bardzo brutalne, pokazują realia wojny - zaznaczył. Trzeci tom raportu to rejestr ponad 9200 miejscowości, gdzie dochodziło do mordu na Polakach, egzekucji, pacyfikacji, który został opracowany przez Główną Komisję Ścigania Zbrodni Hitlerowskich w latach 70., 80., 90. Raport został przygotowany przez funkcjonujący w poprzedniej kadencji parlamentu - od września 2017 roku - Parlamentarny Zespół do spraw Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II wojny światowej, którym kierował poseł Mularczyk. Nad raportem pracowało około 30 naukowców - historyków, ekonomistów, rzeczoznawców majątkowych - oraz 10 recenzentów.
Źródło: TVN24, PAP