- Pilot Marek Franciszek Szufa ranny w wypadku samolotu akrobacyjnego w Płocku o godzinie 19.20 został uznany za osobę zmarłą - poinformował lekarz szpitalnego oddziału ratunkowego płockiego szpitala Piotr Mrówczyński. Samolot Christen Eagle II N54CE, który pilotował Szufa podczas pokazów lotniczych w Płocku, kilkanaście minut po godz. 17 spadł do Wisły.
- Marek Szufa został przetransportowany do szpitala o godzinie 18.30, gdzie oczekiwał na niego zespół specjalistów. Do 19.20 trwały czynności reanimacyjne ale niestety nie przyniosły efektów - poinformował lekarz z płockiego szpitala. Złożył także wyrazy współczucia rodzinie i powiedział, że "dalsze czynności leżą w gestii prokuratora".
Szufa był na co dzień kapitanem boeinga 767 PLL LOT, był wicemistrzem polski w akrobacji samolotowej.
Christen Eagle II N54CE, którego pilotował w Płocku robił wyjście z bramek i w pewnym momencie wpadł do wody. - To był drugi przelot tego pilota i środek slalomu miedzy przeszkodami - mówił w TVN24 Karol Kacprzak, świadek zdarzenia, który powiadomił o wypadku serwis Kontakt 24.
Samolot zniknął pod wodą
Zaraz po wypadku do akcji ruszyły motorówki z ratownikami i płetwonurkowie. Pilota wydobyto z wraku i po około półgodzinnej resuscytacji przeniesiono do karetki i przewieziono do szpitala.
W miejscu, w którym spadł samolot znalazło się zaraz sześć motorówek, a pod wodą, gdzie zniknęła maszyna, pracowało dwóch płetwonurków.
Pilota wydobyto
Pilota tuż przed godz. 18 udało się odnaleźć i wydobyć na brzeg rzeki. Około godziny 18.30 pilota przeniesiono do karetki pogotowia, która na sygnale odjechała w kierunku szpitala wojewódzkiego w Płocku. Po godzinie 19 pojawiła się informacja, że Szufa przeżył wypadek, a lekarze walczą o jego życie.
Kilka metrów od miejsca, gdzie prowadzona była akcja ratunkowa cały czas stał Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Nie wolno zabierać pacjenta, u którego nie pracuje serca. Ratownicy podjęli działania resuscytacyjne, czyli przywrócenia krążenia krwi i oddechu. Akcja może potrwać nawet do kilkudziesięciu minut, aż do momentu, kiedy lekarz podejmie decyzję, czy przerwać ją, czy kontynuować – tłumaczył jeszcze podczas trwania akcji w TVN24 Robert Gałązkowski z LPR.
Pilot w czasie akcji reanimacyjnej był podłączony do aparatury śledzącej jego czynności życiowe i podawane mu były leki.
Wrak wydobyty, zbiorą wszystkie dane
Okoliczności zdarzenia badają policja i prokuratura - zbierają m.in. dowody w postaci filmów i zdjęć.
Wieczorem udało się też wydobyć wrak samolotu z Wisły. Jak poinformowała rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska jeszcze w nocy z soboty na niedzielę zostanie on poddany oględzinom. Wrak wydobyto z głębokości około dwóch - trzech metrów i przetransportowano do portu.
W sprawie wyjaśnienia przyczyn wypadku prokuratura będzie współpracowała z Państwową Komisją Badania Wypadków Lotniczych. Jak powiedział wcześniej w TVN24 jej szef Edmund Klich, na miejsce katastrofy udali się także przedstawiciele Komisji. - Zespół zbierze wszystkie dane, które można zebrać, przesłucha także świadków. Później będzie już praca w Warszawie, gdzie będziemy ustalać przyczynę wypadku - powiedział. Klich podkreślił także że Komisja zbierze amatorskie nagrania przedstawiające ostatnie chwile lotu.
Zespół KBWL na miejscy wypadku zbierze całą dokumentację zgromadzoną przed lotem oraz dokumenty związane z przygotowaniem pikniku. - To wszystko będzie zabezpieczone i analizowane przez nas. Sprawdzimy czy wszystko odbyło się zgodnie z prawem - zaznaczył Klich.
Zabrakło pięć metrów?
Zdaniem przedstawiciela biura prasowego pokazu przyczyną wypadku nie była usterka techniczna. - Być może wysokość, zaczęcie tego manewru. Prawdopodobnie za nisko to wszystko "poszło" – oceniał na gorąco na antenie TVN24. O Szufie mówił, jako o jednym z najlepszych pilotów w Polsce.
Jak mówił Ireneusz Jesionek, wicemistrz Polski w akrobacjach lotniczych i przyjaciel Marka Szufy, pilot wykonywał bardzo atrakcyjną dla widzów akrobację, podczas której samolot kręci się jednocześnie w trzech osiach. - Pierwszą figurę Marek wykonał bardzo dobrze, na prawidłowej wysokości, a tę drugą z tego co widzę (na filmie, który zarejestrował zdarzenie - red.), za nisko. Przy wyprowadzaniu samolot musi mieć pewien promień do wyprowadzenia do lotu poziomego. Z lotu pionowego do poziomego jest pewna utrata wysokości, tego się nie da oszukać. Markowi zabrakło na moje oko jakieś pięć metrów – mówił w TVN24.
Jak dodał, wykonywanie tej figury nad ziemią, zamiast nad wodą byłoby łatwiejsze. - Ocena wysokości jest nad wodą dużo trudniejsza – wyjaśnił.
Piknik przerwany
V Płocki Piknik Lotniczy rozpoczął się w sobotę i miał potrwać dwa dni. Air Snake, czyli samolotowy slalom połączony z wyścigiem na niskiej wysokości między pneumatycznymi pylonami ustawionymi na Wiśle to główna atrakcja imprezy.
W związku z wypadkiem samolotowym organizatorzy płockiego pikniku odwołali pozostałe sobotnie, a także niedzielne pokazy oraz wszelkie towarzyszące imprezy.
mkg,ant//kdj
Źródło: Kontakt 24, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Film: Artur Kacprzak/ Fot. Agencja Gazeta