Bezmyślny właściciel pozostawił swojego psa w zamkniętym samochodzie, a sam poszedł na zakupy. Gdy wrócił, pies już się nie ruszał. Straży miejskiej powiedział, że pies miał pełnić jedynie funkcję alarmu.
Zwierze zamknięte w aucie rozpaczliwie wyło z powodu braku powietrza. Widząc umierającego psa, ochroniarze zadzwonili po straż miejską.
- Pojawił się właściciel, zaczął nam zarzucać, jaka jest podstawa tej interwencji? Nie rozumiał, że pies jest ledwo przytomny, ledwo dyszał, pozamykane były szyby – mówi Inga Żubrowska ze Straży Miejskiej w Warszawie.
Źródło: tvn24