- Rządowy projekt dotyczący zapłodnienia in vitro jest konsensusem. Tam nie da się nic okroić, z niczego nie można zejść, żeby zapewnić zdrowie i bezpieczeństwo pacjentów - mówiła we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Agnieszka Ziółkowska, pierwsza Polka urodzona dzięki metodzie in vitro. Zwróciła uwagę, że kontrowersje związane z pozaustrojowym zapłodnieniem są "wynikiem politycznych walk i przepychanek". Jak mówiła, do niej samej przylgnęła łatka "bruzdy, dziecka Frankensteina, produktu".
Dzisiaj po południu w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie pięciu projektów dotyczących zapłodnienia in vitro.
Wśród nich jest projekt przygotowany przez resort zdrowia, który zakłada m.in. że z procedury in vitro będą mogły korzystać małżeństwa oraz osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Zabronione ma być tworzenie zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie.
Projekt "optymalny"
Agnieszka Ziółkowska, pierwsza Polka urodzona dzięki metodzie in vitro stwierdziła na antenie TVN24, że rządowy projekt jest optymalny. - Jest konsensusem. Tam nie da się nic okroić, z niczego nie można zejść, żeby zapewnić zdrowie i bezpieczeństwo pacjentów - mówiła.
Zwróciła uwagę, że kontrowersje związane z pozaustrojowym zapłodnieniem są "wynikiem politycznych walk i przepychanek". Jak mówiła, do niej samej przylgnęła łatka "bruzdy, dziecka Frankensteina, produktu".
- Problematyka in vitro jest tak złożona, że kiedy wreszcie będę mogła przestawać udawać, że nie jestem wielbłądem, pokazywać, że nie mam bruzdy, że nie jestem produktem, dzieckiem Frankensteina, że nie zamordowałam swojego rodzeństwa, to możemy usiąść i wreszcie zacząć rozmawiać merytorycznie - powiedziała. Wyraziła nadzieję, że dzisiaj podczas debaty posłowie "wsłuchają się w głos Polaków, z których 80 procent popiera in vitro i nie ma z tym żadnego problemu".
"Jesteśmy pionierami"
Prof. Waldemar Kuczyński, ginekolog i doradca ministra zdrowia zwrócił uwagę, że projekt rządowy to wynik "kompromisu intelektualnego".
- Widzę pewną ewolucję zarówno w świadomości polityków, jak i urzędników - powiedział.
Stwierdził, że kształt rządowej ustawy, zakres regulacji i jej restrykcyjność "absolutnie stawia to rozwiązanie prawne jako najbardziej innowacyjne na świecie".
- Absolutnie jesteśmy pionierami - mówił.
W Sejmie pięć projektów
Rządowy projekt ustawy zakłada, że zabronione ma być tworzenie zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. W procedurze tej zapłodnionych mogłoby być nie więcej niż sześć komórek jajowych. Więcej zarodków można byłoby tworzyć, gdy kobieta ukończy 35 lat lub gdy będą ku temu wskazania - współistniejąca z niepłodnością inna choroba lub wcześniejsze dwukrotne nieskuteczne leczenie metodą zapłodnienia pozaustrojowego. Zgodnie z rządową propozycją zarodek będzie można przekazać na rzecz anonimowej biorczyni. Do takiego dawstwa mają być przekazywane też zarodki, których oboje dawcy zmarli, także zarodki przekazane do banku komórek rozrodczych i zarodków w celu ich przechowywania, jeśli od tego dnia minie 20 lat. Oprócz rządowej, swoje propozycje złożyły także PiS, Twój Ruch i SLD. Partia Leszka Millera złożyła aż dwa projekty. Jednak to rządowy projekt ma największe szanse. Partia prawdopodobnie będzie jednogłośnie głosowała za jego przyjęciem. Ostateczne stanowisko PO w tej sprawie ma zostać wypracowane na dzisiejszym posiedzeniu klubu Platformy.
Autor: db / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24