Sędzia Łukasz Piebiak nie zostanie sędzią Sądu Najwyższego. Jego kandydatura została odrzucona w czwartek przez Krajową Radę Sądownictwa. Wcześniej został zarekomendowany jako kandydat do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Piebiak kandydował na stanowisko sędziego w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Jego kandydatura została jednak w czwartek odrzucona przez Krajową Radę Sądownictwa. Piebiak otrzymał osiem głosów za i cztery przeciw, zaś siedem osób wstrzymało się od głosu.
W maju Krajowa Rada Sądownictwa zarekomendowała nominację sędziego Łukasza Piebiaka do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Za kandydaturą Piebiaka do NSA głosowało 12 członków nowej KRS, pięć osób było przeciw. Uchwała KRS z rekomendowanymi kandydaturami trafia do prezydenta Andrzeja Dudy, który dokonuje nominacji sędziowskich.
Łukasz Piebiak to były wiceminister sprawiedliwości, zastępca Zbigniewa Ziobry. Z resortu odszedł po opisanej w mediach tak zwanej aferze hejterskiej. Przed delegacją do ministerstwa orzekał w Sądzie Rejonowym dla Miasta Stołecznego Warszawy.
Pytanie o "wizerunek i dobre imię Sądu Najwyższego"
Podczas dyskusji nad kandydaturą Piebiaka, senator KO Krzysztof Kwiatkowski, będący jednocześnie członkiem KRS, pytał o okoliczności odejścia Piebiaka z Ministerstwa Sprawiedliwości w kontekście afery hejterskiej. - Zadałem pytanie, czy powołanie na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego osoby, która odeszła z resortu po wybuchu tak zwanej afery hejterskiej nie będzie godziło w wizerunek i dobre imię Sądu Najwyższego z uwagi na to, że prokuratura, jak pamiętamy, prowadzi śledztwo o przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych pełniących funkcje w Ministerstwie Sprawiedliwości, formalnie poprzez przetwarzanie danych osobowych, działających tym samym na szkodę interesu publicznego i prywatnego - mówił senator.
To śledztwo jeszcze w lutym tego roku zostało po raz kolejny przedłużone - dodał. - Kandydat odpowiedział: nie brałem udziału w działalności szkalującej sędziów oraz pierwszą prezes Sądu Najwyższego - relacjonował odpowiedź Piebiaka Kwiatkowski.
Afera hejterska - czym była?
Sprawę "afery hejterskiej" w sierpniu 2019 roku opisali dziennikarze Onetu. Na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie sędziów. Uczestniczący w niej Piebiak miał utrzymywać w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów sprzeciwiających się zmianom wprowadzanym przez rząd PiS, w tym prezesa stowarzyszenia Iustitia Krystiana Markiewicza. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra.
W jednej z wymienionych przez Onet korespondencji Emilii z Piebiakiem, kobieta napisała: "Pogadam z dziennikarzami i porozsyłam pisma. Anonimowo, mailem. Ale i listami. Jedyny problem to nie mam adresów i maili. Zrobię wszystko tak jak umiem, jak zawsze. Za rezultat nie ręczę ale postaram się. Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą" (pisownia oryginalna).
Łukasz Piebiak miał jej odpowiedzieć: - "Za czynienie dobra nie wsadzamy".
Piebiak, gdy rezygnował z funkcji w ministerstwie, zaprzeczył, jakoby miał związek z tymi działaniami. Zapowiedział, że będzie bronił swojego dobrego imienia.
Powrót Piebiaka do orzekania
Po odejściu z resortu Piebiak udał się na urlop wypoczynkowy. Zgodnie z procedurą sędzia, któremu cofnięto delegację, wraca do pracy w sądzie, z którego był delegowany, stąd były wiceminister - na początku maja 2020 roku - zapowiadał, że zamierza wrócić do orzekania w warszawskim sądzie rejonowym.
W tym czasie jednak Kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie - jednostki nadrzędnej wobec sądu rejonowego - w uchwale zaapelowało do prezesa stołecznego sądu rejonowego o odsunięcie Piebiaka od orzekania. Ostatecznie w czerwcu ubiegłego roku został on delegowany do Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, jednostki podległej Zbigniewowi Ziobrze.
Sprawą "afery hejterskiej" od drugiej połowy 2019 roku zajmowała się Prokuratura Regionalna w Lublinie. W lutym tego roku śledztwo zostało przeniesione do Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. W sprawie dotąd nie postawiono żadnych zarzutów.
Źródło: tvn24.pl