To nie mieszkańcy Warszawy, Wrocławia czy Gdańska mierzą się z fetorem i uciążliwością sąsiedztwa ferm futerkowych, tylko mieszkańcy wsi - zwróciła uwagę w "Tak jest" posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. To komentarz w dyskusji na temat ferm futerkowych i tak zwanej "piątki dla zwierząt" oraz jej założeń. - Zapraszam wszystkich do sanatorium, do kurortów. Wieś jest od produkcji żywności, jest od tego, żeby śmierdzieć - odpowiadała była posłanka Samoobrony Renata Beger.
Senat w środę przegłosował wraz z poprawkami nowelę ustawy o ochronie zwierząt, tak zwaną "piątkę dla zwierząt". Przyjęto poprawkę wykreślającą ograniczenia dotyczące uboju rytualnego drobiu, a także przewidującą, że hodowla zwierząt na futra może być prowadzona do 1 lipca 2023 roku, a ubój rytualny do 31 grudnia 2025 roku.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy przypomniała w TVN24 relacje mieszkańców, których domy są blisko ferm futerkowych. Takie osoby często zwracają uwagę na problem setek much, a także na obecność szczurów i smród.
Mówiła, że "to, z czym mamy w tej chwili do czynienia", to "konflikt między biznesem a ludźmi". - Zakaz hodowli zwierząt na futra jest wprowadzany nie tylko w celu ochrony dobrostanu zwierząt, ale również żeby ochronić mieszkańców wsi. Bo to nie miastowi, nie mieszkańcy Warszawy, Wrocławia czy Gdańska mierzą się z fetorem, smrodem, uciążliwością sąsiedztwa ferm futerkowych, tylko właśnie mieszkańcy wsi - zauważyła. Wskazała, że mieszkańcy mówią, że "nawet w promieniu pięciu kilometrów od fermy futerkowej ten smród jest nie do zniesienia".
- Nie może być tak, że emeryt mieszkający na wsi, czy jest rolnikiem czy nim nie jest, nie może spokojnie otworzyć okna, bo zlatują mu się setki much do domu, dlatego że jakiś biznesmen chce prowadzić biznes oparty na cierpieniu zwierząt - stwierdziła.
Beger: ktoś ludziom wmówił, że na wsi jest jak w kurorcie
Była posłanka Samoobrony i przewodnicząca Polskiego Związku Zawodowego Rolnictwa "Wyzwolenie" Renata Beger przypomniała w "Tak jest", że jest przeciwniczką ustawy. - Nie satysfakcjonuje nas to, że Senat przyjął projekt tej ustawy - powiedziała.
Komentując wypowiedź Dziemianowicz-Bąk, była posłanka powiedziała: - A może to jest tak, że to ludzie, którzy przeprowadzają się na wieś, chcą mieć świeże powietrze, piękne krajobrazy? Dlatego, że ktoś im wmówił, że na wsi to jest jak w kurorcie.
- Ja zapraszam wszystkich do sanatorium, do kurortów. Wieś, drodzy państwo, jest od produkcji żywności - oświadczyła Beger.
- A jadła pani kiedyś norkę? - wtrąciła Dziemianowicz-Bąk.
Beger odpowiedziała: - Ja pani nie przeszkadzałam. I przekonywała, że "każdy właściciel stara się dbać o dobrostan swoich zwierząt, ponieważ od tego zależy przyszłość jego i jego gospodarstwa". - Wieś musi śmierdzieć, wieś jest od tego, żeby produkować. A fetor, o którym pani mówiła, jest w Warszawie. W Warszawie, jak protestowaliśmy, to proszę mi wierzyć, jak szliśmy w kierunku do pana prezydenta, to nie szło wytrzymać. Tak waliło tym fetorem waszym - dodała, zwracając się do posłanki Lewicy.
Ubój rytualny? "Tu jest pole do rozmowy"
Prowadzący program Andrzej Morozowski zapytał także o kwestię ujętego w noweli uboju rytualnego. Senatorowie zdecydowali w środę między innymi, że prowadzenie działalności w tym zakresie będzie mogło się odbywać jak do tej pory do końca 2025 roku. Poprawki do noweli zakładają między innymi utrzymanie dotychczasowych zasad w przypadku uboju rytualnego drobiu.
- Można produkować żywność, również mięso, niekoniecznie w taki sposób, aby bazować na radykalnym cierpieniu zwierząt - zwróciła uwagę Dziemianowicz-Bąk. - Ubój rytualny polega na podrzynaniu gardła (zwierzęcia - red.) bez uprzedniego ogłuszenia - tłumaczyła. Według posłanki, ubój taki stwarza "niehumanitarne, okrutne warunki".
Posłanka oświadczyła, że zarówno ona, jak i jej ugrupowanie jest za tym, "żeby jeżeli trzeba hodować zwierzęta, aby je zjadać na mięso, to powinno się to odbywać w takich warunkach, żeby zwierzęta te mogły żyć w jak najlepszym dobrostanie i żegnać się z tym życiem w sposób humanitarny".
Dziemianowicz-Bąk zaznaczyła, że produkcja żywności halal czy koszer "nie zawsze wymaga stosowania brutalnych metod". - W Szwecji na przykład jest produkowana żywność halal przez rzeźnie muzułmańskie, w których dopuszcza się ogłuszanie. Tu jest pole do rozmowy - zwróciła uwagę.
Beger: ogłuszanie nie jest tak humanitarne
Renata Beger powiedziała w TVN24, że sama posiadała ubojnię i wie, "w jaki sposób dokonuje się uboju". Twierdziła, że ogłuszanie przedmiotem zawierającym w sobie bolec, "który roztrzaskuje czaszkę zwierzęcia" nie jest "tak humanitarne", jak się mówi. - Zdarzają się takie przypadki, kiedy zwierzę się poruszy i nie dochodzi do automatycznej śmierci - powiedziała.
- Ubój rytualny odbywa się w bardzo specyficznych warunkach. Człowiek, który przeprowadza ubój koszerny jest wyspecjalizowanym fachowcem. U nas też są rzeźnicy, którzy są wyspecjalizowani, przeważnie są to mistrzowie rzeźnictwa - przekonywała. Beger mówiła dalej, że rzeźnik taki "posiada odpowiedni, duży, bardzo ostry nóż, który przed ubojem jest dokładnie sprawdzany". - Widzę to przed oczami, wiem, na czym to polega - podsumowała. - Osobiście wolałabym dokonywać uboju koszernego i halal niż z ogłuszaniem - przyznała.
>> Część senatorów PiS przeciwko ustawie o ochronie zwierząt. Pęk: możliwe wykluczenie lub zawieszenie
Za przyjęciem noweli z poprawkami opowiedziało się 76 senatorów: 39 z PiS, 34 z KO, 1 senator niezrzeszony i 2 z koła senatorów niezależnych. Przeciwko było 11 senatorów, z czego 7 z PiS, 1 z KO, 3 z PSL. Od głosu wstrzymało się 10 senatorów: 7 z KO, 2 z Lewicy i 1 z koła senatorów niezależnych.
Źródło: TVN24