Wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski powiedział, że "przytłaczająca większość nauczycieli zarabia zdecydowanie więcej niż minimalna krajowa". - Nie jesteśmy w stanie wyznaczyć poziomu wynagrodzeń nauczycieli na poziomie ambicji warszawskich - dodał.
Były minister, a obecnie wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski był we wtorek gościem radia RMF FM. - Poziom wynagrodzeń nauczycieli w różnych regionach może być oceniany różnie. W Warszawie poziom wynagrodzeń zwłaszcza nauczycieli rozpoczynających pracę jest niezadawalający - przyznał.
Jednak - jego zdaniem - "w przypadku miejscowości daleko od wielkich ośrodków poziom wynagrodzeń nauczycieli dyplomowanych naprawdę nie jest uważany za niski". - My nie jesteśmy w stanie wyznaczyć poziomu wynagrodzeń nauczycieli na poziomie ambicji warszawskich - dodał.
Piontkowski powiedział, że "przytłaczająca większość nauczycieli zarabia zdecydowanie więcej niż minimalna krajowa", czyli 2800 złotych brutto. - Też uważam, że nauczyciel rozpoczynający pracę powinien zarabiać więcej. Do tego dążymy - zaznaczył.
Czytaj więcej: Ile tak naprawdę pracuje nauczyciel?
Propozycja reformy
Propozycje Ministerstwa Edukacji i Nauki zakładają między innymi zmniejszenie liczby stopni awansu zawodowego nauczycieli z czterech do trzech - likwidację stażysty i nauczyciela kontraktowego - i w ich miejsce wprowadzenie jednego.
Resort proponuje także podwyższenie tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin zajęć nauczycieli o 4 godziny (z wyjątkiem nauczycieli wychowania przedszkolnego). Wyjaśnia, że zmiany pensum będą wiązały się z ruchami kadrowymi, w związku z tym zakłada trzyletni okres przejściowy dający możliwość elastycznego przechodzenia na nowy system. Rozwiązania kadrowe – jak podaje – będą uwzględniały decyzję nauczyciela o zwiększeniu pensum z jednoczesnym wzrostem wynagrodzenia lub zachowanie dotychczasowego wymiaru pensum i ustalenie proporcjonalnego wynagrodzenia zasadniczego.
Jednocześnie MEiN chce, aby nauczyciel zatrudniony w pełnym wymiarze czasu pracy (z wyjątkiem nauczycieli przedszkoli) zobowiązany był "do bycia dostępnym" dla uczniów i nauczycieli w szkole w wymiarze 8 godzin tygodniowo.
MEiN proponuje też wprowadzenie przeciętnego wynagrodzenia nauczycieli zamiast średniego, ustalanego na podstawie kwoty bazowej ogłaszanej corocznie w ustawie budżetowej. Będzie ono wynosiło: dla nauczyciela bez stopnia awansu zawodowego - 140 procent, nauczyciela mianowanego - 181 procent, nauczyciela dyplomowanego - 219 procent kwoty bazowej. Minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego dla nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego będą ustalone, jako określony procent przeciętnego wynagrodzenia nauczycieli. Minimalne stawki dodatków do wynagrodzenia - zgodnie z propozycją MEiN - określone będą kwotowo w drodze rozporządzenia.
Czytaj więcej: Nie żałowaliście nauczycieli? Możecie zacząć sami żałować
Resort podaje, że po wprowadzeniu zmian minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli mających tytuł magistra i przygotowanie pedagogiczne będą wynosiły brutto odpowiednio: dla nauczyciela bez stopnia awansu zawodowego - 4010 zł, nauczyciela mianowanego - 4540 zł i dla nauczyciela dyplomowanego - 5130 zł.
Nauczyciele zrzeszeni w związkach zawodowych chcieliby, by pensje nauczycieli zostały powiązane ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce, co - jak przekonują - "uniezależniło by je od decyzji polityków". Prognozowane przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej na 2021 rok wynosi 5259 złotych brutto.
ZNP: skrajny przejaw lekceważenia nauczycieli
Propozycje ministerstwa nie przekonują nauczycieli. Przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Prosa mówił pod koniec września, że "nie ma zgody na te propozycje".
- Nie przyjmujemy ich w ogóle do wiadomości. Czekamy na refleksję rządu. Nie ma żadnej podwyżki. Kilkudziesięcioprocentowa podwyżka jest, ale pensum, natomiast płaca jest dokładnie tak policzona, że wartość godziny pracy nauczyciela nie wzrosła prawie o nic. Więc nauczyciele sami sobie mają zapracować na własną podwyżkę dodatkowym czasem pracy - mówił.
Związek Nauczycielstwa Polskiego nazywa proponowane przez ministra rozwiązania "skrajnym przejawem lekceważenia nauczycieli, dającym argument do podjęcia działań protestacyjnych". Tłumaczą, że wyższe pensum sprawia, że w skali kraju potrzeba będzie mniej nauczycieli, na przykład anglistów. Ci zaś nauczyciele, którzy mają w szkołach mało godzin, na przykład fizycy, będą mieli kłopoty, by uzyskać pełen etat w jednej placówce.
Źródło: tvn24.pl, RFM FM