Chyba nikt nie ma wątpliwości, że polityka wtargnęła do procesu karnego - ocenił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 mecenas Jan Widacki, pełnomocnik Lecha Wałęsy. Odniósł się w ten sposób do wszczęcia śledztwa w sprawie złożenia przez byłego prezydenta fałszywych zeznań dotyczących teczki tajnego współpracownika SB o pseudonimie Bolek.
Mecenas przyznał, że nie kontaktował się jeszcze z byłym prezydentem. Podkreślił, że złożył w imieniu Lecha Wałęsy zażalenie na postanowienie prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej, którzy w czerwcu umorzyli wcześniejsze śledztwo, dotyczące ewentualnego fałszowania dokumentów przez SB.
W tym śledztwie - przypomniał profesor Widacki - Wałęsa miał status osoby pokrzywdzonej.
"Jest to czymś kuriozalnym"
Pełnomocnik byłego prezydenta powiedział, że sąd nie rozpoznał zażalenia. - A zatem sprawa jest w toku. To postępowanie nie jest zamknięte. Wszystkie ustalenia tego śledztwa nie mają waloru faktów ustalonych prawomocnie - wyliczał Widacki. - Tak że w tej chwili wszczynanie postępowania przeciwko Lechowi Wałęsie o fałszywe zeznania w tym niezakończonym postępowaniu jest czymś kuriozalnym - ocenił mecenas.
Zwrócił też uwagę, że "sąd, który będzie rozpoznawał zażalenie, może dojść do przekonania, że prokuratura przedwcześnie umorzyła sprawę, i kazać jej dalej prowadzić postępowanie".
- Myśmy zarzucali w zażaleniu, że prokuratura IPN oddaliła cały szereg naszych wniosków dowodowych, że zupełnie bezkrytycznie przyjęła opinie grafologiczną Instytutu Ekspertyz Sądowych w sytuacji, kiedy jest druga opinia grafologiczna o wnioskach z tą opinią sprzecznych. Nie przeprowadziła nawet konfrontacji autorów opinii - wskazywał pełnomocnik Wałęsy.
"Polityka wtargnęła do procesu karnego"
Profesor Widacki przyznał, że to "smutne", że terminy różnych wydarzeń procesowych pokrywają się z różnymi terminami rocznicowymi i politycznymi. Dodał, że "chyba nikt nie ma wątpliwości, że polityka wtargnęła do procesu karnego i polityka posługuje się procesem karnym", nad czym, jak podkreślił, "boleje jako prawnik i obywatel".
W przyszłym tygodniu, 31 sierpnia, będzie miała miejsce 37. rocznica podpisania porozumień sierpniowych.
"Nękanie" byłego prezydenta
Sprawę Lecha Wałęsy komentowali także we "Wstajesz i wiesz" Piotr Apel z Kukiz'15 i Paweł Rabiej z Nowoczesnej.
- Jeżeli rzeczywiście jest podejrzenie, że złożył fałszywe zeznania, powinien odpowiedzieć jak każdy obywatel. Natomiast co do zasady, jeśli jest niewinny, to niezależny sąd powinien orzec to w wyroku i koniec, kropka. Od tego mamy sądy - podkreślił Apel.
z kolei według Rabieja proces przeciwko Wałęsie to "nękanie byłego prezydenta przez obecny obóz polityczny".
- Muszę powiedzieć, że mam bardzo duży żal do Lecha Wałęsy, że on nie mówił otwarcie o swoim epizodzie współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, (...) bo taki epizod był i wielu jego znajomych z czasów Solidarności było o tym informowanych i o tym wiedziało - zaznaczył poseł Nowoczesnej.
Dodał również, że ma "duży żal do obecnej ekipy politycznej, która z osoby, która jest marką Polski w świecie, stara się zszargać jej autorytet". - Myślę, że ten proces temu służy - podkreślił Rabiej.
Postępowania w sprawie fałszywych zeznań
Andrzej Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i zastępca Prokuratora Generalnego, poinformował we wtorek, że 29 czerwca 2017 roku prokurator Głównej Komisji wszczął śledztwo w sprawie złożenia przez Lecha Wałęsę nieprawdziwych zeznań mających służyć za dowód w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku.
Nowe postępowanie wiąże się z wypowiedziami Wałęsy, który między innymi w śledztwie IPN dotyczącym ewentualnego fałszowania dokumentów przez SB zeznał, że nie są one autentyczne.
Wałęsa: ani napisane, ani podpisane
Podczas okazywania Wałęsie dokumentów TW "Bolek" - jak przypominał IPN - były prezydent twierdził, że nie zostały one przez niego napisane ani podpisane. Pod koniec czerwca tego roku, umarzając śledztwo, prokuratorzy IPN uznali jednak, że ponad 50 dokumentów z lat 1970-1976, w tym zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, doniesienia i pokwitowania odbioru pieniędzy są autentyczne, czyli zostały wytworzone lub podpisane przez Lecha Wałęsę. Postępowanie dotyczy też innych spraw, w których były prezydent zeznawał i twierdził, że nie współpracował ze SB, nie pobierał za to wynagrodzeń ani nie pisał donosów.
Autor: js//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24