Senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza twierdzi, że za pomocą Pegasusa byli inwigilowani również politycy Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego liczy, że niektórzy posłowie PiS "chcą urwać się z haków Jarosława Kaczyńskiego" i zagłosują w Sejmie za powołaniem komisji śledczej w sprawie inwigilacji.
Grupa Citizen Lab, działająca przy Uniwersytecie w Toronto, w swojej ekspertyzie wykazała, że senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza oraz adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek byli inwigilowani za pomocą systemu Pegasus.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zapowiedział we wtorek, że jego ugrupowanie będzie wnosić o powołanie sejmowej komisji śledczej, która zbada wykorzystywanie systemu Pegasus przeciwko opozycji, a także zapowiedział powołanie podobnej nadzwyczajnej komisji w Senacie. Z kolei Lewica skierowała do Najwyższej Izby Kontroli wniosek o kontrolę dotyczącą wykorzystywania Pegasusa.
Brejza: Pegasus był używany również wobec posłów PiS
Krzysztof Brejza w rozmowie z reporterem TVN24 ocenił, że "jest szansa" na znalezienie większości dla wniosku o powołanie komisji śledczej, "jeżeli posłowie PiS chcą urwać się z haków Jarosława Kaczyńskiego". - Przecież ten Pegasus był używany również przeciwko posłom PiS, by budować większość - stwierdził. Dopytywany, czy to jego przypuszczenia, czy ma taką wiedzę, powtórzył: - Ten system był używany również wobec posłów PiS.
Wicemarszałkini Senatu z koła Polskiej Partii Socjalistycznej Gabriela Morawska-Stanecka powiedziała, że "każdemu posłowi, nawet koalicji rządzącej, powinno zależeć na tym, by tę sprawę wyjaśnić". - Jestem przekonana, że być może nawet w większym zakresie podsłuchuje się swoich niż innych - dodała.
Brejza: 460 tysięcy złotych za bezprawną i bezzasadną inwigilację
Brejza w poniedziałek na Twitterze pisał też o "informacjach z wnętrza" dotyczących Pegasusa. Wynika z nich - napisał - że stosowana wobec niego "bezprawna i bezzasadna inwigilacja" kosztowała 100 tysięcy euro, czyli około 460 tysięcy złotych. Tak samo miało być w przypadku Romana Giertycha i Ewy Wrzosek. Brejza napisał też, że "powodem odebrania Polsce licencji było stwierdzone złamanie umowy i użycie cyberbroni do walki z opozycją".
Woś: nie ma czegoś takiego jak system totalnej inwigilacji Polaków
W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" napisała o kulisach zakupu systemu Pegasus w 2017 roku. 25 milionów złotych na ten cel Centralne Biuro Antykorupcyjne miało dostać z Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Wniosek o zmianę planu finansowego Funduszu Sprawiedliwości przedstawiał na sejmowej komisji Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości, bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry.
Ponadto - podaje "Wyborcza" - to Woś wystąpił do Ministerstwa Finansów o zgodę na przeznaczenie 25 milionów złotych z Funduszu na "inne działania", mające "służyć zapobieganiu przestępczości". Wiceminister był też podpisany pod przelewami z Funduszu Sprawiedliwości do CBA.
Woś kpił z publikacji "Wyborczej", określając ją "kapiszonem" i "odgrzewanym kotletem". Porównywał oprogramowanie szpiegowskie Pegasus do konsoli do gier z lat 90.
Później w Polsat News przekonywał też, że "czegoś takiego jak system totalnej inwigilacji Polaków nie ma". - Co jest najważniejsze, zawsze kontrola operacyjna (...) to sformalizowany proces. Służby, które są do tego uprawnione, występują z wnioskiem do sądu i jest zasądzana przez sąd - mówił. Jego zdaniem "komisja śledcza nie ma najmniejszego sensu", bo "komisje śledcze powołuje się wtedy, kiedy nie działają instytucje państwa".
Woś: wszystko było w zgodzie z prawem
Odnosił się też do zarzutów, że zakup systemu przez CBA za środki z Funduszu Sprawiedliwości był niezgodny z przepisami ustawy o CBA, która stanowi, że Biuro może być finansowane tylko z budżetu państwa.
- Wprost jest w Kodeksie karnym wykonawczym nawet obowiązek, który został nałożony na Ministerstwo Sprawiedliwości, żeby w ramach Funduszu Sprawiedliwości finansować jednostki sektora finansów publicznych i przekazywać środki na - tu cytuję - "wykrywanie i zapobieganie przestępczości" - powiedział Woś.
- Były zamówione co najmniej trzy opinie prawne wybitnych profesorów, finansistów od finansów publicznych, którzy wprost wskazali, że takie działanie jest w pełni zasadne, zwłaszcza że Fundusz Sprawiedliwości jest załącznikiem do budżetu państwa, de facto do ustawy budżetowej - dodał.
Poseł Lewicy zawiadamia prokuraturę w sprawie Patkowskiego
Poseł Lewicy Paweł Krutul we wtorek złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Piotra Patkowskiego, wiceministra finansów i Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych. To on badał w 2020 roku zażalenie Najwyższej Izby Kontroli dotyczące przeznaczenia pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości na zakup Pegasusa. Patkowski odrzucił je.
Twierdził - jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" - że "chociaż cała operacja mogła naruszać dyscyplinę finansów, to 'kierując się względami merytorycznymi oraz prawnymi', uznał, iż 'naruszenie dyscypliny finansów nie nastąpiło w stopniu wyższym niż znikomy'". To na podstawie tego postanowienia Patkowskiego "Wyborcza" ujawniła kulisy zakupu Pegasusa.
- Składamy zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa przez Piotra Patkowskiego, polegającym na niedopełnieniu obowiązków funkcjonariusza publicznego i wyrządzeniu skarbowi państwa szkody majątkowej w wielkich rozmiarach - mówił Krutul.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24