Kilka tygodni temu mówił, że jeśli górnikom i rolnikom się nie uda, to on ruszy dla nich do walki o prezydencki urząd. No i ruszył. Z mocnymi hasłami i wyrazistymi poglądami: m.in. o całkowitym zakazie aborcji, sprzeciwie wobec „promowania” homoseksualizmu i za zmianą wyborczego prawa. Paweł Kukiz, eks-rock’n’rollowiec a dzisiaj radny walczący z władzą spod każdego znaku, deklaruje, że jego pomysł to nie hipisowska zachcianka, ale sprawa tak poważna, jak Polska.
Kilkanaście lat temu niewielu było pewnie takich, którzy wywróżyliby, że świat Pawła Kukiza obierze taki mocny kurs na politykę.
„A” jak anarchia
Wtedy muzyk i wokalista, były lider zespołu Piersi, cieszył się popularnością budowaną tekstami o tym, że „wiezie torby z darami w aucie z alu-felgami”. Wcześniej odcinał się od polityków a nawet od państwa. Kiedy w 1982 r. razem z przyjacielem Jarosławem Lachem zakładał zespół Hak najważniejszą literą w nazwie grupy było „A”, w które muzycy mogli wpisać podkreślający ich anarchistyczne poglądy okrąg.
Ale sytuacja się zmieniła. Z urodzonego 52 lata temu w małym Paczkowie na Opolszczyźnie Kukiza – muzycznego buntownika z Jarocina – narodził się Kukiz-buntownik polityczny.
W ostatnich wyborach samorządowych z ramienia Bezpartyjnych Samorządowców wszedł do sejmiku województwa dolnośląskiego. Walka o mandat była formalnością – Kukiza poparło prawie 15 tys. wyborców, co było trzecim wynikiem w regionie.
Wróg promocji, nie homoseksualizmu
Jest synem lekarza i działacza kresowego Tadeusza Kukiza. To problematyka bliska także młodszemu Kukizowi, który od 2009 r. szefuje portalowi, poświęconemu dokumentacji polskich cmentarzy za wschodnią granicą Polski (ale także zabytkowych cmentarzy na Ziemiach Zachodnich).
W tym samym roku po raz pierwszy tak mocno wszedł w politykę. Podpisał wówczas apel o odwołanie wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego za słowa, że „zbrodnia katyńska nie jest ludobójstwem”. Rok później jego nazwisko znalazło się pod inna listą – apelem Fundacji Mamy i Taty „Cała Polska chroni dzieci”, którego sygnatariusze protestowali przeciwko planowanej w lipcu w Warszawie europejskiej paradzie mniejszości seksualnych Europride. Podkreślano w nim między innymi, że parada to pierwszy krok do adopcji dzieci przez pary nieheteroseksualne.
Sam Kukiz dzisiaj powtarza jednak, że sam ma wielu przyjaciół gejów i nie jest wrogiem homoseksualistów a jedynie „promocji” ich orientacji seksualnej.
– Kiedy środowisko homoseksualne było poniewierane, broniłem słabszych. Ale jeśli ktoś mi wymachuje przyrodzeniem, a ja mówię mu "odejdź" i wtedy jestem okrzyknięty ciemnogrodem, to to jest przegięcie – mówił w programie „Kropka nad i” w TVN24.
„Trzeba odetkać to szambo”
W 2012 r. Kukiz wystąpił z komitetu poparcia Marszu Niepodległości, którego był członkiem rok i dwa lata wcześniej. Opowiada się za to cały czas zdecydowania przeciwko aborcji. Podobnie jak za jednomandatowymi okręgami wyborczymi, które, jego zdaniem, mogłyby pomóc w uzdrawianiu sytuacji na polskiej scenie politycznej.
To właśnie z frustracji i irytacji – jak sam mówi – zaangażował się w politykę. Kilka miesięcy temu, podczas spotkania w Jeleniej Górze, na którym zachwalał ideę zmiany ordynacji wyborczej, tłumaczył: – Ponieważ nikt nie chce, ktoś musi odetkać to szambo, żeby dzieci nie wyjechały za granicę. (…) Kiedy mnie wnuki i dzieci zapytają, co ty robiłeś w tamtych czasach, że jest tak jak jest, będę mógł powiedzieć – zrobiłem wszystko co w mojej mocy.
Decyzję o starcie w wyborach prezydenckich Paweł Kukiz ogłosił 9 lutego. – Nie jest to kolejny szalony pomysł rock’n’rollowca, tylko poważna decyzja będąca zwieńczeniem moich walk o przywrócenie państwa obywatelom, o wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych – zapewniał podczas konferencji prasowej.
I dodawał, że nie jest sztuką „krzyczeć weto, a potem iść po diety poselskie”: – Sztuką jest stanąć przeciw systemowi i mam świadomość, że w tej walce nie jestem sam.
To, że rozważa start sugerował jednak już wcześniej. W styczniu w „Kropce nad i” o ewentualnym ubieganiu się o prezydencki urząd mówił, że „jeżeli górnikom i rolnikom się nie uda, wówczas będzie próbował”.
A co jeśli ta walka zakończy się przedwcześnie? Jeśli nie uda mu się zebrać 100 tys. podpisów by zarejestrować kandydaturę? – Nie będę kopał się z koniem – odpowiedział.
Autor: ŁOs / Źródło: tvn24.pl, PAP