Mówi się, że czas leczy rany, ale to nie była zwykła śmierć, to było morderstwo, egzekucja publiczna. To ciągle budzi emocje - powiedział w TVN24 w trzecią rocznicę śmierci Pawła Adamowicza jego brat Piotr, obecnie poseł KO. Jego zdaniem przez trzy lata "nic się nie zmieniło" i nadal "mamy do czynienia z brutalnym językiem, hejtem, fake newsami".
Przed trzema laty, 13 stycznia 2019 roku, w czasie miejskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Paweł Adamowicz został raniony nożem przez Stefana W. Samorządowiec w bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala, gdzie zmarł następnego dnia.
Adamowicz: to była egzekucja, a nie zwykła śmierć
W rocznicę śmierci Pawła Adamowicza gościem "Jeden na Jeden" w TVN24 był jego brat, Piotr Adamowicz, obecnie poseł Koalicji Obywatelskiej. - Mówi się, że czas leczy rany, ale to nie była zwykła śmierć, to było morderstwo, egzekucja publiczna. To ciągle budzi emocje, przywraca tragiczne godziny sprzed trzech lat - mówił.
Pytany, czy w rocznicę śmierci brata znajduje czas na wspomnienie go i zadumę, odparł: - Nie. I na szczęście nie.
- Od 10 dni codziennie mam wywiady, to są powroty niełatwe emocjonalnie, ale to mnie angażuje. Kolejne osoby pytają, należy odpowiadać, mówić, co się stało, wyjaśniać, interpretować. Gdybym był pozostawiony sam sobie, to bym rozpamiętywał. A tak jestem zaangażowany emocjonalnie, wiem, że muszę coś wykonać i dzięki temu zaangażowaniu te obrazy wracają, ale nie są takim wewnętrznym przeżyciem, bo z kimś się rozmawia, dzieli tymi emocjami - wyjaśniał Adamowicz.
Przyznał, że nadal "stara się nie przechodzić przez Targ Węglowy", gdzie ustawiona była scena WOŚP, na której jego brat został zaatakowany. - Przez długi czas starałem się też nie zachodzić do Bazyliki Mariackiej, gdzie jest urna z prochami. Mniej więcej rok temu sytuacja się zmieniła. Często jeździmy tam z żoną na niedzielną mszę. Ale Targ Węglowy - jeszcze nie - dodał.
Adamowicz: nic się nie zmieniło, nadal mamy brutalny język, hejt, fake newsy
- Po śmierci brata zadawano mi pytanie, czy ta śmierć coś zmieni. Oczekiwano, że odpowiem: tak, zmieni, życie publiczne będzie mniej brutalne, nie będzie tylu fake newsów. Ale jestem realistą. Takie nieracjonalne podejście miałem przez kilka dni, dość szybko otrzeźwiałem, że nie da rady tego zmienić - mówił.
Jego zdaniem przez ostatnie trzy lata "nic się nie zmieniło". - Dalej mamy do czynienia z brutalnym językiem, hejtem, fake newsami. Państwo polskie nie umie albo nie chce sobie z tym poradzić - dodał Adamowicz.
- 11 listopada, w Święto Niepodległości. otworzyłem rano skrzynkę mailową i zobaczyłem tam wyrok śmierci wydany przez "Polskę podziemną", gdzie było napisane "zadźgamy ciebie tak, jak zadźgano Pawła Adamowicza". Takie maile dostało też kilkudziesięciu innych posłów. To mrożąca rzecz - powiedział gość TVN24.
Adamowicz: ten proces powinien mieć jak najbardziej otwarty charakter
W grudniu ubiegłego roku prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Piotr Adamowicz będzie w tym procesie oskarżycielem posiłkowym. - Byłem zaangażowany w pewien sposób w śledztwo. Wiem, jakie były meandry, zwroty, niespodziewany wniosek o powołanie trzeciego zespołu biegłych, o kolejną opinię, która przedłużyła śledztwo o prawie rok. Dlatego publicznie powiedziałem, że ten proces powinien mieć jak najbardziej otwarty charakter, bez wyłączania jawności - podkreślił.
Dodał, że przez ostatnie trzy lata "najbardziej istotną rzeczą było poznanie motywów, na tyle na ile to możliwe, okoliczności, dowiedzenie się, dlaczego morderca wybrał jako ofiarę Pawła Adamowicza". - A to była egzekucja publiczna, mord z wyraźnym przesłaniem politycznym - powiedział.
- Nie wiem, co jest w akcie oskarżenia, więc na razie nie chcę go komentować. Mogę mówić o tym, co było w śledztwie - zaznaczył Piotr Adamowicz.
Dodał, że "występując w charakterze oskarżyciela posiłkowego, ma prawo przesłuchiwać świadków, oskarżonego, składać wnioski dowodowe, zasięgać opinii". - Wreszcie, jeżeli wyrok sądu uznam za niesatysfakcjonujący, mam prawo do złożenia apelacji. To jest przywilej, z którego będę korzystał. W jakim zakresie, tego jeszcze nie wiem, zobaczymy, co pokaże proces - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24