Nie mam nic przeciwko temu, żeby pani prezes Małgorzata Gersdorf, jak już wróci z urlopu, usiadła i porozmawiała z nami o przyszłości sądownictwa w Polsce, w tym też Sądu Najwyższego - mówił w "Kropce nad i" wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Stwierdził również, że ma ona prawo wystąpić w Federalnym Trybunale Sprawiedliwości w Karlsruhe.
Na pytanie prowadzącej program Moniki Olejnik, jakie stanowisko pełni teraz Małgorzata Gersdorf, Patryk Jaki stwierdził, że przeszła w stan spoczynku. Jego zdaniem, zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym i obowiązującą konstytucją, profesor nie jest już pierwszą prezes Sądu Najwyższego.
Zaznaczył, że według art. 180 ust. 4 "ustawodawca ma prawo wyznaczyć kryteria dotyczące stanu spoczynku".
- Sędzia, który jest w stanie spoczynku, nie może siłą rzeczy pełnić funkcji prezesa Sądu Najwyższego - dowodził.
Małgorzata Gersdorf i przedstawiciele środowiska prawniczego podkreślali wielokrotnie, że kadencja pierwszego prezesa SN zgodnie z konstytucją trwa 6 lat i nie może być przerwana zapisami w ustawie o Sądzie Najwyższym. Obecnie - od poniedziałku - profesor przebywa na urlopie. Rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski powiedział TVN24, że po urlopie 20 lipca prezes Gersdorf będzie miała wystąpienie w Federalnym Trybunale Sprawiedliwości w Karlsruhe.
- Będzie to wykonywanie jednego z obowiązków, które spoczywają na pierwszym prezesie Sądu Najwyższego - dodał Laskowski.
Patryk Jaki pytany o to wystąpienie, powiedział: - Ma (profesor Gersdorf - red.) takie prawo.
- Nie mam nic przeciwko również temu, żeby pani prezes Gersdorf, jak już wróci z urlopu, usiadła i porozmawiała z nami o przyszłości sądownictwa w Polsce, w tym też Sądu Najwyższego - dodał.
Pytany, z kim ma się spotkać prezes Gersdorf, odpowiedział: - Prezes sądu powinna rozmawiać.
- Słyszę jej wystąpienia głównie o tym, jak trzeba bronić swoich stanowisk. Chciałbym poznać poglądy pani prezes, jeżeli chodzi o najważniejsze sprawy doktrynalne - powiedział wiceminister sprawiedliwości.
Ustawa o Sądzie Najwyższym
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w dniu następującym po upływie trzech miesięcy od tego terminu w stan spoczynku musieli przejść sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogą dalej orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie przez nich stanowiska sędziego SN.
Małgorzata Gersdorf, która ukończyła 65. rok życia, nie złożyła takiego oświadczenia podkreślając, że jej kadencja na stanowisku pierwszego prezesa SN trwa - zgodnie z konstytucją - 6 lat. Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN przyjęło uchwałę mówiącą, że sędzia Gersdorf pozostaje, zgodnie z Konstytucją RP, pierwszym prezesem SN do 30 kwietnia 2020 r. 3 lipca, prezes Gersdorf wydała zarządzenie o wyznaczeniu sędziego Józefa Iwulskiego, jako kierującego pracami SN na czas jej nieobecności. Również sam Iwulski mówił, że nie jest ani następcą, ani zastępcą Gersdorf, a tylko osobą wyznaczoną przez pierwszą prezes do kierowania pracami SN na czas jej nieobecności. Zespół prasowy Sądu Najwyższego poinformował w poniedziałek, że Gersdorf ma urlop do 19 lipca.
Z kolei wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha oświadczył w ubiegłym tygodniu, że Gersdorf od 4 lipca jest sędzią w stanie spoczynku i w związku z tym od tego dnia nie ma pierwszego prezesa SN. Jak mówił, wolą prezydenta było, by funkcje związane z wykonywaniem obowiązków pierwszego prezesa wykonywał sędzia Józef Iwulski jako najstarszy stażem sędzia SN.
Powoływał się przy tym na fragment przepisu ustawy o SN mówiący, że w przypadku niemożności wyznaczenia zastępcy przez pierwszego prezesa SN, zastępcą zostaje najstarszy służbą na stanowisku sędziego.
Kancelaria Prezydenta podkreśla, że Iwulski od 4 lipca kieruje pracami SN z mocy ustawy, a nie decyzji pierwszego prezesa SN.
Jaki: najważniejsza część ustawy o IPN dalej obowiązuje
Patryk Jaki odniósł się również do znowelizowanej w czerwcu ustawy o IPN. Nowela uchyla przepisy wprowadzone styczniową zmianą ustawy o IPN: art. 55a, który groził karami grzywny i więzienia za przypisywanie polskiemu narodowi i państwu odpowiedzialności m.in. za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej i art. 55b, który głosił, że przepisy karne mają się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu". Nowela wejdzie w życie 17 lipca.
W uzasadnieniu zmian podkreślono, że "bardziej efektywnym sposobem ochrony dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego, biorąc pod uwagę cel ustawy, będzie wykorzystanie narzędzi cywilnoprawnych".
Wiceminister sprawiedliwości, który był autorem styczniowej nowelizacji ustawy o IPN, powiedział, że "ustawa dalej obowiązuje i najważniejszy element tej ustawy, mianowicie przepisy cywilne dotyczące tego, żeby instytucje państwa miały legitymacje do tego, żeby pozywać za określenie 'polskie obozy koncentracyjne' funkcjonują".
Tłumaczył, że "większość uwag przed uchwaleniem styczniowej nowelizacji ustawy koncentrowała się na tym, aby ustawa nie zakazywała badań naukowych i działalności kulturalnej". - Rzeczywiście po tych wszystkich uwagach wprowadziliśmy je - mówił.
Na uwagę prowadzącej, że nie zostały skutecznie wprowadzone, skoro trzeba było nowelizować nowelizację ustawy o IPN, Jaki powiedział: - Nie w tym fragmencie. Uwagi dotyczyły głównie tego.
Pytany, dlaczego zdecydowano się na nowelizację ustawy, odpowiedział: - Dla nas również bardzo ważny jest dialog międzynarodowy. Chcemy go prowadzić. Chcemy skutecznie prowadzić państwo.
- Ale ta ustawa - jeszcze raz chciałbym podkreślić - w części cywilnej dalej obowiązuje, a to była najważniejsza część ustawy. Ja od początku to mówiłem. Dwa lata temu to mówiłem - dodał.
Przepisy uchwalonej w styczniu noweli ustawy o IPN, którą przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości w intencji walki ze sformułowaniami typu "polskie obozy śmierci", wywołały krytykę m.in. ze strony władz Izraela i USA.
Autor: js//plw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24