We wtorek Parlament Europejski zagłosuje za Funduszem Sprawiedliwej Transformacji. Do podziału jest 17,5 miliarda euro. Ile z tego przypadnie Polsce? Wciąż nie wiadomo, bo to zależy od tego, czy Polska zgodzi się na cel neutralności klimatycznej w 2050 roku. A wciąż nie jest jasne, czy Polska to zobowiązanie podejmie, czy może już po cichu to zrobiła – pisze korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski.
Według wstępnego podziału środków Polska może otrzymać na wsparcie byłych regionów górniczych najwięcej ze wszystkich krajów Unii. Dla polskich gmin przygotowano jedną piątą środków, 3,5 mld euro. Ale zgodnie z zasadami Funduszu środki w pełnej wysokości mogą trafić do państw, które zobowiązały się do realizacji celu neutralności klimatycznej. Te, które się do tego celu nie zobowiązały, dostaną tylko połowę. Ile pieniędzy trafi więc do Polski? Według Ministerstwa Środowiska – cała pula. Według Komisji Europejskiej – 50 procent teraz, a drugie 50 procent, gdy Polska weźmie na siebie klimatyczne zobowiązanie.
Cała Unia przyjęła cel neutralności klimatycznej w czasie szczytu szefów państw w grudniu 2019 roku. Polska porozumienia nie blokowała, ale w dokumentach ze szczytu znalazł się taki dopisek: "Na tym etapie jedno państwo członkowskie nie może, jeżeli o nie chodzi, zobowiązać się do realizacji tego celu". To jedno państwo, o które tu chodzi, to Polska.
Wtedy też powstało skomplikowane rozróżnienie na zgodę co do celu na poziomie narodowym i unijnym. Co ma znaczyć, że Polska ogólnie, na poziomie unijnym zgadza się na cel zero emisji w 2050, ale nie na to, że każdy kraj musi ten cel osiągnąć indywidualnie. Według rządu w Warszawie, Polska może redukować emisje wolniej niż inni i dochodzić do celu we własnym tempie. Jednak na takie podejście nie chcą zgodzić się inne kraje Unii, szczególnie Beneluks i kraje nordyckie, które zauważają, że skoro Polska będzie emitować więcej, to one będą musiały redukować jeszcze więcej, by bilans wyszedł na zero.
Aby bardziej zachęcić kraje, które nie zobowiązały się jeszcze do celu neutralności (tzn. jeden kraj, Polskę) przewidziano, że dostaną one (ona) tylko 50 procent środków na wsparcie transformacji, a drugie 50 procent, gdy już te kraje (kraj) się na cel zgodzą.
Szefowie państw do dyskusji o klimacie mieli powrócić niedługo po szczycie, na którym Polska dopisała zdanie odrębne. Bruksela nie naciskała, świadoma, że nad Wisłą zbliżały się wybory prezydenckie, temat był niewygodny w czasie kampanii wyborczej, a po wyborach decyzje mogły być już inne. Ale pandemia przetasowała priorytety, więc nie było okazji, by do dyskusji powrócić i dopytać premiera Morawieckiego o to, czy Polska zmieniła stanowisko. Po drodze był jeszcze inny szczyt, na którym Polska zajęta była walką o unijny budżet, ale gdzie przy okazji unijne rządy (w tym rząd PiS) zgodziły się na inny wiążący cel redukcji emisji gazów cieplarnianych. To cel ograniczenia emisji o przynajmniej 55 procent do 2030 roku, czyli główny przystanek na drodze do realizacji celu neutralności. Ale co do celu na rok 2050 premier Morawiecki wciąż milczy. I nie do końca jest jasne, czy do odwołania polskiego przypisu potrzeba nowego szczytu Unii, czy wystarczy zwykła konferencja prasowa.
CZYTAJ WIĘCEJ: Morawiecki o transformacji energetycznej
Dlaczego więc polski rząd jest przekonany, że otrzyma całą pulę z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji? Bo po cichu już na ten cel się zgodził. Równolegle z przepisami o Funduszu powstaje inne, znacznie szersze europejskie prawo klimatyczne. W tej sprawie jest już wstępne porozumienie między Radą a Parlamentem i wkrótce, po domknięciu procedur to prawo klimatyczne zobowiąże całą Unię do realizacji celu zerowej emisji do 2050 roku. Po raz pierwszy w historii neutralność zostanie zapisana w unijnym prawie i będzie musiała być brana pod uwagę przy całym nowym ustawodawstwie, także tym polskim. Co w tej sprawie zrobił rząd Polski? Nic.
Polska nie zaprotestowała przeciw nowemu europejskiemu prawu klimatycznemu i to właśnie może wystarczyć, by zarówno polskie władze, jak i Komisja Europejska uznały, że Polska na cel 2050 się zgodziła. A skoro jest zgoda, to można odblokować wszystkie przewidziane środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, całe 3,5 mld euro. I z takim roboczym założeniem pracuje teraz Bruksela – to przyjęcie prawa klimatycznego rozwiąże problem polskiego przypisu. Z takim założeniem pracuje też polski rząd, że sprawę uda się załatwić po cichu, bez konieczności wypowiadania lub zapisywania słów, że premier Morawiecki zmienił zdanie.
Źródło: TVN24