Załamana kobieta, pani Teresa błaga o pomoc premiera Donalda Tuska. Podczas jego wizyty w Kutnie mówiła płacząc: - Mam tylko tysiąc złotych na cztery osoby. (...) Ja już dłużej tak nie mogę. Premier, ocierając kobiecie łzy z policzków, uspokajał ją i zapewnił, że w ciągu tygodnia ktoś z nią się skontaktuje.
Szef rządu i lider PO w środę Tuskobusem przyjechał do Kutna. Podczas spotkania z wyborcami o pomoc zwróciła się do niego starsza kobieta.
- Czwarty raz się staram o pracę, nie otrzymałam. Mąż po ciężkiej operacji, dwoje dzieci chorych, ja już nie mam siły. Niech mi pan pomoże, albo umówi się ze mną na spotkanie. To jest po prostu traktowanie wbrew ludziom. (...) Ja już nie mam siły - żaliła się.
Premier próbował ją uspokajać. - Spokojnie, bo płaczem nic nie załatwimy - mówił Tusk i poklepywał kobietę. - Panie premierze, niech mi pan pomoże - odpowiadała. - Niech pani powie spokojnie, co jest - prosił premier.
"Niech pani nie płacze"
Tusk dopytywał kobietę, jaka jest jej sytuacja.
- Krytyczna. Mam tylko tysiąc złotych na cztery osoby. Córka może mieć zastawkę do serca wszczepianą (...), mąż jest po resekcji wątroby - mówiła pani Teresa i dalej płakała. - Niech pani nie płacze - po raz kolejny poprosił lider PO i otarł jej łzy z policzków.
Szef rządu poprosił kobietę o pokazanie dokumentów i podanie adresu. Zapewnił, że w ciągu tego tygodnia przedstawiciel skontaktuje się z kobietą.
- Panie premierze, jest wiele osób w takiej sytuacji jak ja. Niech pan nam po prostu pomoże - poprosiła znów na koniec.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24