- Pamiętam ten moment ściśnięcia serca, gdy do obozu internowania przyszła wiadomość o tym, że padły strzały i zginęli górnicy - mówił Bronisław Komorowski w wigilię rocznicy pacyfikacji strajku w kopalni "Wujek".
Prezydent Bronisław Komorowski spotkał się w swojej rezydencji w Wiśle z rodzinami górników poległych podczas pacyfikacji strajku w kopalni "Wujek" 16 grudnia 1981 r.
- Pamiętam ten moment ściśnięcia serca, gdy do obozu internowania przyszła wiadomość o tym, że padły strzały i zginęli górnicy. Informacja, że być może krew leje się jeszcze w innych miejscach kraju - przypomniał prezydent.
- Pamiętam te straszne wiadomości, które nadchodziły o strajkach, czasem bardzo dramatycznych, jak na kopalni "Piast". Wszystko to razem przeżywaliśmy 31 lat temu. Razem - podkreślił.
Wciąż otwarte rany
Komorowski zwrócił uwagę na wyjątkowy dramat, jaki w tym czasie przeżywały rodziny zabitych górników. - Zapewne upływ czasu może łagodzić wiele rzeczy. Wiele spraw może przytłumić i zabliźnić wiele ran. Ale są pewnie takie rany, polegające na utracie osób najbliższych w warunkach dramatycznych (...), które powodują, że są to rany nie do zabliźnienia - powiedział prezydent.
Prezydent powiedział, że łamiąc się w sobotę opłatkiem pragnie "połamać się również ze wszystkimi rodzinami polskimi, które cierpią z powodu trudnych do zabliźnienia ran poległych w walce o wolność ojczyzny". - W walce o lepsze prawa, godniejsze warunki życia... Po prostu o lepszą Polskę - dodał.
Wszystko do udźwignięcia
Kończąc swoje życzenia prezydent wyraził nadzieję, że pobyt w Wiśle pomoże zauważyć w życiu dotkniętych rodzin jaśniejszą stronę. - Są różne barwy życia. Obok dramatu i nieszczęścia zawsze są chwile radości, chwile barwne, przyjemne, pozwalające patrzeć optymistycznie na świat i na siebie samych - zauważył Bronisław Komorowski.
Autor: zś//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24